[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Oj tak, stanowczo rozbieżnymi - potwierdził Nigel.- Nie uważam, żeby życie pozaziemskie mogło być aż tak cholernie niepokojące.Nie sądzę także, by nasza ograniczona wiedza na temat ewolucji rodzaju ludzkiego musiała odnosić się w jakikolwiek sposób do dogmatów pierwszego biskupa.- Co pan ma na myśli? - spytał srogo Sanges.- Nic takiego.Chodzi mi o to, że powinniśmy zachować otwarte umysły.Ujawnienie wszystkich danych, jakie uzyskaliśmy z komputera jest sprawą podstawową.Trzeba, żeby nad tym problemem pracowały najlepsze umysły, a nie tylko komitet NFN.- Tym niemniej - stwierdził spokojnie Valiera - opinia NFN oraz Kongresu w tej sprawie została wydana, a my musimy się jej podporządkować.Nigel odchylił się w fotelu i zaczął bębnić palcami po kolanie.Nikka wymieniła z nim spojrzenia, po czym zwróciła się do Valiery.- Na razie zmieńmy temat.Nigel i ja, idąc tutaj uzgodniliśmy, że potrzebne jest nam osobne połączenie z Bazą Alphonsus.Chcemy mieć pewność, że nie stracimy już danych komputerowych.- To wydaje się rozsądną propozycją - powiedział Valiera.Z twarzy zniknęła mu część zmarszczek świadczących o napięciu nerwowym.- Zainstalowanie osobnej linii łączności w pobliżu konsoli obcego komputera nie powinno zabrać zbyt wiele pracy ani czasu - oznajmiła Nikka.Wzięła ze stołu notes i naszkicowała konfigurację obwodów.- Chcę tak umieścić zasób plików komputera wewnątrz samego statku obcych, żeby każdy, kto pracuje przy konsolecie, miał te dane zawsze do dyspozycji.W ten sposób, jeśli nawet coś ulegnie przypadkowemu skasowaniu w Dziale Łączności, pozostanie druga kopia, którą można będzie przetransmitować do stałego przechowywania w Bazie Alphonsus.- Pochłonie to dość dużo pracy i wydatków.- zaczaj Sanges.- Niech diabli wezmą wydatki! - wykrzyknął Nigel.- Nie prowadzimy tutaj jakiegoś - biznesu na małą skalę! Ten statek ma co najmniej pół miliona lat Jest wciąż uzbrojony, a jego podzespoły funkcjonują.W ciągu kilku lat może nauczyć nas więcej, niż ludzkość zdołałaby się dowiedzieć przez cały wiek.Nie zamierzam pozwolić.- Sądzę, że wasza propozycja została pozytywnie przyjęta - wtrącił Valiera.- Polecę ludziom z Działu Inżynieryjnego, żeby udzielili wam wszelkiego możliwego wsparcia dla jej realizacji.- Chcę mieć osobne połączenie z Bazą Alphonsus - oznajmiła Nikka.- Pełny, oddzielny podsystem łączności.- Dopilnuję, żeby otrzymała go pani jak najszybciej.Mamy wystarczająco dużo wolnego sprzętu.A teraz panie Sanges - Valiera spojrzał na zegarek - chyba przyszedł już czas na przestrzeganą przez Synów Nawróconych godzinę medytacji i wycofania się z czynnego życia.- Zostawia pan czas na coś takiego? Nawet tutaj? - spytał Nigel, nie wierząc własnym uszom.- W każdej sprawie musimy iść na kompromis - odrzekł uśmiechając się Valiera.Nigel skrzywił się, wstał i wyszedł z pokoju.Trzasnął drzwiami, aż huk odbił się echem w korytarzu.11Stał na wysokiej krawędzi skalnej i obserwował, jak pożerające wszystko po drodze płomienie, posuwają się wzdłuż doliny.Sucha, zbrązowiała trawa bardzo szybko zapalała się, skwiercząc w huczącym ogniu i wydawała głos podobny do wielu oddalonych od siebie bębnów.Przez czarny dym dostrzegał niewielkie postacie istot, które rozpaliły ten ogień.Porozumiewały się za pomocą gestów, posuwały się tuż za płomieniami przy okalających dolinę skalnych ścianach, niosąc niewielkie pochodnie, żeby w razie czego uzupełniać przerwy w ścianie ognia.Przed kurtyną utworzoną przez ogień biegały słonie.Ich trucht, podczas którego jak gdyby powłóczyły nogami, w tej chwili wyraźnie cechowała już panika.W samobójczym pędzie ku zagładzie wydawały niskie, rozpaczliwe porykiwania.Ze swojej półki skalnej widział bagnisty obszar przed stadem słoni.Obraz tańczył w drżącym od żaru powietrzu, lecz tam, gdzie stał, mógł dostrzec trawiaste moczary odległe zaledwie kilometr od stada.Bagno ze wszystkich stron obstawiono niewielkimi, przyczajonymi grupami dzierżących głownie istot.Z tej odległości trudno było dostrzec szczegóły, choć wydawało się, że te postacie tańczą, a ich długie włócznie wirują wysoko w powietrzu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]