[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Po prostu nie wiemy, gdzie Elmore prowadził badania.Był wspaniałym człowiekiem i przyjacielem, ale prawie wszystko trzymał w tajemnicy.Znikał na wiele dni - czasem tygodni - w swojej pracowni technicznej, której nikt nie znał.Próbowaliśmy go śledzić przy różnych okazjach, ale zawsze się nam wymykał.- Myślicie, że tamta pracownia jest gdzieś na tej farmie? - zapytał Pitt.- Nie wiemy - odrzekła Kelly.- Kiedy tata wyjeżdżał w interesach lub na wyprawy naukowe, szukaliśmy jej tutaj.Bez skutku.- Nad czym pracował w chwili śmierci?Thomas bezradnie rozłożył ręce.- Nie wiem.Nie wtajemniczył mnie.Wspomniał tylko, że to rewolucyjny wynalazek.- Byłeś jego najbliższym przyjacielem - zauważył Giordino.- Dziwne, że nic ci nie zdradził.- Nie znaliście go.Miał dwie twarze.Raz był zamyślonym, kochającym ojcem i przyjacielem, kiedy indziej wynalazcą paranoikiem, który nie ufał nawet najbliższym osobom.- Miał jakieś hobby? - zapytał Pitt.Josh i Kelly popatrzyli na siebie.- Pasjonowała go historia wikingów - odpowiedział Thomas.- I książki Juliusza Verne’a - dodała Kelly.- W kółko je czytał.Pitt wskazał pracownię.- Tutaj tego nie widać.Kelly roześmiała się.- Jeszcze nie pokazaliśmy ci jego biblioteki.- Chętnie zobaczę.- Jest w oddzielnym budynku nad rzeką.Tata postawił go prawie dwadzieścia lat temu.To był jego azyl, uciekał tam, gdy był zmęczony.Biblioteka Egana przypominała z zewnątrz osiemnastowieczny młyn.Zbudowano ją z kamienia polnego i pokryto dachówką łupkową.Ściany porastał bluszcz.Jedynym nowoczesnym akcentem były świetliki w dachu.Thomas otworzył grube, dębowe drzwi wielkim, staromodnym kluczem.Wnętrze wyglądało tak, jak Pitt sobie wyobrażał: boazeria, mahoniowe półki z książkami, skórzane fotele i sofa.Wygoda i spokój.Na biurku z palisandru leżały jeszcze papiery.Egan musiał się tu czuć jak ryba w wodzie, pomyślał Pitt.Idealne miejsce do badań naukowych.Przeszedł się wzdłuż półek.Sięgały od podłogi do sufitu.Po książki na górze wchodziło się po pionowej drabince przesuwanej na kółkach po gzymsie.Na jedynej wolnej ścianie wisiały obrazy statków wikingów.Na stoliku pod nimi stał model okrętu podwodnego.Miał ponad metr długości.Pitt ocenił, że jest w skali co najmniej jeden do pięćdziesięciu.Obejrzał go dokładnie.Doskonała robota, pomyślał.Okręt miał zaokrąglony dziób i rufę, iluminatory w burtach i mały kiosk przesunięty do przodu.Łopatki śruby napędowej przypominały pióra wiosła.Pitt jeszcze nie widział takiej jednostki pływającej.Mógł ją porównać tylko z planami okrętu podwodnego konfederatów z czasów wojny secesyjnej, które kiedyś studiował.Pod modelem przytwierdzono mosiężną tabliczkę: „Nautilus”.Siedemdziesiąt metrów długości, osiem szerokości.Zwodowany w roku 1863.- Piękna rzecz - zachwycił się Pitt.- Okręt podwodny kapitana Nemo, prawda? Z 20 tysięcy mil podmorskiej żeglugi?- Tata zaprojektował go według książki.Zlecił budowę doskonałemu modelarzowi, Fredowi Torneau.- Wspaniała robota - przyznał z podziwem Giordino.Pitt poszedł dalej, patrząc na tytuły książek.Wszystkie opisywały epokę wikingów w latach 793 - 1450.Jeden dział był poświęcony tylko alfabetom runicznym, używanym przez Germanów i Skandynawów od trzeciego do trzynastego wieku.Kelly zauważyła zainteresowanie Pitta.Podeszła i wzięła go pod rękę.- Tata był ekspertem od tłumaczenia inskrypcji na kamieniach runicznych rozsianych po kraju.- Wierzył, że wikingowie dotarli tak daleko na południe?Przytaknęła.- W dzieciństwie zwiedziłam z nim i mamą połowę stanów na Środkowym Zachodzie.Obozowaliśmy w starym samochodzie kempingowym.Tata kopiował i studiował inskrypcje na każdym napotkanym kamieniu runicznym.- Chyba nie ma ich dużo - powiedział Giordino.- Znalazł trzydzieści pięć - odrzekła Kelly i wskazała półkę pełną notatników.- Wszystko jest tutaj.- Zamierzał to opublikować? - zapytał Giordino.- Nie wiem.Jakieś dziesięć lat temu zupełnie przestał się tym interesować.- Wpadł z jednej obsesji w drugą - wyjaśnił Thomas i pokazał inną półkę.- Po wikingach zajął się Juliuszem Verne’em.Kolekcjonował wszystko, co Verne kiedykolwiek napisał.Pitt wyciągnął i otworzył jedną z książek.Miała skórzaną oprawę, a z przodu i na grzbiecie złocony tytuł Tajemnicza wyspa.Na wielu stronach były grube podkreślenia.Wsunął ją na miejsce i cofnął się.- Nie widzę żadnych notatek o Vernie.Najwyraźniej doktor Egan czytał powieści, ale nie pisał do nich komentarzy.Thomas wyglądał już na zmęczonego.Usiadł w skórzanym fotelu.- Jego fascynacja wikingami i Verne’em jest dla mnie zagadką.Nie był człowiekiem, który aż tak poświęca się czemuś dla czystej przyjemności.Zawsze zdobywał nową wiedzę w jakimś celu.Pitt spojrzał na Kelly.- Nigdy ci nie mówił, dlaczego tak go interesowali wikingowie?- Nie tyle oni, ile ich inskrypcje runiczne.Giordino wziął z półki jeden z notatników Egana.Otworzył go, przerzucił kartki i zrobił zdumioną minę.Zajrzał do drugiego notesu, potem do trzeciego.W końcu podał je innym.- Wygląda na to, że doktor Egan był większą zagadką, niż wam się wydaje.Obejrzeli notatniki i popatrzyli na siebie zaskoczeni.Nigdzie nie znaleźli ani jednej zapisanej strony.- Nic nie rozumiem - powiedziała zbita z tropu Kelly.- Ja też nie - odrzekł Thomas.Kelly sięgnęła po dwa następne notesy.Były czyste.- Dobrze pamiętam nasze rodzinne wyprawy w poszukiwaniu kamieni runicznych.Tata pokrywał inskrypcje talkiem i fotografował.Wieczorami odczytywał ich treść w wozie kempingowym.Ciągle mnie wyganiał, bo przeszkadzałam mu w pisaniu.Widziałam na własne oczy, że robił notatki.- Nie w tych zeszytach - odparł Pitt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]