[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szybko podpisał dokumentację związaną z pięcioma bypassami i jedną wymianą zastawki.Pozostali czterej pacjenci nie byli przewidziani do operowania i nie powinni byli być skierowani do Thomasa.Poz był się ich szybko.Na koniec, po podpisaniu kilku listów, ponownie zadzwonił do panny Peabody.Czy panu odpowiada pokój 1752? zapytała wyniośle.Był to jednoosobowy, narożny pokój przy końcu korytarza jego okna wychodziły na zachód i północ, z piękn ym widokiem na rzekę Charles.Był przyjemny, czego Thomas nie omieszkał głośno zauważyć.Panna Peabody odłożyła słuchawkę bez słowa pożegnania.Thomas przebrał się w swoje ubranie i oznajmiwszy Doris, że jeszcze się z nią dziś zobaczy, wyszedł do sektora a dministracyjnego.Po drodze zatrzymał się na krótko w rentgenie, żeby obejrzeć niektóre zdjęcia jeszcze przed pójściem do Cassi.Na siedemnastym piętrze ze zdziwieniem dowiedział się, że Cassi wciąż jeszcze znajduje się w pokoju 1740.Wszedł do środka bez pukania.Dlaczego się jeszcze nie przeniosłaś? zapytał.Dlaczego się nie przeniosłam? powtórzyła zmieszana.Właśnie rozmawiała z Mary o dzieciach.Załatwiłem dla ciebie osobny pokój oświadczył zirytowany.Nie potrzebuję osobnego pokoju, Thoma sie.Jestem zadowolona z towarzystwa Mary.Cassi chciała przedstawić Thomasa Mary, ale ten nacisnął już dzwonek.Moja żona powinna być odpowiednio traktowana w tym szpitalu – powiedział wyglądając na korytarz w oczekiwaniu na nadejście pielęgniarki.–Je śli ktokolwiek z członków rodzin tych podobno tak niezbędnych pracowników administracji leczy się w szpitalu, zawsze otrzymuje do dyspozycji osobny pokój.Thomasowi udało się bezbłędnie zrobić wielkie zamieszanie wokół Cassi i wprawić ją tym w zakłopotanie.Czuła się z Mary zupełnie dobrze i nie miała najmniejszej ochoty sprawiać dodatkowego kłopotu.Tymczasem Thomas w ciągu pół godziny postawił na nogi cały personel pielęgniarski, zatrudniając go przy przenosinach Cassi do nowego pokoju.Kiedy w końcu znaleźli się sami, Thomas rozejrzał się po pokoju i stwierdził z zadowoleniem:To jest zupełnie co innego.Musiała przyznać, że pokój jest bardzo ładny.Z łóżka mogła oglądać, jak zimowe słońce zniża się ku zachodowi, osiągając stopniowo Unię horyzontu.Choć była niezadowolona z zamieszania, to jednak poczuła wdzięczność do Thomasa za ten oczywisty dowód jego troski.Teraz mam dla ciebie kilka dobrych wiadomości powiedział siadając na skraju łóżka.Rozmawiałem z Martinem Obermeyerem – jest zdania, że już po tygodniu będziesz się czuła doskonale.Wobec tego, działając z wyprzedzeniem, zarezerwowałem dla nas pokój w małym hotelu na wybrzeżu Martyniki.I co na to powiesz?–To wspaniale! – zawołała Cassi.Perspektywa wyjazdu na urlop we dwoje budziła w niej niekłamany zachwyt.Rozległo się pukanie do drzwi, zza których wychyliła się głowa Joan Widiker.Wejdź, proszę zaprosiła ją do środka Cassi, a następnie przedstawiła Thomasowi.–Bardzo mi przyjemnie – oświadczyła Joan.Dużo o panu słyszałam od Cass i.Joan jest już trzeci rok stażystką na psychiatrii wyjaśniła Cassi.Bardzo mi pomogła w zaadaptowaniu się w nowym oddziale.Bardzo mi miło powiedział Thomas, który z miejsca poczuł do niej niechęć.Nie lubił niewiast, które swoją kobiecość traktowały jako tytuł do przywilejów.Bardzo przepraszam za to wtargnięcie oznajmiła Joan ale wpadłam tylko na krótko, by powiedzieć Cassi, że wszyscy jej pacjenci znajdują się pod dobrą opieką.Wszyscy życzą jej dobrego zdrowia, nawet pułkownik Bentworth.Co jest najdziwniejsze – mówiła ze śmiechem to fakt, że twoja choroba wywarła bardzo pozytywny wpływ terapeutyczny na nich wszystkich.Być może wszyscy psychiatrzy powinni przechodzić jakieś operacje od czasu do czasu?Cassi roześmiała się patrząc jednocześnie na męża, który wstał z miejsca.Muszę już iść powiedział.Teraz czeka mnie obchód.Pocałował Cassi w policzek.Będę u ciebie jutro rano tuż przed operacją.Wszystko będzie dobrze, śpij spokojnie.Ja też nie mogę zostać z tobą dłużej oświadczyła Joan po wyjściu Thomasa.Muszę pójść na konsultację.Mam nadzieję, że nie wypłoszyłam twojego męża.–Thomas jest teraz wprost cudowny – rozpromieniła się Cassi.– Jest delikatny i opiekuńczy.Razem wyjeżdżamy na urlop.Chyba jednak nie miał am racji z tymi narkotykami.Znając wpływ Thomasa na Cassi, Joan miała wątpliwości co do obiektywizmu tej oceny.Powstrzymała się jednak od uwag i wyraziła zadowolenie, że sprawy układają się dla Cassi tak pomyślnie.Zanim opuściła salę, życzyła jej szybkiego powrotu do zdrowia.Po wyjściu Joan Cassi leżała spokojnie w, łóżku, podziwiając zmiany barwy nieba za oknem: raz było bladopomarańczowe, to znów srebrnofioletowe.Ciągle nie mogła się nadziwić, że Thomas stał się nagle taki miły.Jakikolwiek był powód tej przemiany, była mu za nią bezgranicznie wdzięczna.Gdy się już zaczęło ściemniać, Cassi pomyślała o Robercie.Nie chciała do niego telefonować, aby go przypadkiem nie obudzić.Postanowiła odwiedzić go w pokoju.Klatka schodowa przylegała do pokoju Cassi, szybko więc znalazła się na osiemnastym piętrze.Drzwi do pokoju Roberta zastała zamknięte.Delikatnie zastukała.Zaspanym głosem zaprosił ją do środka.Robert wciąż jeszcze był półprzytomny.Oświadczył, że czuje się zdecydowanie dobrze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]