[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Była wzburzona.- Wzburzona? Czym?- Chyba nie ma w tym nic dziwnego.Wszystkie te wydarzenia, również przesłuchanie przez policję, obudziły wspomnienia gwałtu i procesu; źle się z tym czuje.Policjant kiwa głową, że rozumie, i przesuwa dłonią po siwiejących wąsach.- A co pani sądzi o Malin Lindbladh? Jaki ma pani jej obraz kliniczny? Czy jest poczytalna, jak się kiedyś mówiło? Prawdomówna?Mam przed oczami jej znużoną twarz, skuloną postać.Jej strach, rezygnację.- Uważam ją za absolutnie poczytalną, może nieco specyficzną, ale zdecydowanie poczytalną.- Specyficzną? W jakim sensie?Zaczynam się wiercić na niewygodnym krześle, nie chciałabym się źle wyrazić i nieopacznie skierować podejrzenia na Malin.- Po gwałcie czuła się fatalnie.Postanowiła narzucić sobie, swojemu ciału, ostry reżim, wyczerpujące treningi, dietę i rozmaite ograniczenia, a wszystko po to, by okiełznać swoje lęki.Takie odnoszę wrażenie.To moje wnioski kliniczne - mówię, przekrzywiając głowę.Roger się uśmiecha.- A co z jej prawdomównością? Wierzy jej pani?Przez chwilę się zastanawiam nad tym, co mi opowiedziała.Nie wydaje mi się, żeby kłamała ani przesadzała.Nie widzę powodu, aby jej nie wierzyć.- Tak, uważam, że mówi prawdę.Oczywiście nigdy nie wie się na pewno, jednak.tak, wierzę jej.Roger Johnsson szczerzy zęby w uśmiechu.- To ciekawe, że pani tak mówi.Wielu pani kolegów, biegłych sądowych jest gotowych przysięgać na niejedno.Wystarczy wymienić sprawę Qvicka20.Kręci głową, jakby ubolewał, że należę do żałosnej grupy zawodowej, składającej się z naiwnych przemądrzalców albo szarlatanów.- W mojej ocenie ona mówi prawdę, inna rzecz, że nigdy nie wiadomo do końca.Roger Johnsson ponownie kiwa głową, patrząc mi w oczy, i zamyka notes.Koniec rozmowy.***Wypis z raportu sporządzonego na podstawie Ustawy o opiece społecznej w części dotyczącej dzieci i młodzieżyCzternastoletni chłopiec oskarżony o ciężkie pobicie trzydziestoczteroletniego właściciela sklepu, który zarzucił mu dokonywanie drobnych kradzieży w sklepie.Po doniesieniu na policję jest prowadzone dochodzenie w sprawie.Chłopiec przyznaje, że uderzył właściciela sklepu, ponieważ wpadł w panikę, gdy mężczyzna przytrzymał go i zagroził wezwaniem policji.Przyznaje również, że wszedł do sklepu ze sprzętem sportowym, aby ukraść pulsometr, ale odmawia dalszych wyjaśnień.Rodzice twierdzą, że syn od początku miał problemy w szkole.Ostatnio rzadko tam chodzi i zamiast tego szwenda się w centrum razem z grupą starszych chłopców.Młodzież ta jest podejrzewana o zażywanie narkotyków i działalność przestępczą.Rodzice już wcześniej zgłaszali się z synem do poradni psychiatrycznej dla dzieci i młodzieży, ale według nich wizyty nic nie dały.Również starania podejmowane przez szkołę nie wpłynęły na zmianę zachowania chłopca.Rodzice są zdesperowani i nie wiedzą, co robić.Z niepokojem obserwują postępującą demoralizację syna.Według nich te problemy odbijają się również na ich wzajemnych stosunkach, w związku z czym rozważają separację.Boją się jednak, że mogłaby jeszcze nasilić problemy syna, który źle znosi zmiany.Matka przyznaje, że boi się być z nim sama, ponieważ syn miewa napady furii, gdy coś dzieje się nie po jego myśli.Kilka dni temu rzucił się na nią, gdy po kolejnym przypomnieniu, że miał już przestać grać, wyłączyła mu komputer.Szarpał ją i nazywał wredną babą.Rodzice sugerują, że chłopiec powinien zamieszkać w innych warunkach.Jovana Stagovic, referentka ds.młodzieży***Zebranie w poradni.Elin trzyma na kolanach plik faktur, ma nieszczęśliwą minę.Gdy rano przyszła do pracy, nagle się okazało, że już nie ma czarnych włosów, tylko rude, czarne ciuchy zastąpiła sukienka z lat pięćdziesiątych, a do tego glany.- Ale kto w takim razie ma zatwierdzić faktury?- Nie ma znaczenia - odpowiada Sven znużonym głosem.- Byle był to ktoś z nas.Nie możesz tak po prostu sama dokonywać przelewów, powinnaś to zrozumieć.Elin się czerwieni i bez słowa patrzy w stół.Aina rzuca Svenowi chłodne spojrzenie i matczynym gestem kładzie dłoń na ręce Elin.- Elin, chodzi o zaledwie tysiąc koron.Zapomnijmy o tym.- Szwedzki Spis Adresowy SA? Jak mogłaś zgłupieć do tego stopnia, żeby to zapłacić? Przecież dla każdego byłoby oczywiste, że to firma krzak.Sven przeciąga dłonią po nieumytych, przetkanych siwizną włosach, w pokoju rozchodzi się woń potu.Obie z Ainą martwimy się, że Sven się stacza, pije coraz więcej.Przypomina mi się rozmowa, którą odbyliśmy kilka tygodni temu.Powiedział wtedy, że skończył z miłością.I z alkoholem.Że już nie tknie gorzały.Stwierdzam, że nie wytrwał zbyt długo.Ale pewnie tak z tym jest.- Sven - mówi Aina ostrzegawczo.- Powinniśmy ci potrącić z pensji - ciągnie Sven.Elin wypuszcza z rąk papiery, które z hałasem spadają na podłogę, kładzie rękę na ustach, jakby się powstrzymywała przed powiedzeniem czegoś, i wypada z pokoju.- Nie za dobrze wyszło, prawda? Jak masz problemy, to jeszcze nie znaczy, że możesz się odgrywać na innych.Aina wygląda na spokojną, ale ostry ton w jej głosie świadczy, że jest autentycznie zdenerwowana.- Moje problemy nie mają z tym nic wspólnego.- Twoje problemy mają z tym bardzo dużo wspólnego, wszystko, i ty wiesz o tym - spokojnie odpowiada Aina.- Aha, ale to nie ja ściągam tu uzbrojonych szaleńców.- No wiesz - odzywam się, bo też mam dość humorów Svena.- To nie jest nasza wina.Sven mamrocze coś o Vijayu.- Co takiego? - pyta Aina.- Jeśli ci przeszkadza, że współpracujemy z Vijayem, to powiedz otwarcie, zamiast mamrotać pod nosem.- Gdybyście się nie uparły wziąć udziału w tym badaniu, nigdy by się to nie stało.Jeśli chcecie znać moje zdanie, on pracuje z wami tylko po to, żeby być ważny.Mówi to cicho, wrogim tonem.Znów czuję woń potu [ Pobierz całość w formacie PDF ]