[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zbliżając się do południowego wejścia odczepił latarkę ze sprzączki rękawa, a potem wskoczył na konopną linę.Podciągnął się do góry szybko przebierając dłońmi i zatrzymał się tuż przed krawędzią studni.W pobliżu nie było nikogo.Przepychając się przez otwór, Li poklepał się po lewej kieszeni, upewniając się, czy nadal ma w niej nóż, po czym skoczył w głąb nocy.66· Środa, godzina 7.00 – Góry DiamentoweBrowning na naboje 7,65x17 mm, znany pod oficjalną nazwą Typ 64, produkowany był w KRL-D.Do pewnego stopnia stanowił kopię pistoletu wytwarzanego przez belgijską Fabrique Nationale Browning Mle.1900, lecz to, co szczególnie przemawiało do pułkownika Sana i dlatego poprosił pułkownika Oko, by przywiózł z sobą tę właśnie broń był fakt, że dostępna była wersji z tłumikiem.Nachylony nad tylnym siedzeniem dżipa, ordynans Sana podał pułkownikowi jedną sześćdziesiątkęczwórkę, zaś drugą zatrzymał dla siebie.San sprawdził, czy jest naładowana, zanim wyruszyli z plaży Zaufanie, jakie żywił do pułkownika Oko miało swoje granice.Co prawda ich ojcowie służyli razem z zjednoczonej Korei, walcząc z Japończykami, a oni sami bawili się z sobą jako chłopcy, lecz, o ile każdy oficer, który zezwalał na zabijanie własnych żołnierzy dla sprawy zasługiwał na podziw; nie można mu było nigdy w pełni zaufać.A czy ja robię coś innego?, pytał sam siebie San.Wszyscy żołnierze, którzy współpracowali z nim i z majorem Li byli ochotnikami, lecz co z tysiącami, a może nawet dziesiątkami tysięcy tych, którzy zginą, gdy wybuchnie wojna? Nie będą ochotnikami.Lecz musieli zrealizować plan.Zdał sobie z tego sprawę w 1989 roku, gdy anonimowo opublikował swe myśli w broszurze pod tytułem „Południe to prawdziwa Korea".Wzbudziła ona wściekłość intelektualistów i działaczy prozjednoczeniowych, co powiedziało mu, że jest na właściwym tropie.Twierdził nie tylko, że ostateczne zjednoczenie będzie kulturalną i gospodarczą katastrofą, lecz także zniszczy życie, kariery i aspiracje polityczne oficerów po obu stronach granicy W jego wyniku powstanie chaos, ponieważ żołnierze tacy jak Oko, nie przyjmą spokojnie zwolnienia z wojska i jakiejś nędznej posadki w cywilu.Zorganizują wtedy zamach stanu, który może pchnąć półwysep ku jeszcze większej i bardziej tragicznej wojnie, niż stosunkowo niewielkie starcie, które planowali.Poza tym nieodwracalna separacja zapobiegłaby powtórzeniu brutalnych zajść, jak na przykład w Seulu w 1994 roku, gdy ponad siedem tysięcy żołnierzy starło się z dziesięcioma tysiącami zwolenników zjednoczenia.W wyniku zamieszek ponad dwieście osób zostało rannych.Protesty te będą przybierać na sile, gdy USA pomogą Północy wymienić przestarzałe, grafitowe reaktory jądrowe.Nowy sprzęt uniemożliwi wyprodukowanie wystarczającej ilości plutonu na bomby nuklearne, co sprawi, że Korea Północna będzie bardziej przychylnie nastawiona do idei zawarcia paktu obronnego z Południem.Na dłuższą metę plan działania ich grupy był lepszy Jeżeli jednak prezydent USA koniecznie chciał się mieszać, wymuszając zjednoczenie obu krajów, wraz ze swym sprzymierzeńcami odniesie pyrrusowe zwycięstwo.Robiło się późno.Czas działać.San i Kong przycisnęli lewe ręce do ciała, ukrywając w nich pistolety trzymane lufą do góry.Długi tłumik sięgał im prawie do łokci.W ciemności ruszyli do namiotu pułkownika Ki-Su.Minęli wartownika, który patrolował rejon.Żołnierz o złowrogim wyglądzie, z medalami na piersi i wielką szramą w poprzek czoła zasalutował im gorliwie.Odsunąwszy połę namiotu pułkownik wszedł do środka.San nie wahał się ani chwili, choć czuł pewien żal.Czytał akta Ki-Su i żywił dlań niechętny szacunek.Jego ojcem był japoński żołnierz, a matką jedna z wielu koreańskich kobiet zmuszanych przez Japończyków do nierządu podczas drugiej wojny światowej.Ki-Su dzielnie walczył, by zatrzeć piętno swego pochodzenia.Skończył uniwersytecki wydział łączności, po czym wstąpił do wojska, gdzie szybko awansował.Szkoda, że zginie, a w najlepszym razie okryje się hańbą.Miał jednak żonę i córkę, więc pułkownik miał nadzieję, że będzie się zachowywał rozsądnie.Ordynans Sana podszedł do wiszącego na krześle przy biurku pasa z kaburą, wyjął zeń pistolet TT-33, należący do Ki-Sui wsadził go sobie za pas.San przyklęknął na jedno kolano obok pryczy Ki-Sui wsunął wolną rękę pod głowę pułkownika, przystawiając mu lufę do lewego ucha.Gdy Ki-Su drgnął i obudził się, San przycisnął mu lufę do skroni i przytrzymał.–Ani jednego ruchu, pułkowniku.Ki-Su rzucił głową w bok i próbował wstać, lecz San ani drgnął.–Powiedziałem: nie ruszać się.Ki-Su wytężył wzrok w ciemności.––San?–Pułkowniku, proszę uważnie posłuchać…–Nie rozumiem…Ki-Su próbował usiąść, lecz San jeszcze mocniej przycisnął pistolet.–Pułkowniku, nie mam czasu.Potrzebuję pańskiej pomocy.–Do czego?–Proszę mi podać kody do zmiany ustawień pocisków–Ale pańskie rozkazy! Nie mówiły nic o…–Mam nowe rozkazy, pułkowniku.Bez pańskiej pomocy będzie to trudne.Z pana pomocą trochę łatwiejsze i będzie pan żył.Co pan wybiera?–Wolno wiedzieć, z kim pan trzyma?–Paryski wybór, pułkowniku?–Nie zmienię nastawienia pocisków, dopóki nie dowiem się, gdzie mają zostać skierowane.San wstał, nadal mierząc w głowę Ki-Su.Postępuje tak, jak powinien postępować dobry oficer, pomyślał.Trzeba mu to przyznać.–Nie zostaną wymierzone w ten kraj, pułkowniku.To wszystko.Ki-Su przeniósł wzrok z Sana na jego pomocnika.–Z kim pan trzyma?San poruszył dłonią.Rozległ się stłumiony wystrzał i syk uwolnionego z lufy gazu.Ki-Su jęknął, gdy jego lewa ręka została wgnieciona w pryczę.Prawa dłoń natychmiast zacisnęła się na krwawej ranie.Po chwili dały się słyszeć na zewnątrz odgłosy pospiesznych kroków San zauważył zbliżające się od strony pobliskiego namiotu, światło latarki.–Panie pułkowniku, czy wszystko w porządku?Kong stanął obok poły namiotu mierząc w nią równocześnie z Tokariewa i Browninga.Pułkownik jeszcze raz poruszył dłonią.Tym razem broń wycelowana była w głowę Ki-Su.–Proszę powiedzieć ordynansowi, że wszystko w porządku.Walcząc z bólem, Ki-Su wystękał:–Potknąłem się tylko.–Może panu pomóc coś znaleźć, panie pułkowniku? Mam latarkę.–Nie! Dziękuję, nic mi nie jest.–Tak jest.Ordynans odwrócił się i wrócił do swego namiotu.San spojrzał ze złością na oficera.–Kong, oderwij kawałek prześcieradła i zabandażuj mu rękę.–Nie zbliżaj się! – syknął Ki-Su.Zdjął poszwę z poduszki i przycisnął do ręki.San dał mu chwilę, potem powiedział:–Mój kolejny strzał trafi wyżej.Proszę podać szyfr, panie pułkowniku.Ki-Su starał się zachować spokój.–Pięć-jeden-cztery-zero w najniższym rzędzie… umożliwia wejście do systemu.Zero-zero-zero-zero w środkowym rzędzie… kasuje współrzędne i pozwala zmienić współrzędne [ Pobierz całość w formacie PDF ]