[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nikt, bogaty czy biedny, nie przystałby na taki zamęt.Zamożni potrzebowali mięs na swoje bankiety, najskromniejsi suszonej ryby.Dlatego też Nubijczyk udał się do składu, gdzie centralnie gromadzono pojemniki z mięsem.Człowiek odpowiedzialny za skład przyglądał się Nilowi, założywszy ręce za plecami.-Co się dzieje?-Żadnej dostawy od tygodnia.-I nie zawiadomiłeś o tym!-Oczywiście, że zawiadomiłem.-Kogo?-Urzędnika, któremu podlegam: przełożonego peklowania.-Gdzie mogę go znaleźć?-W jego pracowni, nieopodal rzeźni świątyni Ptaha.Rzeźnicy dyskutowali, popijając lekkie piwo.Zwykle skubali gęsi i kaczki wiszące na długiej żerdzi, patroszyli je, solili i wkładali zakonserwowane do wielkich naczyń z etykietami.-Dlaczego nie pracujecie? -zapytał Kem.-Mamy zwierzęta i naczynia, ale nie mamy soli -odrzekł jeden z nich.-Nie wiemy nic więcej.Musisz się zwrócić do przełożonego.Kierownik zakładu solenia był niskim, krągłym, prawie łysym mężczyzną i właśnie grał w kości ze swoim asystentem.Pojawienie się szefa policji i jego groźnego pawiana odjęło mu ochotę do zabawy.-Ja nie jestem winny -oświadczył drżącym głosem.-Czyżbym cię oskarżył?-Skoro tu jesteś.-Czemu nie dostarczyłeś rzeźnikom soli, której potrzebują?-Bo jej nie ma!-Wytłumacz się.-Mam dwa źródła zaopatrzenia: Dolinę Nilu i oazy.Po wielkich letnich upałach piana boga Seta twardnieje na ziemi przy rzece.Ziemia pokrywa się białym całunem.Ponieważ ta sól zawiera ogień niebezpieczny dla kamieni świątyń, szybko się ją zbiera i gromadzi.W Memfisie wykorzystujemy także sól zbieraną w oazach, bo produkujemy dużo konserw.A dzisiaj już wcale.-Dlaczego?-Opieczętowano składy soli z Nilu, a nie docierają do nas karawany z oaz.Kem pospieszył do wezyra, którego biuro oblegało z dziesięciu rozgniewanych wysokich urzędników.Każdy próbował przekrzyczeć sąsiada, a zamiast rozmów rozbrzmiewała żałosna kakofonia.Wreszcie, na zdecydowany rozkaz Pazera, zaczęli wypowiadać się kolejno.-Płaci się tę samą cenę za skórę surową, co za wyprawioną! Rzemieślnicy grożą, że przerwą pracę, jeśli wezyr nie wkroczy i nie przywróci różnic.-Nie dość, że motyki dostarczone rolnikom z majątku bogini Hathor mają defekty albo są słabe, to jeszcze są dwa razy droższe! Cztery debeny.zamiast dwóch!-Parę najskromniejszych sandałów wycenia się na trzy debeny, trzykrotną wartość normalnej ceny.A nie mówię o bardziej luksusowych produktach!-Owca to dziś dziesięć debenów zamiast pięciu.Duży wół dwieście zamiast stu! Jeśli to szaleństwo potrwa dłużej, nie zdołamy się wyżywić.-Udziec z byka staje się nieosiągalny, nawet dla bogaczy.-Nie mówię o naczyniach z brązu czy miedzi! Jutro trzeba będzie oddać całą garderobę, żeby kupić jedną sztukę.Pazer wstał.-Uspokójcie się, proszę.-Wezyrze Egiptu, ten skok cen jest nie do zniesienia.-Zgadzam się, ale kto go uruchomił?-No.przecież ty sam.-Czy dyrektywy, które dotyczą tej sprawy, opatrzone są moją pieczęcią?-Nie, ale mają pieczęć Podwójnego Białego Domu! A czy kiedykolwiek widziano, żeby wezyr żył w niezgodzie ze swoim ministrem ekonomii?Pazer zrozumiał punkt widzenia swoich rozmówców.Bel-Tran zastawił zręczną pułapkę: sztuczna inflacja, niezadowolenie ludności, oskarżenie wezyra.-Popełniłem błąd i zaraz go naprawię.Przygotujcie tabele zgodne z normalnymi cenami, a ja je podpiszę.Przesadne przekroczenia cen będą karane.-Czy nie należałoby zmienić wartości debena?-To niepotrzebne.-Kupcy będą się skarżyć! Wzbogacili się dzięki temu błędowi!-Ich dobrobyt nie wydaje mi się zagrożony.Pospieszcie się, proszę.Posłańcy ogłoszą jutro w miastach i wioskach moje decyzje.Wysocy urzędnicy skłonili się i rozeszli.Kem przyglądał się wielkiemu gabinetowi, zastawionemu półkami, które uginały się pod ciężarem papirusów i tabliczek.-Jeśli dobrze rozumiem -ocenił Nubijczyk -ocaliliśmy się w ostatniej chwili.-Dowiedziałem się o tym wczoraj wieczorem -wyznał Pazer -i pracowałem całą noc, żeby zatamować tę niszczącą falę.Bel-Tran chce rozgniewać wszystkich, pokazać, że to ja prowadzę niszczącą politykę, a faraon już nie panuje nad krajem.Teraz unikniemy katastrofy, ale on powtórzy zabieg, faworyzując pewne zawody.Jego celem jest podzielenie społeczeństwa, przeciwstawienie bogatych biednym, sianie nienawiści i wykorzystywanie tej negatywnej energii dla własnych celów.Potrzebna nam jest nieustanna czujność.Przynosisz dobrą wiadomość?-Chyba nie.-Nowy dramat?-Nie dostarczają już soli.Pazer zbladł, bo ludności mogło zabraknąć konserw, mięsa i suszonej ryby, najpowszechniejszych artykułów spożywczych.-A przecież zbiór wydawał się bogaty.-Na bramach spichrzów solnych położono pieczęcie.-Więc chodźmy je zdjąć.Pieczęcie należały do Podwójnego Białego Domu.W obecności Kema i dwóch pisarzy wezyr je złamał.Natychmiast zredagowano dokument z datą i podpisem.Przełożony spichrza solnego sam otworzył drzwi.-Jaka tu wilgoć!-Ta sól była źle zebrana i źle przechowywana -stwierdził Kem.-Zmoczono ją zbutwiałą wodą.-Niech ją przefiltrują -nakazał Pazer.-Nie ocaleje prawie nic.Rozgniewany Pazer zwrócił się do przełożonego.-Kto zniszczył tę sól?-Nie wiem.Kiedy Bel-Tran ją oglądał, uznał, że nie nadaje się do spożycia ani konserwowania żywności.Zgodnie z przepisami sporządzono protokoły.Pod przenikliwym spojrzeniem pawiana mężczyzna drżał ze strachu, ale naprawdę nie wiedział nic więcej.Służby zajmujące się handlem z oazami stanowiły przybudówkę urzędu państwowego, który zajmował się stosunkami z obcymi krajami.Choć oazy od czasów pierwszych dynastii należały do terytorium egipskiego, dla mieszkańców Doliny Nilu pozostawały odległymi i tajemniczymi krainami.Produkowały jednak sodę, niezbędną dla higieny i mumifikacji, a także doskonałą jakościowo sól.Karawany osiołków pokonywały szlaki, niosąc ciężkie i cenne ładunki.Na czele tych służb stał były tropiciel beduińskich rabusiów.Miał pomarszczoną, spaloną słońcem twarz, kwadratową głowę, wydatny tors i znał cenę wysiłku i niebezpieczeństw.Zaniepokoiła go obecność pawiana.-Weźcie to zwierzę na smycz.Jest niebezpieczne, gdy się rozjuszy.-Zabójca jest zaprzysiężony -odpowiedział Kem.-Interesuje się tylko przestępcami.Przełożony oaz poczerwieniał na twarzy.-Nikt nigdy nie podał w wątpliwość mojej uczciwości.-A czy przypadkiem nie zapomniałeś pozdrowić wezyra Egiptu?Mężczyzna skłonił się sztywno.-Ile soli masz w magazynach?-Niewiele.Już od kilku tygodni osiołki z oaz niczego nie dowiozły, ani tu, ani do Teb.-I to cię nie zdziwiło?-Sam wydałem rozkaz przerwania wszelkiego handlu.-To twoja własna inicjatywa?-Otrzymałem taki nakaz.-Od Bel-Trana?-Tak.-Jak uzasadniany?-Obniżyć ceny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]