[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Moje kolana otarły się o jego mogi gdy krzesło się obróciło i odskoczył, otwierając szeroko oczy.Oczekiwałam, że zniknie, ukryje się głęboko wkrainie śmierci, jak to robił tuzin razy wcześniej w ostatnich dwudziestu czterech godzinach.W tej chwili byłam wystarczająco zirytowana by zanim podążyć poprzez otchłań.Ale on nie zniknął.Jego wzrok przechodził z miejsca gdzie moje kolanaotarły się o niego do mojej twarzy.Wtedy jego usta poruszały się w ciszy.Potrząsnęłam głową.Oh, więc w końcu jest gotowy do rozmowy?Wyciągną błyskawicznie rękę i jego grobowo lodowe palce zacisnęły sięna moim nadgarstku.Krzyknęłam, wyskakując z krzesła.Zakołysało się iupadło, przechodząc przez ducha, uderzyło o moją łydkę gdy stuknęło opodłogę.Chwyt ducha nawet nie zadrżał.Przeszedł w bok wychodząc z krzesła.Jego usta nie przestały się ruszać.I tak nie mogłam go usłyszeć.- Zabierz tę rękę zanim wyegzorcyzmuję twój widmowy tyłek.Okay, brakowało mi magi by poprzeć groźbę.Ale on o tym nie wiedział.Albo jednak wiedział.Jego uchwyt zacieśnił się, palce wbijał w moją skórę.Jego usta poruszały się wolno, wyolbrzymiając słowa, i wskazał na mnie wolną ręką.Racja,chciał żebym coś zrobiła.Cóż, ja chciałam żeby mnie puścił.Skoncentrowałam się na umysłowych tarczach, skupiając na ścianiewinorośli otaczających moją psychikę i odgradzających mnie od światazmarłych.Zawsze były odstępy pomiędzy winoroślami, mały dziury bymmogła spoglądać poprzez otchłań i nawiązywać kontakt z duchami ikolekcjonerami dusz.Całkowite scalanie tarczy było wyczerpujące iwolałam zamykać oczy i zatykać uszy palcami.Ale to było niemożliwe.Wyobraziłam sobie winorośl zaciskającą się.Wmoim umyśle, ciernie jak ostrza wyszły z zielonych pnączy, zakończonychna czerwono jasnym ostrzeżeniem.Palce ducha ześlizgnęły się z nadgarstka, pozostawiając lodowy uścisk na kościach.Jego połyskliwa postać stała się przejrzysta.Zmarszczył brwi, patrząc się na swoją rękę.Ponownie sięgnął mnie i ponownie jego ręka przeszła przez moje ramię.Uśmiechnęłam się.Oceniając sposób w jaki duch odsunął się, to nie był mójnajserdeczniejszy uśmiech.Uniósł swoje ręce, dłońmi do przodu, mówiąccoś bezgłośnie, co mogło być cokolwiek od "przepraszam" do proszę pomóż".Pewnego dnia muszę się nauczyć czytania z ust.Ale nie dzisiaj.Skrzyżowałam ręce na piersi i cofnęłam się o krok.- Ustalmy pewne reguły.Po pierwsze, nie jest w moim interesie pomagaćprzypadkowym duszą egzekwować ostateczną zemstę albo przekazaćwiadomość zza grobu ukochanym.Rozumiesz?Jego mars na czole powiększył się, ale przytaknął.- dobrze.Teraz, zgaduję, że śledzisz mnie od kostnicy.Czy wiesz coś na temat któregoś z ciał?Otworzył usta i pokiwał tak energicznie, że musiał poprawić spadająceokulary.Okay; zaczęłam się do czegoś zbliżać.- Które ciało?Usta zaczęły się poruszać, ramiona podkreślać coś co było oczywiścieżywym wyjaśnieniem.Wyciągnęłam rękę by zatrzymać tą cichą mowę, aduch gwałtownie opuścił ramiona, niesłyszalne westchnienie poruszyłojego kudłatymi włosami.Racja- pytania na tak-albo-nie, Alex.Duh.Chrząknęłam.- Czy wiesz coś o śmierci gubernatora Colemana?Duch przekrzywił głowę na bok jakby rozważając pytanie.Następnieprzytaknął, jedno wolne uniesienie i opuszczenie głowy.Cóż, to nie była najbardziej dodająca otuchy ani entuzjastyczna odpowiedź, ale lepsze toniż nic.Starłam kroplę potu opadającą z linii włosów, spływającą napoliczek.Nie mogłam zbyt długo utrzymać zaciśniętej tarczy.Kiwnęłamna róg pokoju i skinęłam by duch podążył za mną do okręgu wyrytego napodłodze.Pozostałość mocy brzęczała na krawędzi, pomijając fakt, żebariera była obecnie uśpiona.- Do środka.- powiedziałam, wskazując na ducha.Popatrzył gniewnie na wyrytą linię i wsadził, zaciśnięte w pięści, dłonie do kieszeni jego obszernych dżinsów.- Hey, chcesz ze mną rozmawiać? Wejdź do okręgu.To, albo znajdź jakąśinną grobową wiedźmę do nawiedzania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]