[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gwałtownie, wyznał to co myśli – Przyszła do mnie sama – nie wysłałaś jej.–Ona należy do mnie.– czarownica zabrzmiała na poruszoną – Tak jak i Ty -zatrzymała się i odkręciła do niego, skupiła się przez chwilę i znalazła coś, co zadowoliło ją.Odwróciła się do niego i posłała mu uwodzicielski uśmiech.– Ty też mnie kochasz – poczuł, jak wyciągnęła rękę do niego przez więź, którą podzielił z wilkiem Sarai i poczuł jej delikatną panikę, która była spowodowana tym, że czarownica mogłaby zobaczyć co robią.Więc postanowił rozproszyć Mariposa.To nie było wcale trudne.Pochylił się i pocałował ją.Po chwili oszołomienia, ona przywitała go.Wiedział, przez te wszystkie lata, jaka rzeczywiście była podstawa jej obsesji na punkcie Sarai.Próbował powiedzieć Sarai kiedy tylko to zrozumiał, ale ona chciała widzieć tylko dobro w ludziach.Myślała, że jest zbyt podejrzliwy – i próżny.Powiedziała, że to zaciemnia jego osądy, które nie są prawdziwe.Nie uwierzyła mu gdy powiedział jej, że Mariposa zwariowała na jego punkcie, aż do tej nocy, gdy drugi raz Mariposa otruła Sarai.Dziewczyna próbowała przebrać się za jego partnerkę.To oczywiście nie powiodło się.Mogła zmienić to jak wyglądała, ale ona nie mogła mieć zapachu takiego jak jego partnerka.Gdyby Sarai była tylko człowiekiem, nie przeżyłaby tej trucizny; za to była chora przez trzy dni.Mariposachciała aby ona umarła.Dopiero wtedy Sarai zgodziła się, że coś jest nie w porządku z dziewczyną.Dopierowtedy zgodziła się odesłać Mariposa.Całował Mariposa do czasu gdy była zdyszana, a zapach jej pobudzenie wzrósł wogromne fale.Wtedy puścił ją, wytarł usta ręką i powiedział jej prawdę absolutną –Nie kocham cię.Nigdy Cię nie kochałem.Słyszała to w jego głosie, poczuła to w postawi jego ciała.Na moment jej twarz byłapozbawiona wyrazu z powodu wstrząsu i prawie mógł współczuć jej.Prawie.Gdybynie pomyślał o Sarai, o tym biednym kojocie pod podłogą chaty i szopie praczu,którego pokroiła na kawałki i utrzymywała przy życiu – nie dlatego, że potrzebowałago żywego, ale dlatego że to cieszyło ją.Wstrząs minął dość szybko.Posłała mu cyniczny uśmiech, uśmiech dziwki.– Może inie, ale pragnąłeś mnie.Zobaczyłam to w twoich oczach.Widzę to teraz.Jestemmłoda i piękna, a onabyła stary i duża jak krowa.Pragnąłeś mnie i wiedziała to.Była zazdrosna i odesłałamnie daleko.Uniósł brew – Strasznie mieszasz swoje historie.Myślałem, że to ja byłemzazdrosny o wielką miłość Sarai do Ciebie.Myślałem, że to Cię odesłałem ponieważSarai kochała Ciebie.Nie tak mówilaś wcześniej?–Cabrón! – głośno tupnęła nogą – Hijo de puta.Trudno uwierzyć, że miała dwa wieki, a że nie była panienką na jaką wyglądała i jak się zachowywała.Jak Piotruś Pan, nigdy nie urosła.–Kochała mnie.Wybrała mnie w końcu.Dlatego ona jest ze mną a nie z tobą.Ale… –onauniosła palec – pragnąłeś mnie.Dlatego zmusiła mnie do wyjazdu.Pragnąłeś mnie i to rozgniewała ją.Byłam młoda i bezsilna, dzieckiem pod twoją opieką i pragnąłeś mnie.–Dlaczego miałbym pragnąć cię? – zapytał ją chłodno – Miałem Sarai, który byłabardziej kobieca niż Ty kiedykolwiek mogła byś być.Chciałem Sarai; dla Saraiżyłem i umarłem.Nie byłaś niczym więcej dla mnie niż zabłąkanym zwierzęciem,którym Sarai chciała opiekować się.Pozwolił swojej prawdzie dzwonić w jej uszach, a kiedy jej ręce uniosły się w górę, zpoświatą czarów, nie zrobił nic by się obronić.Był pewny że nie zabije go –przynajmniej dopóki, nie przekona go, że ma rację.Albo do czasu gdy doprowadzi jądo prawdziwej wściekłości.Honor wymagał, by walczyć by żyć, żeby mógł spróbować oderwać jej myśli odMarroka.Po za tym gdy koncentrowała się na nim, nie zwracała jakiejkolwiek uwagina to co on i Sarai robią.Ale wilk Sarai nie był tak pełny optymizmu.Chwilę przed tym jak moc czarownicyuderzyła go, pokazała mu obrazy rzeczy, jakie czarownice robią ludziom.Rzeczy,które mogły by go torturować, ale nadal byłby żywy.Sarai wiedziała, że straszenie go nie było pomocne.Ale to przypomniało mu żegdyby nie zasłonił jej, poczułaby jego ból.I nawet mimo że jest tylko cieniem, on niechciał by cierpiała.Podniósł swoje tarcze odcinając od siebie Sarai chwilę wcześniej zanim czarownicauderzyła go, bardziej z furią niż finezją.Krzyczał ponieważ nie przygotował się, ponieważ to bolało gorzej niż myślał, że tomożliwe, oraz ponieważ jego wilk postanowił, że nie zamierza leżeć i pozwolić na to.Zmiana w tym momencie była tak konieczne jak i głupia.Ból zwiększył sięczterokrotnie i zaskwierczał w dół zakończeń nerwowych, których w tym momenciewolałby nie mieć.Czas stanął w miejscu, sekundy stawały się godzinami do czasugdy on istniał tylko w stanie zawieszenia.Wtedy wszystko zatrzymało się.Jego całeciało zdrętwiało jak tylko dokonał zmiany.To był tylko moment, odrobina wolności,którą Sarai kupiła dla niego ponieważ wzięła jego ból na siebie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]