[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ujrzał chłopca oczarnych włosach i niebieskich oczach jak u Aleca, dziewczynę o długich kasztanowychlokach i poważnej twarzy.W świecie, w którym wszystko w końcu tracił, ona pozostawałajedną z niewielu stałych.- Tęskniłam za tobą, Magnusie - powiedziała Camille.- Wcale nie.- Magnus usiadł napodłodze Sanktuarium.Poczuł przez ubranie chłód kamienia.Dobrze, że miał ze sobą szal.-Po co mnie wezwałaś? Próbujesz zyskać na czasie?- Nie.- Gdy Camille się pochyliła, zagrzechotały łańcuchy.Bane niemal słyszał sykpalonej skóry w miejscach, gdzie pobłogosławiony metal dotykał jej nadgarstków.- Docierałydo mnie różne słuchy o tobie, Magnusie.Podobno ostatnimi czasy Nocni Łowcy wzięli ciępod swoje skrzydła.A ty zdobyłeś miłość jednego z nich.Zapewne tego chłopca, z którymprzed chwilą rozmawiałeś.Z drugiej strony, zawsze okazywałeś różnorodne upodobania.- Nasłuchałaś się plotek - stwierdził Magnus.- A mogłaś po prostu mnie zapytać.Przez wszystkie te lata mieszkałem na Brooklynie, całkiem niedaleko, ale nie miałem odciebie żadnych wieści.Nie widziałem cię na żadnym z moich przyjęć.Jakby dzieliła nas góralodowa, Camille.- Nie ja ją zbudowałam.- Zielone oczy się rozszerzyły.- Zawsze cię kochałam.- Zostawiłaś mnie - przypomniał Magnus.- Najpierw traktowałaś mnie jak zabawkę, apotem porzuciłaś.Gdyby miłość była pokarmem, umarłbym z głodu na ochłapach, które odciebie dostawałem.- Mówił rzeczowym tonem.Upłynęło wiele czasu.- Mieliśmy przed sobą całą wieczność - zaprotestowała Camille.- Musiałeś wiedzieć,że do ciebie wrócę.- Camille, czego chcesz? - Magnus mówił z anielską cierpliwością.Jej pierś zafalowała, ale Bane nie dał się nabrać na tę efektowną sztuczkę.Wampirzyca nie musiała oddychać.- Wiem, że masz posłuch u Nocnych Łowców - powiedziała w końcu.- Chcę, żebyśporozmawiał z nimi w moim imieniu.- Chcesz, żebym zawarł z nimi układ - poprawił ją Magnus.Camille spiorunowała gowzrokiem.- Zawsze wyrażałeś się w bardzo nowoczesny sposób, niestety.- Twierdzą, że zabiłaś trzech Nocnych Łowców.To prawda?- Byli członkami Kręgu.- Dolna warga Camille zadrżała.- Torturowali kiedyś izabijali moją rasę.- I dlatego to zrobiłaś? Z zemsty? - Kiedy jej milczenie się przedłużało,Magnus dodał: - Wiesz, co się dzieje z tymi, którzy obijają Nefilim.Oczy Camille rozbłysły.- Potrzebuję cię, żebyś się za mną wstawił, Magnusie.Chcę immunitetu.Chcęobietnicy na piśmie, że jeśli udzielę informacji Clave, oszczędzą mnie i uwolnią.- Nigdy nie wypuszczą cię na wolność.- Więc nigdy się nie dowiedzą, dlaczego ich towarzysze musieli umrzeć.- „Musieli umrzeć”? - powtórzył Magnus.- Interesujący dobór słów, Camille.Mamrację, że chodzi o coś więcej, niż się wydaje na pierwszy rzut oka? O coś więcej niż krew czyzemsta?Wampirzyca patrzyła na niego w milczeniu.Jej pierś unosiła się i opadała teatralnie.Wszystko w niej wydawało się sztuczne: fale srebrnych włosów, wygięcie szyi, nawet krewna nadgarstkach.- Jeśli chcesz, żebym z nimi rozmawiał w twoim imieniu, musisz mi zdradzić choćjeden drobny szczegół - zażądał Bane.- Na znak dobrej woli.Camille uśmiechnęła się promiennie.- Wiedziałam, że z nimi porozmawiasz, Magnusie.Wiedziałam, że przeszłość niecałkiem dla ciebie umarła.- Uważaj sobie, że nie jest martwa, jeśli chcesz - uciął Magnus.- No więc, Camille?Wampirzyca przesunęła językiem po dolnej wardze.- Możesz im powiedzieć, że zabijając tych Nocnych Łowców, działałam na rozkaz.Nie wahałam się, bo oni zabijali moich pobratymców i zasłużyli na śmierć.Ale niezrobiłabym tego, gdyby nie prośba kogoś o wiele potężniejszego ode mnie.Serce Magnusazabiło szybciej.Cała ta sprawa bardzo mu się nie podobała.- Kto?Camille pokręciła głową.- Immunitet, Magnusie.- Camille.- Wystawią mnie na słońce, żebym umarła.Tak właśnie postępują z tymi, którzyzabijają Nefilim.Magnus wstał z podłogi.Szal był cały w kurzu.Czarownik obejrzał go zniepocieszoną miną.- Zrobię, co będę mógł, Camille - powiedział.- Ale niczego nie obiecuję.- Oczywiście - rzuciła Camille, mierząc go spojrzeniem spod półprzymkniętychpowiek.- Podejdź do mnie, Magnusie.Nie kochał jej, ale była snem z przeszłości, więc zbliżył się do niej posłusznie izatrzymał w takiej odległości, że mógłby jej dotknąć.- Pamiętasz Londyn? - spytała cicho Camille.- Przyjęcia u de Quinceya? PamiętaszWilla Herondale'a? Wiem, że tak.Ten twój chłoptaś, Lightwood.Nawet są podobni.- Naprawdę? - zdziwił się Magnus, jakby nigdy wcześniej nie przyszło mu to dogłowy.- Zawsze miałeś słabość do ładnych chłopców - stwierdziła Camille.- Ale co mogą cidać jacyś mali śmiertelnicy? Dziesięć lat, dwadzieścia, nim zaczną się starzeć.Czterdzieści,pięćdziesiąt, nim zabierze ich śmierć.Ja mogę ci dać całą wieczność.Magnus dotknął jej policzka, zimniejszego niż kamienna podłoga.- Mogłaś dać mi przeszłość - powiedział z lekkim smutkiem.- Alec to mojaprzyszłość.- Magnusie.Drzwi Instytutu się otworzyły i w progu stanęła Maryse.W magicznymświetle padającym z tyłu było widać tylko jej sylwetkę.Towarzyszył jej syn, z rękamiskrzyżowanymi na piersi.Magnus przez chwilę zastanawiał się, czy Alec słyszał rozmowęmiędzy nim a Camille.Chyba nie.- Doszliście do porozumienia? - spytała Maryse Lightwood Magnus opuścił rękę iodsunął się od Camille.- Nie jestem pewien, czy można to nazwać porozumieniem - powiedział.- Sądzęjednak, że mamy parę rzeczy do omówienia.* * *Clary ubrała się i poszła z Jace'em do jego pokoju.Do małego brezentowego workaJace wrzucił parę rzeczy, jakby wybierał się na piżama party rodem z horroru, pomyślałaClary.Spakował głównie broń: kilka serafickich noży, stelę i, po namyśle, nóż ze srebrnąrękojeścią, już wyczyszczony z krwi.Potem narzucił czarną skórzaną kurtkę i zaciągnąłzamek, wyjmując zza kołnierza pasma jasnych włosów.Kiedy się odwrócił i, przewieszającworek przez ramię, uśmiechnął się do niej lekko, Clary dostrzegła lekkie wyszczerbienie wjego lewym kle.Tę drobną skazę w zbyt idealnym wyglądzie zawsze uważała za uroczą.Ścisnęło się jej serce.Uciekła od niego wzrokiem, oddychając z trudem.Jace wyciągnął doniej rękę.- Chodźmy.Nie mogli wezwać Cichych Braci, więc złapali taksówkę i ruszyli wstronę Houston i Marble Cemetery.Do Miasta Kości prowadziła również droga przez Bramę -Clary była już tam wcześniej i wiedziała jak ono wygląda - ale Jace jej wyjaśnił, że w takichsytuacjach obowiązują pewne zasady.Clary uznała więc, że Cisi Bracia prawdopodobnieuznaliby ich zachowanie za niegrzeczne [ Pobierz całość w formacie PDF ]