[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy kanał rozdzielił się na dwa, anioł skręcił w prawą odnogę.Po stu krokach ona też się rozgałęziła.Tym razem Dill pobiegł w lewo.Starał się zmieniać trasę, ale zachować kierunek na Pierwszą Cytadelę.Nie widział samej budowli, ale niebo nad nią było ciemne od dymu z machin wojennych króla Menoi.Dotarłszy daleko w głąb labiryntu, Dill wskoczył w kolejną niszę i wyczerpany oparł się o ścianę.Przez dłuższy czas nasłuchiwał głosu wędrujących drzwi.Nic.Ale wkrótce usłyszał inne dźwięki.Z drugiej strony muru dobiegł głośny plusk, jakby coś toczyło się przez płyciznę, i trzeszczenie zbroi Ikaratów.Dill wybrał długą i krętą drogę, a na koniec znalazł się zaledwie kilka jardów od swoich prześladowców.Teraz tylko kamienny mur o szerokości stopy dzielił go od kapłanów mesmeryckich i ich kościanej klatki.Nagle zatrzymali się po drugiej stronie.Anioł zamarł.Gdzie były drzwi? Coś szczęknęło metalicznie.Potem zapadła cisza.Po chwili rozległ się cichy szum i klatka ruszyła dalej.Dill odetchnął.Gdy się odwrócił, zobaczył przed sobą drzwi.Zajmowały jedną z bocznych ścian niszy, a ich wzrok był utkwiony w aniele.Gdy tylko Dill je zauważył, krzyknęły: Tutaj! Biały kruk ukrywa się tutaj! Drzwi przesunęły się na tylną ścianę niszy, otworając się na kanał, którym zbliżali się prześladowcy.Dill cofnął się, kiedy dwaj Ikaraci z trójzębami weszli do jego kryjówki.Z ich zbroi posypały się iskry i z sykiem wpadły do wody.W powietrzu rozszedł się zapach przypalonego mięsa.Żelazna broń szumiała, gogle i miedziane kratki na usta lśniły.Ostatni sługa Menoi wtoczył kulę w drzwi, ale upiorna klatka okazała się za duża, żeby przejść przez wąski otwór.Drzwi zachichotały.Pierwszy Ikarata uniósł trójząb.Na szczęście Hasp nauczył Dilla walczyć.Pokazał mu, jak wyczarować broń i zbroję.I teraz anioł wykorzystał nowe umiejętności.Siłą woli stworzył tarczę.W jego dłoni pojawił się lekki stalowy puklerz, już przytroczony do kostek.Anioł zamachnął się i uderzył w trójząb, zanim Ikarata zdążyłKodeks Deepgate 02 - Żelazny Aniołzadać cios.Ciężka żelazna broń poleciała w górę szerokim łukiem.Jeden z zębów zaczepił o drzewce drugiego kapłana.Powietrzem wstrząsnął huk.Dill zrobił krok do tyłu, kiedy oba trójzęby gwałtownie sypnęły iskrami.Ciała Ikaratów zadrgały i zesztywniały.Z ich pancerzy z sykiem uniósł się dym.Niedobry kruk! Zniszczyłeś im zbroje! Drzwi krzyczały, miotając się w tę i z powrotem wzdłuż muru.Dill przyjrzał się nieruchomym Ikaratom.Nie mogą się ruszać bez zbroi? Uśmiechnął się szeroko i zbliżył do drzwi.- Przepuśćcie trzeciego - zażądał.Drzwi się zawahały, a potem zaczęły miotać się wzdłuż ściany z jeszcze większym podnieceniem.Nie! Dill zmienił tarczę w mocną żelazną pikę.Chwycił ją oburącz i z góry zadał cios w poruszające się drzwi, z całej siły wbijając czubek broni w ziemię.Drzwi zatrzymały się raptownie z głośnym trzaskiem.Spróbowały przesunąć się w lewo, potem w prawo, ale nawet nie drgnęły, przyszpilone piką.Dill skinął na trzeciego Ikaratę.Ten podszedł do otworu, ściskając młot.Drzwi naparły na pikę, starając się uwolnić.Anioł wytężył wszystkie siły, żeby im na to nie pozwolić.Czubek broni szorował o ziemię, ale Dill mocno trzymał drzewce.Jeszcze tylko chwilę.Ręce mu drżały.Drzwi trzęsły się, usiłując pokonać przeszkodę.Ostatni Ikarata przekroczył próg.Kiedy był w połowie drogi, Dill kazał pice zniknąć.Wobec całkowitego i nagłego braku oporu drzwi wystrzeliły wzdłuż muru, wlokąc za sobą bezradnego Ikaratę.Z ogromnym impetem uderzyły w przyległą ścianę.Ale podczas gdy one zdołały przebić solidny kamień, kapłanowi Menoi nie udała się ta sztuka.Jego szczątki spadły na ziemię i zamigotały po raz ostatni.Dill ruszył dalej.*** Drzwi nadal śledziły każdy jego krok [ Pobierz całość w formacie PDF ]