[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Schował szpadę do pochwy i stał ze zmarszczonym czołem na coraz silniejszym deszczu, w gęstniejącej ciemności.Dziewczynka o rudych włosach zbrązowiałych od wilgoci nalewała grog rekrutom, którzy podawali swoje imiona.Beck wziął swoją porcję, po czym wlał palący trunek do gardła.Odrzucił kubek, patrząc, jak Reft, Colving i Stodder odpowiadają na pytania, myśląc o tym, że ich opinia jest gówno warta.Okryje swoje imię chwałą.Pokaże im, kto jest tchórzem.A kto bohaterem.REACHEY- Toż to mąż mojej córki! - zawołał Reachey, a blask ognia zalśnił na jego szczerbatym uśmiechu.- Nie musisz tak się skradać, chłopcze.- Straszne błoto - odpowiedział Calder.- A ty nigdy nie lubiłeś sobie brudzić butów.- Styriańska skóra.Sprowadzone z Talinsu.- Postawił jeden but na kamieniu przy ognisku, by starzy Imienni Reacheya mogli się lepiej przyjrzeć.- Sprowadzane buty - mruknął Reachey, jakby ubolewał nad utratą wszystkiego, co dobre na świecie.- Na spokój zmarłych.Jak to możliwe, że taka mądra dziewczyna jak moja córka zakochała się w takim pustym eleganciku jak ty?- A jak to możliwe, że taki kloc jak ty spłodził taką piękność jak moja żona?Reachey się uśmiechnął, podobnie jak jego ludzie, a trzaskające płomienie oświetliły wszystkie zmarszczki na ich twarzach.- Sam się dziwię.Ale mniej niż ty, bo znałem jej matkę.- Kilku starszych wojowników westchnęło tęsknie.- Zresztą, ja też byłem piękny, zanim trudy życia odebrały mi urodę.- Ci sami wojownicy zachichotali.Żarty starych ludzi zawsze traktują o tym, jak dobrze było dawniej.- Ach te trudy - westchnął jeden, kręcąc głową.- Moglibyśmy zamienić słówko na osobności? - spytał Calder.- Dla mojego syna wszystko.Chłopcy.- Żołnierze otaczający Reacheya wstali, niektórzy z wyraźnym trudem, po czym, stękając, zniknęli w ciemności.Calder usiadł przy ognisku i wyciągnął dłonie w stronę płomieni.- Chcesz fajkę? - zaproponował Reachey, podając mu miseczkę, z której unosił się dym.- Nie, dziękuję.- Calder musiał zachować trzeźwą głowę, nawet wśród ludzi, którzy uchodzili za jego przyjaciół.Kroczył piekielnie wąską ścieżką i nie mógł sobie pozwolić na to, by z niej zboczyć.Po obu stronach ziały głębokie przepaście, a na dnie nie było niczego, co mogłoby złagodzić lądowanie.Reachey zaciągnął się dymem, wydmuchnął kilka małych brązowych kółek i popatrzył, jak się oddalają.- Jak się miewa moja córka?- To najlepsza kobieta na świecie.- Calder nawet nie musiał kłamać.- Zawsze wiesz, co powiedzieć, prawda? Nie zaprzeczę.A mój wnuk?- Tym razem jeszcze jest za mały, żeby pomóc ci przeciwko Unii, ale szybko rośnie.Czuć, jak kopie.- Nie mogę w to uwierzyć.- Reachey popatrzył w płomienie i powoli pokręcił głową, drapiąc paznokciami biały zarost.- Ja dziadkiem.Ha! Mam wrażenie, że wczoraj sam byłem dzieckiem, a jeszcze rano patrzyłem, jak Seff wierzga w brzuchu swojej matki.Wszystko mija niepostrzeżenie, jak liście płynące w rzece.Smakuj każdą chwilę, synu, dobrze ci radzę.To z nich składa się życie.Z tego wszystkiego, co się dzieje, gdy czekamy na coś innego.Słyszałem, że Czarny Dow chce cię zabić.Calder próbował nie dać po sobie poznać, że zmiana tematu zbiła go z tropu, ale mu się nie udało.- Kto tak mówi?- Czarny Dow.Nie był zaskoczony, ale gdy to usłyszał, jeszcze bardziej podupadł na duchu.- Pewnie wie, co mówi.- Myślę, że sprowadził cię tutaj, żeby móc cię łatwiej zabić, albo żeby zrobił to ktoś inny, kto będzie chciał wkupić się w jego łaski.Pewnie podejrzewa, że zaczniesz knuć, namawiać ludzi przeciwko niemu, a w końcu spróbujesz zająć jego miejsce na tronie.Wtedy będzie mógł cię powiesić i nikt nie zaprotestuje.- Myśli, że jeśli da mi nóż, to sam się nim przebiję.- Coś w tym guście.- Może jestem zręczniejszy, niż mu się wydaje.- Mam nadzieję.Jeśli rzeczywiście masz zamiar uknuć jakąś intrygę, to miej świadomość, że on cię obserwuje i czeka, aż powinie ci się noga.Chyba że znudzi się chodzeniem na palcach i poprosi Caula Dreszcza, żeby zaostrzył topór na twoim mózgu.- Znalazłoby się kilka osób niezadowolonych z takiego obrotu spraw.- To prawda, a połowa Północy i tak jest niezadowolona.Zbyt dużo wojny.Zbyt dużo podatków.Oczywiście, w tych stronach wojna to piękna tradycja, ale podatki nigdy nie były popularne.Dow musi uważać na nastroje ludzi i dobrze o tym wie.Ale tylko głupiec liczyłby na jego cierpliwość.Ostrożność nie leży w naturze Czarnego Dowa.- Ale w mojej tak?- Delikatne stawianie kroków to nie powód do wstydu, chłopcze.Na Północy lubimy wielkich głupków, którzy brodzą we krwi.Śpiewamy o nich pieśni.Ale oni sami niczego nie zdziałają.Potrzebni nam ludzie innego rodzaju.Myśliciele, tacy jak ty.Tacy jak twój ojciec.Wciąż nam ich brakuje.Chcesz wysłuchać mojej rady?Calder pomyślał, że Reachey może sobie wsadzić swoje rady głęboko w dupę.Książę przyjechał po ludzi, ostrza i zimne serca gotowe do zdrady [ Pobierz całość w formacie PDF ]