[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To właśnie ją uczyłam czytać.–Czy to jej list zamieścili w dzisiejszej gazecie?–Wydrukowali go? Będzie zachwycona!–Pomogłaś jej przy jego pisaniu, Celio?–Tylko w interpunkcji i pisowni kilku wyrazów.Otworzyłeś kartony? Sałatka z tuńczyka jest na kanapki.Pudding ma polewę czekoladową.I przyrządziłam ci wspaniałą pieczoną szynkę.–Czym się różni wspaniała pieczona szynka od niezbyt wspaniałej?Jej piskliwy śmiech przewiercił mu lewe ucho i Qwilleran skrzywił się do słuchawki.–Wracaj do swojego kurczaka po królewsku.'Kiedy wróciła do kuchni, a on poszedł napełnić lodówkę, jego umysł nie koncentrował się na puddingu czy szynce.Zadawał sobie pytanie: Skąd ten kot wiedział, że to nie Celia prowadziła samochód Celii?Rozdział dziesiątyWTOREK, 15 WRZEŚNIA„Powóz bez konia nigdzie nie dotrze”.Na poranną sesję czytania Koko znowu wybrał Króla Edypa i po raz trzeci jego decyzja została zawetowana.To nie woń rybiego kleju w starej oprawie tak go pociąga, pomyślał Qwilleran.Między kartkami tkwi może banknot studolarowy albo list miłosny, albo akt własności kopalni złota (krótkotrwała gorączka tego kruszcu stanowiła pewien epizod w historii Moose County).Przewertował stronice, ale niczego nie znalazł – nawet plamy po kawie ani śladu po czekoladzie, co potwierdziło jego przypuszczenie, że książka nigdy nie była czytana.Więc tom Sofoklesa wrócił na półkę, a Qwilleran zaczął czytać fragment autobiografii Marka Twaina – ten o dwóch kocurach walczących na dachu.Później pojechał do miasta kupić wiktuały na wieczorne cocktail party.Zaprosił Barry'ego Morghana w celu zapoznania go z tymi, którzy pociągali w Pickax za sznurki.Barry zdążył poznać Polly w Święto Pracy.Teraz miał poznać Hixie Rice, szefową od reklamy w „Moose County coś tam”, Dwighta Somersa, miejscowego doradcę public relations, i Maggie Sprenkle, która miała powiązania z wszystkimi starymi i bogatymi rodzinami.Po koktajlu goście planowali udać się do „Old Stone Mili”, najlepszej restauracji w okręgu do czasu otwarcia sali Mackintoshów.W sklepie „Łyczek i Zakąska” Qwilleran nabył szampana (luksusowy gatunek, do tego mnóstwo orzeszków pekanowych i brazylijskich).Po namyśle kupił kilogram migdałów dla Polly i wszystkich innych, którzy byli na diecie.Jack „Zakąska” i Joe „Łyczek” byli obaj w sklepie, gadatliwi jak zwykle.Wspólnicy od niepamiętnych czasów, mieli zwyczaj kończenia nawzajem swoich myśli.Oznajmili:–Nie wiedziałem, że Pickax może być tak ekscytujące!–Nowy hotel, zdobywca złotego medalu i morderstwo…–Wszystko w ciągu jednego tygodnia.–Facet, którego zamordowali, przyszedł tu raz…–Kupić rum…–Wkurzył się, bo handlujemy tylko winem.–Ale kupił kilka przyzwoitych butelek.–Jego asystentka czy kto to był towarzyszyła mu wstydliwie.–Tacy jak on lubią takie jak ona.Kiedy Qwilleran przebywał w mieście, firma sprzątająca Pata O’Della zaaplikowała stodole przetrzepanie, jak to określano: szybkie porządki, powierzchowne czyszczenie, odkurzanie tu i ówdzie.Żeby nie wchodzić im w paradę, Qwilleran spędził godzinkę w „Loiss Luncheonette”, racząc się kawałkiem szarlotki i czytając wtorkowe wydanie „Moose County coś tam”.Lenny, jak się spodziewał, mógł w każdej chwili wpaść po zajęciach w szkole, domagając się głośno kawy i placka.Młody człowiek jednak wkroczył przygarbiony do lokalu i udał się wprost do kuchni, by zamienić cichym głosem kilka słów z matką.Kiedy pojawił się z talerzem i kubkiem, Qwilleran przywołał go.–Coś się stało, Lenny?–Boze nie przyszedł zeszłej nocy do pracy – odparł cichym głosem, siadając w boksie.– Miał wolne w sobotę i niedzielę, ale miał mnie zluzować zeszłego wieczoru o północy.Nie pokazał się! Nie usprawiedliwił! Nic! Zadzwoniłem do domu, gdzie wynajmuje pokój, ale do szóstej rano łączyłem się tylko z sekretarką.Lenny łyknął kawy.–Co się robi w takiej sytuacji? – spytał Qwilleran.–Powiadomiłem szefową, która była na miejscu, a ona go zastąpiła.Ale byłem naprawdę wkurzony, panie Qwill! Objeżdżałem do drugiej wszystkie bary, szukając jego pikapu.Bez powodzenia.Nie przyszedł też dziś rano na zajęcia.–Za dużo sławy jak na neofitę.Przyznam się, że mnie ciekawiło, jak na to wszystko zareaguje – powiedział Qwilleran.Lenny nie słuchał.–Wybrał się na jakąś tęgą popijawę w Bixby? Wdał się tam w jakąś bójkę? Dosypali mu coś do piwa? Spiknął się z jakimiś fankami? – zastanawiał się głośno.–Jak według ciebie zachowa się Morghan? Boze opuścił tylko jeden dyżur.Sobota i niedziela były…–Pan Morghan jest porządnym szefem, ale zasady to zasady.–Może Boze miał jakiś wypadek? Ktoś sprawdzał na policji i w szpitalach?–Moja szefowa powiedziała, że to zrobi.Powiedzieliby w radiu, gdyby coś się stało złotemu medaliście.Myślę, że Boze poszedł w tango, co skłania mnie do pewnej refleksji.To ja poleciłem go do tej roboty.Inni uważali, że zwariowałem… Wie pan, panie Q, czasem myślę sobie, że prześladuje mnie pech.Staram się, jak mogę, ale zawsze»coś jest nie tak.Najpierw jakiś psychopata wysadza hotel, a ja tracę jedyną dziewczynę, którą traktowałem poważnie.No i przez tę bombę nie mam pracy, i to cały rok
[ Pobierz całość w formacie PDF ]