[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.–Tak sądzę.–Jesteś nieczuła na męski urok?–Nie, nie o to chodzi.Po prostu nie ufam facetom, którym wszystko łatwo przychodzi.Tolliver zatrzymał się i odwrócił mnie do siebie.– To śmieszne.Uważasz, że mężczyzna powinien zapracować sobie na uczucie kobiety?–Możliwe.A może po prostu uważam, że Joel zaakceptował swoją władzę nad kobietami jak coś naturalnego, coś, co mu się należy.–Twierdzisz, że nie jest w porządku?–Nie, nie.Nie uważam go za podrywacza, oszusta czy łajdaka.–Więc nie podoba ci się tylko dlatego, że nie musi się starać o kobietę?–Mówię tylko, że to nie fair, kiedy dostaje się tyle bez żadnego wysiłku.–Nadal nie rozumiem.– Tolliver wzruszył ramionami.Nie potrafiłam mu tego lepiej wyjaśnić.Nie jestem dobra w tłumaczeniu skomplikowanych rzeczy, szczególnie jeśli chodzi o uczucia.Ale miałam wyrobione zdanie na ten temat.I nie do końca ufałam Joelowi Morgensternowi.Rozdział jedenastyW hotelu czekał na nas Rick Goldman.Siedział w holu, w tym samym fotelu, który zajmował, rozmawiając ze mną ostatnio.–Mogłem się go spodziewać, biorąc pod uwagę wczorajszy incydent -powiedział Tolliver.– Ciekawe, czy mówił już o tym glinom.Przedstawiłam Ricka Tolliverowi tak uprzejmie, jakby detektyw wpadł zaprosić nas na herbatkę.Ale mięśnie zaciśniętych szczęk Goldmana pulsowały, a cała postawa wyrażała napięcie.–Możemy porozmawiać gdzieś na osobności? – warknął.–Tak będzie najlepiej – odparł Tolliver.– Chodź.Podróż w windzie przebiegła w złowieszczym milczeniu.Z zadowoleniem stwierdziłam, że podczas naszej nieobecności w pokoju była sprzątaczka.Salonik tchnął czystością, panował w nim idealny porządek.Uważam, że przyjmowanie gości w pokoju, gdzie wszędzie widać ślady pobytu – wózek z resztkami jedzenia, pomięte gazety, rozrzucone książki i buty – jest oznaką niechlujstwa.Cieszyłam się, że mieszkamy w tym hotelu, choć nie zapominałam, że płacimy za to bajońskie sumy.–Nie musiałaś od razu zabijać Nunleya – wypalił Goldman.– Wiem, że był zalany, ale przecież tak naprawdę nic ci nie zrobił.– Przeniósł wzrok na Tol-livera.– A może to ty? Wściekłeś się, że napastował twoją siostrę i dopadłeś go po moim wyjściu?–Równie dobrze to my możemy podejrzewać ciebie – zripostowałam ostro, rozdrażniona jego posądzeniami.– To ty się z nim szarpałeś.Jeśli zamierzasz oskarżać nas, nie mając najmniejszego dowodu, że widzieliśmy się z tym człowiekiem później, możesz od razu wyjść.Zdjęłam kurtkę i cisnęłam ją do sypialni.Tolliver rozebrał się spokojniej.–Rozumiem, że poinformowałeś już policję o tym wydarzeniu? – zapytał.–Naturalnie – rzekł Rick.– Clyde Nunley był dupkiem, ale przy okazji wykładowcą w Bingham.Miał rodzinę.Zasługuje na to, by schwytano jego mordercę.–Tak, słyszałam w wiadomościach, że był żonaty – powiedziałam.– Aczkolwiek nie przypominam sobie, żebym widziała na jego palcu obrączkę.–Wielu mężczyzn nie nosi obrączki – oświadczył Rick.–Naprawdę? – zdziwiłam się.– Nie wiedziałam.–Miał uczulenie na metal – wyjaśnił detektyw.–Nie spodziewałam się.że tak dobrze go znałeś.–Czytałem jego akta personalne.–Założę się, że dziwny temat zajęć Nunleya nie był jedyną przyczyną, dla której zlecono ci śledztwo – stwierdził Tolliver.– Domyślam się, że podejrzewano go o romans, może ze studentką? I uczelnia postanowiła to sprawdzić, mam rację?–Różne plotki chodziły po kampusie.–A jego żona nie była zaskoczona, że nie wrócił na noc – przypomniałam sobie.– Na policję zadzwoniła dopiero rano.– Usiadłam na sofie, założyłam nogę na nogę i splotłam dłonie na kolanie.Toili-ver, zbyt wzburzony, by znaleźć sobie miejsce, krążył niespokojnie po pokoju.Nasz gość, nie czekając na zaproszenie, rozsiadł się w fotelu.–Rick, nadal masz przyjaciół w policji, prawda? – zapytał Tołliver.–Pewnie.–Więc nie masz nic przeciwko, że wypytają obsługę hotelową o szczegóły wczorajszego zdarzenia w holu?–Oczywiście, że nie.–Mimo że opiszą twoim byłym kolegom jak wyrzuciłeś Nunleya z hotelu, podczas gdy moja siostra stała obok i nawet go palcem nie tknęła? Zrobiłam wielkie oczy i postarałam się, żeby błysnęły w nich łzy Mimo że w istocie byłam twarda, sprawiałam wrażenie kruchej kobiety.–Ciekawe, jak to zapamiętali.Jak myślisz, powiedzą, że ty zachowywałeś się gwałtownie, stosując przemoc, czy Harper?–Do diabła.Ja starałem się jej pomóc.– Rick spoglądał na nas tak, jakby nie mógł uwierzyć, że ludzie tacy jak my chodzą spokojnie po ziemi – Niech was szlag!–Byłam ci bardzo wdzięczna za pomoc, dopóki nie zacząłeś mnie oskarżać -wytknęłam.– Sytuacja z Nunleyem była nieprzyjemna, ale nie groźna.Teraz on nie żyje, a ja nie miałam nic wspólnego z jego śmiercią.Byliśmy z wizytą u Morgensternów, gdy usłyszeliśmy o tym w telewizji.To było okropne.–Zaprosili was do domu? – Znów udało nam się go zaskoczyć.–Nie wszyscy mają nas za hochsztaplerów i morderców – rzekłam z przekąsem.–Poddaję się – powiedział, wyrzucając ręce do góry w melodramatycznym geście.Najwyraźniej postanowił zafundować nam pokaz aktorszczyzny w wydaniu maestro Ricka.–Niezłe z was przekręty.Do szału mnie doprowadza, że nie mogę wasrozgryźć [ Pobierz całość w formacie PDF ]