[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zapalił papierosa.Ten idiota Guriewicz pociągnie nas wszystkich nadno, pomyślał.Musi skłonić brukselskiego radiooperatora do zmianyszyfru, a także pory nadawania, a przede wszystkim do ograniczenianadawania w nocy.Skoro Abwehra wie, że radiostacja nadaje z Brukseli,to jej odnalezienie jest tylko kwestią czasu.Chciał wyrzucić kopertę, ale spostrzegł, że znajduje się w niej jeszczejedna kartka, której nie zauważył.Była to wyblakła fotografia młodegomężczyzny siedzącego nad kuflem piwa.Za nim wznosiły się eleganckiekamienice i charakterystyczny gotycki ratusz.I nagle wszystko stało sięjasne.Gorzko się uśmiechnął.Czy to ironia losu, czy chichot Boga, wktórego Trepper nie wierzył? Tego człowieka Trepper poznał przedwojną.Tylko gdzie? Po chwili sobie przypomniał.Niemiecko-radzieckakonferencja w Królewcu latem 1934 roku.Wspólny wyjazd doWrocławia.A potem Alpy.Niemiec ze zdjęcia pośliznął się na mokrejskale.Byłby spadł, gdyby nie błyskawiczna reakcja Treppera, który goasekurował.Poczuł, że musi się napić.Zadzwonił do recepcji i zamówiłbutelkę koniaku.Rozprawił się z nią w dwie godziny.Zamówiłnastępną.Czuł się bezbronny, kiedy przed jego oczami zaczęły pojawiaćsię twarze ludzi, których zabił.Nie zauważył, jak nadpłynął głęboki,pijacki sen, brat śmierci.★Augustine zobaczył policjanta w wytartym jasnobrązowym płaszczu.— Pewnie myślisz, chłopcze, że jestem kolaborantem.Nie lubię tegosłowa.Uważam, że jest niesprawiedliwe.Augustine milczał.Bał się, że za drzwiami stoją ci sami gestapowcy,którzy posadzili go na nodze od stołka.— Wiem, co czujesz — ciągnął Francuz.— Przez lata pracy w policjiwidziałem wielu ludzi, którzy po ostrym przesłuchaniu, po kilku nocachspędzonych w areszcie lub po zobaczeniu niezbitych dowodów swojejwiny byli na krawędzi załamania.Ty chyba również do nich należysz,prawda? — Uśmiechnął się.— My, oczywiście, nigdy nie używaliśmytakich metod — powiedział z niesmakiem.— Między nami mówiąc,ludzie z gestapo potrafią być bezwzględni.Jestem tutaj, żeby ci pomóc.Z kieszeni płaszcza wyciągnął małą fajkę i woreczek z tytoniem.— To doskonały tytoń — powiedział, nabijając fajkę.— Naprawdęmyślisz, że jesteś taki twardy? Naprawdę chcesz cierpieć? Przecież niemusi tak być.Powiedz mi szczerze, dla kogo tak się męczysz? Za kogochcesz oddać życie? Za tę czerwoną bandę, która zostawiła cię, kiedybyłeś w potrzebie?— Nie chcę cierpieć — wyszeptał Augustine.— I słusznie.Nie jesteś Jezusem.Nie jesteś nawet święty, bouczestniczyłeś w zamachu na niemieckiego oficera.Powieszą cię.Topewne.— Nie zabiłem go.Nawet nie strzelałem.— A jakie to ma znaczenie? Powieszą cię albo zatłuką na śmierć.Jeśli mi nie pomożesz, ja też ci nie pomogę.Augustine zakrył twarz dłońmi.Chciało mu się płakać.Wiedział już,po co ten Francuz przyszedł.— Jestem twoją jedyną szansą, chłopcze.Drugiej nie będzie,rozumiesz? Nie będzie! Jeśli wyjdę z tego pomieszczenia bez twojejzgody na współpracę, oni cię wykończą.— Czego pan ode mnie chce?— Chcę, żebyś mi pomógł.— Głos policjanta brzmiał teraz niemalprzyjacielsko.— Popatrz na siebie.— Wyciągnął lusterko i podał jeAugustine'owi.— Jesteś wrakiem człowieka.Nie wytrzymasz.Wieszdobrze, że gestapo ma swoje sposoby, żeby łamać takich opornychchłopaczków jak ty.Jeśli mi pomożesz, wyciągnę cię z tego piekła wciągu kilku godzin.Uwierz mi.Chłopak ze szlochem osunął się na betonową podłogę.— Co mam zrobić? — zapytał w końcu.— Na początek opowiedz mi wszystko, co wiesz o komunistach wParyżu.★Schulze-Boysen pił właśnie kawę po irlandzku z kieliszkiem brandy iśmietanką, kiedy do restauracji w hotelu Imperial wszedł Trencsenyi iusiadł naprzeciwko niego.Podali sobie ręce.Węgier zaczął przeglądaćkartę dań.— Nie mogę się przyzwyczaić do pańskiego nazwiska — zagadnąłBoysen.— Węgierskie nazwiska są trudne — mruknął Trepper.— Słucham, oco chodzi? Dlaczego zostałem wezwany tak nagle?Boysen tym razem nie popełnił błędu.Wybrał stolik tuż przy szklanejścianie, oddzielającej część dla palaczy od tej dla niepalących.— Mam dla pana ważne informacje — powiedział.— Chcemy, żebywziął pan udział w planie dezinformacji bezpośredniego otoczeniaStalina.Wiem, że brzmi to teraz dość niepraw-dopodobnie, ale proszę mi wierzyć, w pańskiej sytuacji współpraca znami opłaci się wszystkim, i nam, i panu.Herr Trencsenyi.— A jaka jest moja sytuacja? Boysen upił łyk kawy.— Abwehra jest na tropie pańskiej siatki.Radiostacja została wykrytapod koniec czerwca przez ośrodek nasłuchowy w Cranz w PrusachWschodnich.Od tej pory grupy operacyjne Abwehry są na pana tropie.— Ile radiostacji zostało zlokalizowanych?— Wystarczająco dużo.Wiedziałem, że tak będzie, pomyślał z wściekłością Trepper.Zabijętego Guriewicza.— Wiemy, że główna radiostacja jest w Brukseli — ciągnął kapitan.— Wiemy, że pracuje pan teraz dla Moskwy.Pański znajomy, majorBöhm, został przeniesiony do Brukseli.Aresztowanie tych ludzi to tylkokwestia czasu [ Pobierz całość w formacie PDF ]