[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Proszę to przekazać swoim przełożonym w naszym imieniu.–Dobrze, jeśli nadarzy się okazja.– Podziękował Karen za gościnę, uścisnął rękę Lanierowi i ukłonił się.– Do widzenia.–Niech Gwiazda, Los i Pneuma będą z nami wszystkimi – powiedział Lanier.Odprowadzili młodzieńca do frontowych drzwi i dalej do ogródka, gdzie ich duchy kończyły rozładowywanie przywiezionych towarów.Ram Olmy wsiadł do pojazdu i błyskawicznie uniósł się w powietrze.Poszybował na zachód za odchodzącym słońcem.–Wygląda na dobrego człowieka – powiedział Lanier.– A jednak to jeden z nich.Duszą i ciałem.–Bardziej podobny do ojca niż do matki.Lanier ucałował Karen w czoło.Zmierzch stopniowo przechodził w noc.Spojrzał w górę i wzdrygnął się.– Ciekawe, jakich czarów dokona dziś w nocy stary mag?–Przyniosę koce – zaproponowała Karen.– I grzejnik.Lanier został na chwilę sam w ogródku.Nad nim pojawiały się kolejne gwiazdy, a on nie wiedział, czy lepiej jest żyć czy umrzeć.Może życie było czymś przerażającym? Na jego ramionach pojawiła się gęsia skórka.“To jest realne”, pomyślał.“Już nie śpię.” Wkrótce Korzeniowski, a z nim także Patricia Vasquez będą bawić się z duchami całego wszechświata.Albo wielu wszechświatów.Wróciła Karen i zaczęła przygotowywać miejsce na trawie.–Nie chcę, aby to mnie ominęło.To wprawdzie dranie, ale nie brak im inteligencji.Lanier przytaknął zaciskając dłonie.–Kocham cię – wyznał i łzy napłynęły mu do oczu.Karen oparła mu głowę na ramieniu.Wcześnie rano następnego dnia Lanier zapisał w notatniku: “Zobaczyliśmy świecący punkt.To był Thistledown.Był nisko nad horyzontem na zachodzie i świecił łagodnie.Noc była ciepła, więc moje stare kości nie dawały o sobie znać.Mój umysł jest wyjątkowo jasny, jaśniejszy niż kiedykolwiek.Karen leżała koło mnie.Niewielu ludzi, poza nami, spodziewało się niezwykłych zjawisk tej nocy.Ale nawet my nie wiedzieliśmy, co się naprawdę wydarzy.Zawdzięczamy im tak wiele – tym nieustraszonym aniołom, naszym odległym dzieciom.Miałem ściśnięte gardło, gdy Kamień – Thistledown – zmienił swoje położenie o kilka stopni.Bałem się o nich.Co się stanie, jeśli popełnią błąd i zniszczą siebie? A jeśli bogowie Mirskiego z kresów czasu postanowili interweniować? Co wówczas stanie się z nami?Promienie światła zaczęły się rozchodzić promieniście od Kamienia i wkrótce pokryły trzy czwarte nieba, dosięgając punktów odległych o tysiące kilometrów od Ziemi, które rozbłysły kolorami tęczy.Nie wiem, czym były te punkty.Światło lasera odbija się tylko od gwiezdnego materialnego kurzu, a nie ma go aż tyle w pobliżu nas.Siedzieliśmy jak barbarzyńcy wpatrzeni w cuda techniki.Pokaz świateł skończył się nagle i na niebie pozostały tylko gwiazdy i Kamień, który świecił jaśniej i wyżej, niż przedtem.Myślałem, że Korzeniowski zrobił próbę wielkiej rewii i to już wszystko, co dziś zobaczymy.Po chwili z Kamienia rozwijać się zaczęła wspaniała fioletowoblękitna kurtyna, która po kilku sekundach wypełniła niebo od horyzontu do horyzontu.Na niej uformowały się czerwone plamy.Musieliśmy przyzwyczaić oczy do jej blasku, by dostrzec, że w każdej czerwonej plamie mieści się obraz półksiężyca.Sierpy były zwrócone w różnych kierunkach.Kurtyna popękała i rozpadła się na strzępy, jak zgniła szmata, którą potargał prąd górskiego potoku.Na niebo wypełzły leniwe zielone ramiona, jakby macki ogromnej meduzy, które drżały i przeszukiwały przestrzeni.Były tak pełne organicznej brzydoty, że zapragnąłem odwrócić się i odejść.Byłem świadkiem nienaturalnego porodu, który nużał się we krwi i tajemnicy.Przestrzeń nie była przyzwyczajona do takich wysiłków; czuła się nieswojo.Potem wszystkie kolory ściemniały, a na niebo znów powróciły gwiazdy – ostre i wyraźne na tle mroku.Nie widzieliśmy, co działo się dalej.”50.ThistledownUkryty w kapsule obserwacyjnej Korzeniowski przyglądał się maszynom szóstej komory, a jego palce bez wytchnienia wydawały komendy małej kostce z niklowanego żelaza.Obok unosił się prezydent.Miał na sobie odświętną szatę, w której wyglądał jak chiński mandaryn.Przybył prosto ze specjalnej sesji Nexus, aby uczestniczyć w drugiej i trzeciej serii testów.Teraz obserwował, jak zachowuje się maszyneria szóstej komory.Nad trzecim obszarem unosiła się strużka dymu.Samoloty już krążyły nad uszkodzonym miejscem.–Czy wie pan, co to jest? – dopytywał się Farren Siliom.–Pożar w wewnętrznym kanale szóstej komory, gdyż każdy odrzut czasoprzestrzenny mógł wysadzić znaczne fragmenty urządzeń w dole komory.– To nie jest poważny problem.–Czy wyniki testów są nadal pozytywne?–Jak najbardziej – przyznał Korzeniowski.–Ile potrzeba czasu na podłączenie Drogi?–Dziewięć dni.– Korzeniowski pozwolił sobie na chwilę odpoczynku.– Urządzenia potrzebują czasu, aby odzyskać równowagę.Zakrzywione wirtualne wszechświaty muszą zaniknąć.Potem będzie można podłączyć Drogę.Prezydent wyświetlił pikt symbolizujący pozbawioną entuzjazmu akceptację.– Ani ja, ani premier nie jesteśmy z tego powodu szczęśliwi.Wszyscy jesteśmy zmuszeni robić rzeczy, których wolelibyśmy uniknąć, prawda?Korzeniowski spojrzał na niego mrużąc kocie oczy.“Wszystko przebiega w drakoński sposób.To twoja zemsta na Hexamonie”, pomyślał.– Przynajmniej wrócimy do domu – odpowiedział krótko.– Wrócimy do świata, który być może nieroztropnie opuściliśmy.Farren Siliom nie odpowiedział na tę samokrytykę.Korzeniowski był jednym z inspiratorów pierwszej podróży Hexamonu w czasie.Sieć stała się zbyt splątana, by dało się z niej wyciągnąć pojedyncze włókna.51.Thistledown“Kim jest Paweł Mirski?”Olmy przerwał ćwiczenia gimnastyczne, które wykonywał na podłodze swojego mieszkania i bez trudu podskoczył do drugiego poziomu barierek.To pytanie ciągle do niego wracało, choć nie wiadomo kto je zadawał.Nie pochodziło od reprezentanta, nie było też przesłane przez żadne łącza.Nie było też echem, ani przypadkowym odbiciem pamięci.Przez kilka minut stał wyprostowany pośrodku podłogi i zastanawiał się, kto tak bardzo interesuje się Mirskim i niepokoi go swoim pytaniem.Sprawdził wszystkie połączenia ze swoimi reprezentantami.Pytanie nie powtórzyło się, ale nie było to konieczne.Ktoś skorzystał z informacji w jego naturalnej pamięci.A więc bariery zostały złamane, choć wydawały się nietknięte.Nie było żadnych śladów zniszczenia.Pokój był wystarczająco ponury, aby nadawać się na grób.Przez chwilę Olmy rozważał możliwość zniszczenia swojego serca i implantów, ale zdał sobie sprawę, że to niemożliwe.Połączenia podtrzymujące wolę zostały przerwane.Mógł umrzeć tylko wówczas, gdyby uległy uszkodzeniu ukryte czujniki wewnątrz implantów.Gdzie podział się reprezentant? Czy wszystko jest stracone, czy rozszyfrowano jego tajemne zabezpieczenia? “Czy Paweł Mirski jest człowiekiem, tak jak ty, czy jest komendantem z innego świata?”Olmy zablokował swoje myśli, mając wbrew wszelkim oznakom nadzieję, że jeszcze nie wszystko stracone.Nie miał pojęcia, co się stało, i jak wielkie było zniszczenie barier.“Znajduję mnóstwo ukrytych informacji, które uzupełniają brakujące kolory i formę”, kontynuował głos.Był bardzo podobny do własnego, wewnętrznego głosu.Świadczyło to o tym, że jego podrzędne osobowości – w terminologii psychologów Hexamonu: “funkcjonalni wykonawcy” – zostały przejęte
[ Pobierz całość w formacie PDF ]