[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W pewnym momencie sąmica odsunęła się trochę, sięgając po szczególnie soczystą kępkę ziół.Jeden z młodych byków, zaledwie wyrośnięty z dzieciństwa, próbował podsunąć się do niej, ale pobiegła z powrotem do swojego małżonka, który zrobił wypad ku młodzikowi, głośno przy tym rycząc.Ostra, cierpka woń i charakterystyczny, głęboki ryk zrobiły wrażenie na młodym byku.Szybko odbiegł, pochylił łeb w wyrazie poddania się i trzymał się już na odległość.Wreszcie kasztanowa samica mogła wypocząć i paść się bez przeszkód, pod warunkiem, że trzymała się blisko byka.Kobieta i mężczyzna ociągali się z odejściem, chociaż wiedzieli, że już jest po wszystkim, a Jondalar znowu zaczął odczuwać potrzebę pośpiechu.To, czego byli świadkami, przepełniało ich nabożną grozą i czuli się uhonorowani, że dane im było obserwować kopulację mamutów.Co więcej, mieli wrażenie, że nie tylko pozwolono im obserwować, lecz że włączyli się we wzruszającą i ważną ceremonię.Ayla pragnęła móc również podbiec i dotknąć pary mamutów, aby wyrazić swój zachwyt i wspólną z nimi radość.Zanim odeszli, Ayla zauważyła, że w pobliżu rosło wiele jadalnych roślin, które widziała już przedtem po drodze, i postanowiła je zebrać za pomocą kija-kopaczki oraz specjalnego noża, dość grubego, ale ostrego, do obcinania łodyg i liści.Jondalar przykląkł przy niej, żeby pomóc, ale musiała mu wskazywać, co ma wykopać.Nadal ją to zdumiewało.Kiedy mieszkali w Obozie Lwa, nauczyła się obyczajów i systemu podziału pracy Mamutoi, które bardzo się różniły od zachowań klanu.Ale tam często pracowała razem z Deegie lub Nezzie, albo też wielu ludzi pracowało razem, i zapomniała o jego umiejętności i chęci wykonywania pracy, jaka w klanie była uważana za pracę kobiecą.A jednak od najwcześniejszych dni w jej dolinie Jondalar nigdy nie zawahał się przed zrobieniem czegokolwiek, co ona robiła, i był zdziwiony, że nie oczekiwała od niego wykonywania części niezbędnej pracy.Teraz, kiedy byli tylko we dwójkę, znowu uprzytomniła sobie tę jego cechę.Gdy wreszcie wyruszyli, jechali przez dłuższy czas w milczeniu.Ayla nie przestawała myśleć o mamutach; nie mogła wprost oderwać od nich myśli.Rozmyślała również o Mamutoi, którzy ofiarowali jej dom i miejsce, do którego należała, gdy nie miała żadnego.Nazywali siebie Łowcami Mamutów, choć polowali także na inną zwierzynę, i umieszczali te wielkie, włochate bestie na piedestale, pomimo że na nie polowali.Mamuty dostarczały im tak wiele z tego, co było niezbędne do życia – mięso, tłuszcz, skóry, wełnę na włókna i sznury, kość słoniową na narzędzia i rzeźby – ale polowanie na mamuty miało dla nich również głębokie duchowe znaczenie.Czuła się jeszcze bardziej Mamutoi teraz, chociaż ich opuściła.Nie było przypadkiem – myślała – że właśnie teraz natknęli się na to stado.Była pewna, że stało się to z jakiegoś powodu, i zastanawiała się, czy Mut, Matka Ziemia, a może też jej totem próbowali jej coś powiedzieć.Ostatnio często rozmyślała o duchu Wielkiego Lwa Jaskiniowego, który był totemem nadanym jej przez Creba, i zastanawiała się, czy nadal ją ochrania, chociaż nie należy już do klanu, oraz nad tym, jak duchowy totem klanu będzie pasował do jej nowego życia z Jondalarem.Wysokie trawy wreszcie zaczęły się przerzedzać.Wędrowcy podchodzili bliżej rzeki, szukając miejsca na obozowisko.Ayla nie żałowała, iż zatrzymali się, żeby obserwować mamuty, ale miała nadzieję, że tego dnia coś upolują.Mięso było potrzebne nie tylko na ich wieczorny posiłek, ale też na kilka następnych dni.Nie chciała zużywać suszonego jedzenia, które mieli ze sobą, o ile nie było to konieczne.Teraz będą musieli zapolować rano, a to zabierze im trochę czasu.Dolina z żyzną glebą wzdłuż rzeki zmieniała się, a wraz z nią i roślinność.W miarę jak brzegi wartkiego nurtu stawały się bardziej strome, zaczęły pojawiać się inne trawy, które – ku uldze Jondalara – były teraz niższe.Zaledwie sięgały końskich brzuchów.Wolał widzieć, co ma przed sobą.Gdy grunt zaczynał się wyrównywać u szczytu zbocza, krajobraz wydał im się znajomy.Nigdy oczywiście nie byli w tym konkretnym miejscu, ale było podobne do terenu wokół Obozu Lwa, z wysokimi brzegami i wyżłobionymi wąwozami prowadzącymi do rzeki [ Pobierz całość w formacie PDF ]