[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W miarę jak zbliżali się do High Weald, światła były coraz silniejsze, a widoczność coraz lepsza.Zatrzymali się na skraju padoku nieopodal składu i odprowadzili konie w cień pod rozłożystymi konarami drzew.Od razu zobaczyli, że niezapowiedziani goście byli umundurowanymi żołnierzami.Wielu zsiadło z koni i biegało po obejściu z wyciągniętymi szablami, przeszukując pomieszczenia.Tom i Dorian wyraźnie widzieli ich twarze.- Tam jest Keyser! - zawołał Dorian.- Na brodę Proroka, obok niego stoi Susie.- Więc to jest nasz Judasz! - rzekł ponuro Tom.- Jaki miała powód, żeby nas zdradzić?- Czasem nie da się wytłumaczyć zdrady tych, których kochaliśmy i darzyliśmy zaufaniem - odparł Dorian.- Keyser nie będzie tracił czasu na szukanie nas w domu - mruknął Tom, rozwiązując postronek, którym przymocował łańcuch do siodła.- Posłuchaj, co zrobimy, Dony.Szybko nakreślił plan.Ledwie zaczął mówić, Dorian pojął, o co chodzi.- Brama głównej zagrody! - rzekł.- Kiedy skończysz, zostaw ją otwartą - przypomniał Tom.- Masz iście szatańskie pomysły, braciszku - zachichotał Dorian.- W takich chwilach cieszę się, że jestem z tobą, a nie przeciw tobie.- Ruszaj prędko - ponaglił go Tom.- Keyser już zauważył, że stajnia jest pusta, a ptaszki wyfrunęły.Dorian zostawił brata pod drzewami i pojechał rozgałęzieniem traktu, prowadzącym do głównej zagrody dla bydła nad laguną.Tom zauważył, że trzyma się skraju drogi, gdzie trawa tłumiła odgłos kopyt.Po chwili Dorian zniknął w ciemności, a Tom skupił uwagę na tym, co działo się wokół zabudowań High Weald.Kawalerzyści zaprzestali poszukiwań i skoczyli do koni.Susie kuliła się przed Keyserem, który krzyczał na nią głośno.Jego wrzaski docierały do miejsca, gdzie czekał Tom, lecz było za daleko, żeby zrozumieć słowa.Może Susie ruszyło sumienie, pomyślał Tom, widząc, że Keyser smaga kobietę w twarz szpicrutą.Susie upadła na kolana.Keyser uderzył ją jeszcze raz z góry.Krzyknęła przenikliwie i wskazała drogę prowadzącą do wydm.Kawalerzyści wskoczyli w pośpiechu na konie i ustawili się za Keyserem, który ruszył na czele kolumny.Tom widział wyraźnie, jak oświetlając sobie drogę pochodniami, jadą w stronę wybiegu.Pobrzękiwanie uprzęży i broni stawało się coraz głośniejsze.Gdy zbliżyli się na tyle, że słychać było parskanie ich wierzchowców, Tom wyjechał na środek drogi.- Keyser, ty podstępna beko świńskiego smalcu! Oby sczezło twoje czarne serce, a twoje skarłowaciałe genitalia pokryły się wysypką! - zawołał.Keyser był tak zaskoczony, że wstrzymał konia.Kawalerzyści jadący za nim wpadali na siebie.Konie kręciły się i rżały, w kolumnie zapanowało zamieszanie.- Nigdy mnie nie dostaniesz, Keyser, ty bryło zgniłego sera! Nie na tym ośle, którego nazywasz koniem.Podniósł dwulufowy pistolet i wymierzył nisko nad pióropuszem ze strusich piór w kapeluszu Keysera.Ten schylił głowę, a kula świsnęła mu koło ucha.Tom zawrócił konia i ruszył galopem w stronę zagrody.Gonił go huk wystrzałów i wściekłe wrzaski Keysera:- Łapać go! Za nim! Żywego, jeśli się da, albo martwego.Tak czy inaczej chcę go mieć!Oddział ruszył z kopyta za Tomem.Śrut z kawaleryjskich karabinów zafurkotał wokół niego jak stado kuropatw zrywających się do lotu; Tom położył się płasko na grzywie konia i smagał go po szyi luźnym końcem wodzy.Spojrzał za siebie pod ramieniem, a widząc, że odsądza się od pościgu, zwolnił nieco, by pozwolić Keyserowi się zbliżyć.Okrzyki rozochoconych kawalerzystów upewniły Toma, że żołnierze mają go w polu widzenia.Co parę sekund rozlegał się huk wystrzału z pistoletu albo karabinu; niektóre pociski przelatywały tak blisko, że je słyszał.Jeden uderzył w siodło tuż koło jego pośladka, odbił się i z wizgiem frunął w ciemność.Gdyby trafił Toma, z pewnością byłby to koniec pościgu.Tom wiedział dokładnie, gdzie jest brama, i wyglądał jej, a mimo to zaskoczyło go, gdy wyrosła przed nim nagle w ciemności [ Pobierz całość w formacie PDF ]