[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Telefonu nie odbierała także Catrin.Przez całe popołudnie.To odizolowanie, te samotne godziny dały mu do myślenia.Zrozumiał, na co się naraża, nie tylko jeśli chodzi o swoje życie, ale także życie syna.Tak więc na razie muszą się rozstać.Ze względu na Jona.Który zniknął.W tym momencie silnik zaskakuje.Anders mówi dalej.Co prawda późno, ale jednak ocknął się wreszcie ze swego kolorowego snu.Zrozumiał, jakim był podłym ojcem.To jego wina, że Jon całkiem się wykoleił.To jego wina, że syn podziewa się teraz nie wiadomo gdzie.- Już samo bycie nastolatkiem jest wystarczająco dołujące - mówi.- Nie trzeba jeszcze rozsiewać po całym świecie informacji, że czyjś ojciec bzyka inną.O nic Yi nie pyta.Jeszcze tylko dwie części, próbuje myśleć Yi, gdy Anders w końcu się wyłączył.Dziś wieczorem o godzinie jedenastej, po drugim odcinku, świat stanie w płomieniach, znowu.I wtedy ona nie będzie miała dokąd pójść.Jedzie w kierunku Lindholmen.Odsłuchuje swoją pocztę głosową, większość wiadomości to podziękowania i nieaktualne pozdrowienia.Od Vigga.Od Erika.Od Menga.Ze wstrętem przyciska szóstkę, aby wykasować jego odrażające pogróżki ze statku.Jeszcze jedna wiadomość do odsłuchania.Tej nie kasuje, wręcz przeciwnie - zatrzymuje samochód na skraju ulicy i słucha jej jeszcze raz.Nie może się nadziwić.Catrin Brask.Mówi, że bardzo się cieszy, że Yi dała o sobie znać.I że nie może się doczekać rozmowy z nią.- Mam tylko nadzieję, że tam trafię.Pennygängen 172.Czy ty tam mieszkasz? Na pewno jakoś dotrę.Do zobaczenia.Po raz kolejny słucha nagrania.Zostawiono je dzisiaj przed południem.Czy Brask wybrała numer przez pomyłkę?Raczej nie, bo wymieniła jej imię.Cześć, Yi, powiedziała, cieszę się, że dałaś o sobie znać.Ale Yi wcale nie odzywała się do Catrin Brask.Mimo to Catrin Brask jest w drodze na spotkanie z nią.Pennygängen.Kto tam mieszka?Dzwoni do biura numerów i prosi o nazwisko osoby mieszkającej pod adresem Pennygängen 172.Telefonistka wymienia nazwisko za nazwiskiem, żadne nie jest jej znane.Już blisko końca listy Yi prosi, żeby się zatrzymała.- Proszę powtórzyć te ostatnie - mówi.- Carl Andersson, Vanja Vlasic, Barbro Ingmarsson, Stig.- Barbro Ingmarsson?- Tak.Telefonistka wydaje się zmęczona.- Czy przy tym nazwisku jest może coś jeszcze? Jakieś inne imiona, tytuł?Kobieta przyciska różne przyciski i mówi, że nic więcej nie ma.- Żadnych nazwisk.Żadnych tytułów.Ale urodziny ma 12 maja.12 maja.Tego samego dnia co Erik.Zawsze razem obchodzą urodziny.Yi dziękuje za pomoc.Zatrzymuje się w miejscu, gdzie drogi się rozchodzą.Na lewo do Lindholmen.Na prawo do miasta.Musi wybrać.Decyduje instynkt.Yi chce pozbyć się filmu.Chce go oddać, aby emisja drugiego odcinka była już poza jej wpływem.Dlatego skręca w stronę Lindholmen.Najpierw.*Kiedy Catrin Brask otwiera drzwi wejściowe przy Pennygången 172, zatrzymuje się niezdecydowana.Tablica z nazwiskami lokatorów też w niczym jej nie pomaga, bo nie ma na niej ani Young, ani Yi.Szwedzkich nazwisk jest mniej więcej tyle samo co obco brzmiących, jednak nie widać wśród nich żadnego chińskiego.Powoli rusza schodami na górę, jakby intuicja miała jej podpowiedzieć, gdzie zapukać.Kilka pięter wyżej drzwi do mieszkania są lekko uchylone.Jak gdyby na kogoś czekano.Ze środka dobiegają dźwięki muzyki.Klasycznej muzyki fortepianowej.Satie?Na drzwiach widnieje tabliczka: Ingmarsson, B.Może tu mieszka ktoś z krewnych Ingmara Ingmarssona? Kto zgodził się, aby Yi zatrzymała się tutaj w tajemnicy?Przyciska dzwonek, lecz nikt nie podchodzi do drzwi.- Halo, jest tu kto?Żadnej odpowiedzi.Mieszkanie jest nieduże, Catrin Brask widzi z daleka salon i kuchnię.Woła znowu, wciąż jednak nikt nie odpowiada.Wobec tego decyduje się wejść do środka.Zapach jest swoisty, jakby długo nikt tu nie mieszkał.Kuchnia wygląda na zadbaną.Czerwone zasłonki z niewielkim wyszywanym szlaczkiem.Jeszcze bożonarodzeniowe.W sierpniu.Na stole stoją dwa kubki i coś gotuje się na ogniu.Woda na herbatę, imbryk stoi obok.Stół przykryty jest obrusem z nadrukowanym motywem świątecznym.Mały drewniany Święty Mikołaj przycupnął przy doniczce z fiołkiem afrykańskim.Zastanawia się, czy nie powinna wrócić na korytarz i poczekać na klatce schodowej, niezręcznie bowiem jest być w czyimś domu, jeśli gospodarz nic o tym nie wie.Dom to dom.Ale to na pewno nie jest mieszkanie Yi.Zerka na zegarek.Czuje, jak narasta w niej irytacja.Przyjechała tu aż ze Sztokholmu, bo poprosiła ją o to Yi.To sprawa ogromnej wagi.Natychmiast musi z nią porozmawiać.I spotkać się z Viggiem Sjöströmem.Przeklina własną głupotę, że to akurat jemu powierzyła znalezienie Yi.Teraz on jest jej największym problemem.Bo problem Yi rozwiąże się sam tak czy inaczej.Na ofertę, jaką Catrin zamierza jej złożyć, trudno odpowiedzieć odmownie.Ale jak zmusić psa gończego, żeby zgubił trop? Bo jeden trop wyraźnie wywęszył, tylko dzięki temu, że telewizja szwedzka nie pozbywa się starych śmieci.Jej jedyną nadzieją jest to, że on tak kurczowo trzyma się tego zlecenia wyłącznie po to, żeby wyciągnąć od niej więcej pieniędzy.Pieniądze zawsze są rozwiązaniem.Znowu spogląda na zegarek.W kiepskim nastroju podchodzi do drzwi łazienki, zamierzając w nie zapukać.Choć może to niegrzecznie i niezręcznie, ale w końcu ona nie przyszła tu z żadną kurtuazyjną wizytą.Puka mocno do łazienki.Słyszy jakieś odgłosy, ale nie zza tamtych drzwi.Za jej plecami ktoś przekręca klucz w zamku.W drzwiach wejściowych.- Witam!Catrin Brask odwraca się szybko.Barbro wyjaśnia od razu, dlaczego zamknęła drzwi.- Przecież pani doskonale wie, pod jaką straszną presją żyje teraz Yi.Opanowawszy początkowe osłupienie, Catrin Brask potwierdza, że wie.- Nikt nie otwierał - tłumaczy teraz ona - a z pewnością mamy się spotkać właśnie tutaj.Barbro potakuje i mówi, że wszystko wskazuje na to, że Yi się spóźni.Zaprasza Catrin do kuchni.- Jakiś czas żyła w ukryciu - mówi i wyciąga krzesło dla gościa.- Tak, tak, wiem o tym.- Bogu dzięki pomógł jej jeden z przyjaciół i udostępnił swój letni domek.Ale mimo wszystko.Prasa.Oni wszędzie wejdą z kopytami.- Pani pozwoli - odzywa się Catrin, próbując się uśmiechnąć - zdaje się, że nigdy dotąd się nie spotkałyśmy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]