[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przejeżdżał przez park, gdy ubrany na biało człowiek zastąpił mu drogę.Bragi wyciągnął miecz z pochwy, rozejrzał się w poszukiwaniu pozostałych dwóch.Harishe zawsze pracowali trójkami.Mężczyzna uniósł latarnię, oświetlając swoją twarz.– Spokojnie, panie.– Miał łagodny głos, który przypominał głos kapłana.– Żaden sztylet z twoim imieniem nie został poświęcony.– Harishe byli zabójcami – fanatycznymi wyznawcami religii, którą El Murid sprowadził z jałowego łona pustyń Hammad al Nakiru.Za jego młodości sekta rozszerzała swe wpływy na wschód i zachód z szaloną gwałtownością letniej burzy.Podupadała, w miarę jak charyzma jej Ucznia blakła.Dzisiaj miała niewielu wyznawców poza Hammad al Nakirem, a nawet tam liczba jej zwolenników się zmniejszała.– Habibullah? To ty?– To ja, panie.Przysyła mnie lady Yasmid.Ragnarson nie widział go od czasów przedwojennych.Za panowania Fiany był ambasadorem Hammad al Nakiru w Kavelinie.W tamtym okresie tym pustynnym królestwem władał El Murid.Haroun żył.Jego syn Megelin nie nałożył jeszcze korony i prowadził zwycięskie armie rojalistów do Al Rhemish.Żona Harouna, córka El Murida, Yasmid, prześliznęła się do Vorgrebergu w nadziei, że Bragi pomoże jej zakończyć gorzką walkę między mężczyznami z jej rodziny.Wysłał ją do jej ojca właśnie z Habibullahem i od tamtej pory nie miał żadnych wieści.Ragnarson przeszywał wzrokiem zapadające ciemności.Fanatycy El Murida już wcześniej próbowali go zabić.Teraz nie zauważył jednak żadnych oznak zdrady.Zsunął się z konia.Wyglądało na to, że bóle przeszły.– W takim razie chodźmy do parku.– Nie schował miecza do pochwy.Habibullah usiadł po turecku w cieniu krzewu, opierając na kolanach ręce zwrócone wewnętrzną stroną ku górze.Czekał cierpliwie, gdy Bragi buszował z mieczem po krzakach.Wydawało się, że uważa to zachowanie za absolutnie racjonalne.Upewniwszy się o swoim bezpieczeństwie, Bragi usiadł naprzeciwko mężczyzny w bieli.– Być może będziesz musiał pomóc mi wstać, jeśli zesztywnieję.Habibullah uśmiechnął się.– To była ostra gra?– Łagodnie rzecz ujmując.Co cię sprowadza? – Wiedział, że Habibullahowi nie przeszkadza to, że od razu przechodzi do rzeczy.Zbyt wielu tych przeklętych ambasadorów owijało sprawy w bawełnę i używało eufemizmów.Nie można było mieć pewności, czego, do jasnej cholery, chcą.Habibullah był bardziej bezpośredni.Bragi uznał, że może on mieć do powiedzenia coś godnego uwagi.Nikt nie przekradałby się przez tak duży obszar wrogiego terytorium i nie nawiązywałby kontaktu w sposób tak starannie zaplanowany tylko w celach towarzyskich.– Lady Yasmid przesyła pozdrowienia.Bragi skinął głową.Znał córkę El Murida, chociaż niezbyt dobrze, od dzieciństwa.– Poleciła mi wyjaśnić obecną sytuację w Hammad al Nakirze.Pragnie, aby zrozumiał pan, jak i dlaczego sprawy się zmieniły od czasu zwycięstwa Megelina.– Habibullah cofnął się daleko w przeszłość: do dnia, w którym Yasmid przyszła do Bragiego błagać o pomoc.W tym miejscu podjął opowieść.Była ona długa.Rozwodził się nad faktem, że pokonani zwolennicy Ucznia trzymają się obecnie tylko w świętych miejscach Sebil el Selibu i wzdłuż bogatego wschodniego wybrzeża morskiego Hammad al Nakiru i zaczęli popadać w rozpacz.Powiedział: – Sam Uczeń zrezygnował.Tylko siedzi i śni opiumowe sny o minionych czasach.Nie zdaje już sobie sprawy z miejsca i czasu, w którym żyje.Rozmawia z ludźmi nieżyjącymi od dwudziestu lat.Zwłaszcza z Biczem Bożym.– Co prowadzi nas do.– Do oczywistego wniosku.Ruch nie jest już zagrożeniem dla Kavelinu ani dla żadnego innego zachodniego królestwa.– Konfidencjonalnym tonem Habibullah dodał: – Z trudem tylko można uznać go za zagrożenie dla heretyka na Pawim Tronie, a i to tylko dlatego że Harishe nadal uważają go za swój główny cel.– Być może.Nie sądzę jednak, żeby Uczeń zmienił poglądy.Stanowiłby zagrożenie, gdyby mógł.– Rzecz w tym, że nie może.Nie będzie w stanie, już nigdy.Z drugiej strony, może nim być heretyk.Bragiemu wydawało się, że wie – polegając na raporcie Michaela – do czego zmierza ten człowiek.Intuicja podpowiadała mu, że najlepiej będzie wysłuchać Habibullaha do końca.– Mów dalej.To ciekawe.– Dzisiaj zagrożenie dla świata – twojego i mojego – znajduje się na wschodzie.Ściśle mówiąc: w Throyes.Nazywa się ono lord Hsung.Jest on człowiekiem zdeterminowanym i podstępnym.Wysłał ambasadorów do Sebil el Selib.Zaproponowali nam pomoc w odbiciu Al Rhemish.Lady Yasmid użyła swoich wpływów i kazała ich przegonić.Byli tacy, którzy się z nią nie zgadzali, ale jej argumenty były nie do zbicia.Owca nie oszukuje lwa.Wybrany nie może iść ręka w rękę ze sługusami Złego.– Tak.Nie wiedziałem, że Yasmid ma takie wpływy.– Ma dużo większe.O ile będzie chciała je wykorzystać.Ona nadal jest naznaczoną spadkobierczynią Wybranego.– Miałem na myśli wolę.Energię.Działanie.– Rozumiem.Tak, brakowało jej inicjatywy.Ragnarson nadstawił ucha.Coś w głosie Habibullaha sugerowało, że czasy się zmieniły.Habibullah znowu mówił konfidencjonalnym tonem [ Pobierz całość w formacie PDF ]