[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dzicy, gdy minął im pierwszy wybuch gniewu, przestali strzelać widząc, że tylko marnują amunicję.Gdy arka zbliżyła się do miejsca zakotwiczenia, Hutter nie zatrzymując jej podniósł kotwicę.Znalazłszy się poza działaniem prądu statek płynął dalej, aż znalazł się na pełnym jeziorze; ląd jednak był jeszcze tak blisko, że kula z brzegu mogła dosięgnąć osoby na pokładzie.Hutter i March dobyli dwóch małych wioseł i pod osłoną domu szybko odpłynęli na taką odległość od brzegu, że wróg nie był już wystawiony na pokusę ponownej napaści.ROZDZIAŁ 5Niech ryczy z bólu ranny łoś,Zwierz zdrów przebiega knieje).Ktoś nie śpi, aby spać mógł ktoś,To są zwyczajne dzieje.SzekspirNastępna narada, z udziałem Judyty i Hetty, odbyła się na przednim pomoście promu.Nie groziło im już niebezpieczeństwo napaści znienacka, niepokój więc, jaki zrazu wszystkich ogarnął, ustąpił miejsca poczuciu niepewności wypływającemu z przekonania, że znaczne siły nieprzyjacielskie znajdują się na brzegach jeziora i że wróg za wszelką cenę zechce ich zniszczyć.Położenie, w jakim się znaleźli, najlepiej rozumiał, oczywiście, Hutter.Jego córki przywykły polegać na ojcu i za mało wiedziały, aby w pełni ocenić niebezpieczeństwo, na jakie były narażone, zwłaszcza że obaj mężczyźni mogli w każdej chwili opuścić Toma.Pierwsze słowa Huttera dowiodły, że liczył się z możliwością odejścia obu myśliwych.Bystry obserwator zauważyłby, że Hutter tego właśnie najwięcej się obawiał.— Mamy tę wielką przewagę nad Irokezami i każdym innym nieprzyjacielem, że jesteśmy na wodzie — powiedział.— Nie ma na jeziorze ani jednego czółna, o którym nie wiedziałbym, gdzie jest ukryte.W tej chwili, gdy twoja łódka, Hurry, jest tutaj, na lądzie pozostały jeszcze trzy czółna, tak dobrze schowane w dziuplach drzew, że nie wierzę, aby Indianie mogli je znaleźć, choćby nie wiem jak długo szukali.— Ja bym tego nie powiedział — zauważył Pogromca Zwierząt.— Pies nie ma takiego węchu jak Indianin, kiedy go nęci zdobycz.Niech tylko dzikie bractwo ujrzy przed sobą skalpy, grabież lub to, co oni uważają za honor, nawet najszczelniej zakryta dziupla z czółnem nie ujdzie ich oczom.— Racja, Pogromco Zwierząt — zawołał Hurry March — święte słowa! Dobrze, że moja łupinka jest bezpieczna i pod ręką.Tomie! Na mój rozum, Indianie, jeżeli rzeczywiście mają cię zamiar stąd wykurzyć, będą mieli pozostałe czółna najpóźniej jutro wieczór.Nie pozostaje nam zatem nic innego, jak tylko zabrać się do wioseł.Hutter zrazu nie odpowiedział.Chwilę rozglądał się w milczeniu; patrzył na niebo, wodę i pas lasów obejmujący jezioro; patrzył, jakby tam szukał odpowiedzi.Nie znalazł nic podejrzanego.Bezkresna puszcza pogrążona była w głębokim śnie, ciche niebo jaśniało w blasku zachodzącego słońca, jezioro wyglądało jeszcze piękniej i spokojniej niż w ciągu dnia.Krajobraz działał kojąco, uśmierzał namiętności, tchnął błogosławioną ciszą.Czy nastrój ten udzielił się ludziom na arce, okaże się w dalszym ciągu opowiadania.— Judyto — zawołał ojciec, gdy skończył badawczy, choć krótki przegląd znaków na niebie i ziemi — noc za pasem, przygotuj kolację dla naszych przyjaciół, długa droga zaostrza apetyt.— Nie umieramy jeszcze z głodu, panie Hutter — powiedział March.— Podjedliśmy sobie zaraz po przybyciu nad jezioro, a poza tym wolę towarzystwo Judytki niż nawet kolację z jej ręki.Jakże miło będzie usiąść przy niej w ciszy wieczoru.— Natury nie oszukasz — odparł Hutter — trzeba się pożywić.Judyto, przygotuj kolację i niech ci pomoże Hetty.Chciałbym z wami pogadać, moi drodzy — podjął stary Tom, gdy tylko córki wyszły i nie mogły go słyszeć.Przy nich nie mógłbym mówić.Znacie moje położenie, chciałbym tedy usłyszeć, co waszym zdaniem należałoby zrobić.Już trzy razy mnie spalono, lecz stało się to na lądzie.Potem czułem się dość pewnie, kiedy zbudowałem sobie zamek, i spuściłem na wodę arkę.Poprzednie moje złe przygody zdarzyły się w czasie pokoju.Były to zwyczajne awantury, jakich nie można uniknąć, kiedy mieszka się w lasach.Obecna sytuacja wygląda mi poważnie, rad bym więc posłuchać waszego zdania.— Uważam, mój stary, że ty, obie twoje chałupy, sidła i cały twój majątek znaleźliście się w poważnym niebezpieczeństwie — wypalił Hurry nie widząc potrzeby ukrywania prawdy.— Wedle mojego pojęcia o wartości rzeczy, cały twój majątek nie jest dziś wart połowy tego co wczoraj i nie dałbym zań więcej, gdybym miał płacić skórami.— Widzicie, ja mam dzieci! — dodał ojciec takim tonem, że nawet obojętny obserwator mógłby tę uwagę zrozumieć albo jako zachętę dla kawalerów, albo jako wyraz ojcowskiej troski o dzieci.— Dwie córki, jak wiesz, Hurry, dobre dziewczęta, powiem, choć jestem ich ojcem.— Człowiek dużo może powiedzieć, panie Hutter, zwłaszcza gdy czas go nagli i okoliczności przyciskają do ściany.Masz, jak powiadasz, dwie córy, a jedna z nich nie ma sobie równej urodą na całym pograniczu, cokolwiek by się rzekło o jej postępowaniu.Co się tyczy biednej Hetty — to jest Hetty Hutter i tyle, nic więcej o tej bieduli nie można by powiedzieć.Sto razy wolałbym Judytę, gdyby prowadziła się tak dobrze, jak jest ładna!— Widzę, Harry March, żeś pan jest taki przyjaciel, na którego można liczyć tylko przy pięknej pogodzie.Przypuszczam, że twój kolega myśli podobnie — odparł Tom, a w jego głosie zabrzmiała nuta dumy, nie pozbawionej godności [ Pobierz całość w formacie PDF ]