[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Co najmniej jeden ze stojÄ…cych w porcie pancerÂników zostaÅ‚ zatopiony, a jego nadbudowa sterczy nad pÅ‚ytkÄ… wodÄ…, nadal pokrytÄ… pÅ‚onÄ…cym olejem.WiÄ™kszość bombowców przystosowanych do dziaÅ‚aÂnia z dużej wysokoÅ›ci skoncentrowaÅ‚a swój atak na Pearl Harbor oraz Hickam Field po drugiej stronie kanaÅ‚u.Obok Pearl Harbor, Hickam Field poniosÅ‚o, jak siÄ™ zdaje, najcięższe straty.– To Webley Edwards – powiedziaÅ‚a Georgette.– Nadaje do kraju – rzekÅ‚a Alma.– Bardzo duża bomba albo torpeda – mówiÅ‚o radio – zostaÅ‚a zrzucona na głównÄ… jadalniÄ™ nowych koszar na Hickam Field, gdzie czterystu naszych nie podejrzewajÄ…cych niczego lotników siedziaÅ‚o przy Å›niadaniu.Prew wiedziaÅ‚ już, co siÄ™ staÅ‚o, ale tylko z trudem przedzieraÅ‚o siÄ™ to przez szlam jego umysÅ‚u.Nie mógÅ‚ siÄ™ wyzbyć mniemania, że to Niemcy, i nawet później, kiedy dowiedziaÅ‚ siÄ™, że JapoÅ„czycy, wciąż nie mógÅ‚ wybić sobie z gÅ‚owy myÅ›li, że zrobili to Niemcy.Widocznie zbudowali jakiÅ› zupeÅ‚nie nowy typ bombowca, który mógÅ‚ lecieć tak daleko bez lÄ…dowania, nawet z bazy na wschodnim wybrzeżu Azji.Bo przecież nie zdoÅ‚aliby nigdy przerzucić eskadry lotniskowców na Pacyfik i przebić siÄ™ przez flotÄ™ brytyjskÄ….Å»eby akurat mieć kaca w takim cholernym momencie! Na takiego kaca woda nigdy by nie pomogÅ‚a; mogÅ‚o pomóc jedynie kilka mocnych drinków, a i to nawet nie od razu.– Gdzie moje spodnie? – zapytaÅ‚ wstajÄ…c w kalesonach.Przez gÅ‚owÄ™ przeleciaÅ‚a mu jak wstrzÄ…s gwaÅ‚towna pulsacja; ruszyÅ‚ przez pokój ku dziewczynom i barkowi nad radiem.– Leżą tam na krzeÅ›le – odpowiedziaÅ‚a Alma.– Co ty masz zamiar zrobić?– Nie, nie te.Moje spodnie mundurowe – odparÅ‚ otwierajÄ…c barek nad ich gÅ‚owami i nalewajÄ…c czystej whisky do jednego z kieliszków koktajÂlowych na wysokich nóżkach.– Przecież mam tutaj gdzieÅ› swój mundur.Gdzie on jest?PrzeÅ‚knÄ…Å‚ whisky otrzÄ…sajÄ…c siÄ™, ale wiedziaÅ‚, że to mu pomoże.– Co ty chcesz zrobić? – zawoÅ‚aÅ‚a Alma.– Co wyprawiasz?– WlejÄ™ w siebie tyle, żeby mi przeszedÅ‚ ten kac, a potem wracam do koszar.A co ty myÅ›lisz, psiakrew? – odparÅ‚ napeÅ‚niajÄ…c znowu kieliszek i przeÅ‚ykajÄ…c whisky.– Nie sposób zaprzeczyć, że nasza marynarka poniosÅ‚a wielkÄ… klÄ™skÄ™ – mówiÅ‚o radio.– Być może, najwiÄ™kszÄ… w jej dziejach.ByÅ‚oby.– Przecież nie możesz tego zrobić! – krzyknęła Alma jak oszalaÅ‚a.– Nie możesz wracać!– A to dlaczego? ZwariowaÅ‚aÅ›?-.jednakże mimo wszystko – mówiÅ‚o radio – mimo tych godzin mroku i straszliwej klÄ™ski, pozostaje nadal ta wielka olÅ›niewajÄ…ca Å›wiatÅ‚ość, która po wsze czasy bÄ™dzie przykÅ‚adem dla wszystkich Amerykanów.– Bo dalej ciebie szukajÄ…! – zawoÅ‚aÅ‚a histerycznie Alma.– Za morderstwo! Chyba nie myÅ›lisz, że wycofajÄ… oskarżenie o morderstwo! Chociażby nawet byÅ‚y dwie wojny!NalaÅ‚ już sobie trzeci kieliszek, rozjaÅ›niÅ‚o mu siÄ™ trochÄ™ w gÅ‚owie.CiepÅ‚e, elektryczne żarzenie koniuszków nerwów zaczynaÅ‚o wysuszać nawilgÅ‚e komórki.PrzeÅ‚knÄ…Å‚ mimo to trunek.– CaÅ‚kiem o tym zapomniaÅ‚em – powiedziaÅ‚.-.a jest nim odwaga i heroizm naszych walczÄ…cych żoÅ‚nierzy – mówiÅ‚o radio – którzy w obliczu Å›mierci i przytÅ‚aczajÄ…cej przewagi, napadniÄ™ci znienacka i niedostatecznie wyposażeni, chwycili za broÅ„ i dzielnie stawiali opór z tÄ… caÅ‚Ä… wielkoÅ›ciÄ… ducha, która zawsze byÅ‚a wÅ‚aÅ›ciwa amerykaÅ„skiej Armii i Marynarce.– Czy on aby mówi o amerykaÅ„skiej armii i marynarce? – wyszczerzyÅ‚a zÄ™by Georgette do nikogo w szczególnoÅ›ci.– Ty lepiej o tym pamiÄ™taj – powiedziaÅ‚a Alma nieco spokojniej.– Jeżeli teraz wrócisz, wsadzÄ… ciÄ™ do Obozu, a potem oddadzÄ… pod sÄ…d za morderstwo.Wojna czy nie wojna.W ten sposób nie pomożesz jej wygrać.Wciąż jeszcze trzymajÄ…c butelkÄ™ w jednej, a kieliszek w drugiej rÄ™ce, usiadÅ‚ na niskim stoÅ‚eczku pomiÄ™dzy nimi, przed radiem, wyglÄ…dajÄ…c tak, jakby dostaÅ‚ mocny cios od zapaÅ›nika dżudo.– CaÅ‚kiem zapomniaÅ‚em – powtórzyÅ‚ tÄ™po.– ZupeÅ‚nie mi to wyleciaÅ‚o z gÅ‚owy.– To lepiej o tym pomyÅ›l – odparÅ‚a Alma.– Swoim spokojnym bohaterstwem pod ogniem – mówiÅ‚o radio – swoim poÅ›wiÄ™ceniem w wypeÅ‚nianiu obowiÄ…zków, choćby najbardziej bÅ‚ahych, swojÄ… milczÄ…cÄ… dzielnoÅ›ciÄ… w znoszeniu bez skargi cierpieÅ„, gdy leżą ranni lub konajÄ…cy w szpitalach i na punktach opatrunkowych – wÅ‚aÅ›nie w tej chwili, gdy do was mówiÄ™ te sÅ‚owa – dajÄ… przykÅ‚ad wiary, ofiarnoÅ›ci i stoickiego heroizmu, który my, ludzie cywilni tu, na Hawajach, bÄ™dÄ…cy tego Å›wiadkami, zapamiÄ™tamy na dÅ‚ugi, dÅ‚ugi czas.Ci ludzie, ci chÅ‚opcy – bo wiÄ™kszość z nich to wÅ‚aÅ›nie chÅ‚opcy – tworzÄ… w tej chwili legendÄ™, legendÄ™ Demokracji, która na dÅ‚ugo, dÅ‚ugo jeszcze pozostanie nieporównana i nieprzewyższona i która zbudzi lÄ™k w sercach wrogów wolnoÅ›ci.– Jak rany! – wykrzyknęła nagle z podnieceniem Georgette.– Te parszywe żółtki nauczÄ… siÄ™, że nam nie można robić bezkarnie takich rzeczy!– SpaÅ‚em – powiedziaÅ‚ tÄ™po Prew.– Nawet siÄ™ nie obudziÅ‚em.– My też – odparÅ‚a Georgette z podnieceniem.– W ogóle nic nie wiedziaÅ‚yÅ›my.Przypadkiem otworzyÅ‚am radio.– A ja spaÅ‚em – powtórzyÅ‚ Prew.– Twardo spaÅ‚em.Znów nalaÅ‚ sobie whisky z trzymanej w lewej rÄ™ce butelki do trzymanego w prawej rÄ™ce kieliszka i Å‚yknÄ…Å‚.W gÅ‚owie już mu siÄ™ rozjaÅ›niÅ‚o; umysÅ‚ miaÅ‚ czysty jak Å‚za.– PrzeklÄ™ci, pieprzeni Niemcy! – wykrzyknÄ…Å‚.– Jacy Niemcy? – spytaÅ‚a Georgette.– Ci – powiedziaÅ‚ wskazujÄ…c radio kieliszkiem.– Przecież to JapoÅ„czycy – odparÅ‚a Georgette.– JapoÅ„czycy.Te parszywe tchórzliwe JapoÅ„ce.Podkradli siÄ™ bez ostrzeżenia i zaataÂkowali nikczemnie, kiedy ich kukÅ‚y siedziaÅ‚y w Waszyngtonie i darÅ‚y siÄ™ o pokój.– PeÅ‚ne rozmiary strat – mówiÅ‚o radio – sÄ… oczywiÅ›cie w tej chwili zupeÅ‚nie nie znane i prawdopodobnie pozostanÄ… nie znane jeszcze przez pewien czas.Ze wzglÄ™du na powagÄ™ poÅ‚ożenia oraz celem uÅ‚atwienia koordynacji i współpracy wszystkich czynników, generaÅ‚ Short ogÅ‚osiÅ‚ stan wyjÄ…tkowy na Terytorium Hawajów.– CoÅ› wam powiem – chlipaÅ‚ Prew nalewajÄ…c sobie znowu.– Już nie ma przeciwko mnie oskarżenia o morderstwo.– Nie ma? – rzekÅ‚a Alma.– Nie ma oskarżenia o morderstwo przeciwko nikomu.Warden mi mówiÅ‚, a on by nie kÅ‚amaÅ‚.– To możesz wrócić – powiedziaÅ‚a Alma
[ Pobierz całość w formacie PDF ]