[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Modliszka odrzuca swoje subumysły.- Ta szpulka? - zapytał Toby.- I heksagon?- Miała nadzieję, że ich nie zauważymy - powiedział Killeen.Wyrzucanie innego sprzętu miało skłonić nas do myślenia, że po prostu się odciąża.Tajes, Quath.- Wysiada.Programy zabijania rozprzestrzeniają się w niej mimo jej wyższych umysłów - zauważyła Quath.- Mam nadzieję, że się męczy - wychrypiał Toby.Miała to być lekka uwaga, lecz wypadła rozpaczliwie.Ojciec zrównał się z nim i spojrzał mu w twarz.Jeszcze tylko parę godzin.- Ja pójdę w szpicy - powiedział nagle Toby.Killeen popatrzył na Cermo, który pokiwał głową.- Bądź uważny - upomniał go Killeen i wrócił do tropienia na prawo.Robol uderzył w nich, gdy schodzili wąskim parowem.Było to doskonałe miejsce na zasadzkę i gdyby modliszka sama się tym zajęła, zginęliby albo co najmniej zostali paskudnie poharatani.Robol był podrzędnym zmechem, któremu modliszka kazała walczyć.Na to wyglądało.Toby zobaczył go, zanim do nich wystrzelił.Robol miał wysunięte wielkie dyski i wybuch elektromagnetyczny przysmażył Toby’emu lewy bok.Jego serwa zamarły i nogi się zakleszczyły, klang-klang, a potem wystąpił brak czucia.Upadł ciężko na ziemię.Wiązka omiotła też Cermo, ale ten był szybszy i wyrwał dziurę w pancerzu robola.To uratowało ich przed usmażeniem.Killeen pozostawał poza zasięgiem i miał czas dokładnie wymierzyć.Rezerwy elektromagnetyczne robola wylały się w jednym długim wrzasku.Zdechł.Odpoczywali, podczas gdy Toby uruchamiał swoje serwa.Nikt się nie odzywał.Ojciec pomógł mu przy gniazdach.- Te robole nie są takie wolne, jak ludzie myślą - rzucił mimochodem.Toby wiedział, o co mu chodzi; wspomnienia podpowiadały, że robol był niemrawy.Przedzierając się przez osobistą mgłę, nie zwrócił uwagi na profil, który zarysował się w jego sensorium.Ignorowanie takich znaków, gdy szło się na przedzie, było wyjątkowo głupie.- Przepraszam - mruknął.Z rozdrażnieniem kopnął robola, a potem pochylił się nad osłoną.Podważył parę uszczelek, pogrzebał w środku i wyciągnął dwa gładkie ceramiczne przedmioty w kształcie niesymetrycznych jaj.- Magpułapki - powiedział Cermo.- Świetne.- Killeen wziął jedną ostrożnie.Miała zwyczajne otwory i, według Toby’ego, wyglądała w porządku.- Możemy je wykorzystać?- Trzeba spróbować.- Przepraszam - powtórzył Toby.Killeen trzasnął jednym jajem w serwo biodrowe.Zaklikało.- Dobre znalezisko.- Taka była jego odpowiedź.- Bierzmy się do jedzenia.6.Konceptualne przestrzenieNigel poczuł pociągnięcie.Szarpnięcie.Mocne, urywające głowę, skręcające kark.a potem znalazł się gdzie indziej.Cienie na kamieniach.Szedł przez dziedziniec brukowany nie płytami, ale spłaszczonymi białymi czaszkami, klatkami piersiowymi, zmiażdżonymi ramionami.Chrzęściły mu pod butami.Bełkot szeptów napływał z ulicy kości.Ostre i kruche słowa, wydarte z gardeł, które niegdyś pragnęły i tęskniły.Podłoże zrobiło się miękkie.Bezradnie brnął do przodu, przy każdym kroku grzęznąc po kolana w spleśniałej, przesiąkniętej krwią mazi.Cuchnąca ulica straconych.Bagno martwego pożądania.Ciemność wyciekała z przybliżających się ścian.Wszystko to odbywało się pod cienką warstewką świadomego umysłu.Świecące impulsy walczyły i pomykały po otwartej scenie ludzkiego intelektu.Frakcje krzyczały i zderzały się.Wewnętrzny świat niekończącej się walki.Instynkt, rozum, wszystko między cieniami.A pod tą maleńką świadomą sceną wibrowały żylaste struny.Pracował tam prawdziwy głęboki umysł.Tworzenie, pragnienie, poczucie uniesienia - wszystko splatało się i skrywało się, i nie miało świadomego głosu.Wdzierało się na świadomą scenę tylko z użyciem siły: niespodziewani aktorzy w sztuce, której nie napisała żadna z frakcji.Zrozumiał, że taki jest ludzki los.Patrzył na własny umysł.Człowiek nie mógł tego zrobić.Nie mógł wyjść na zewnątrz i patrzeć, jak krystalizują się idee, śledzić pochodzenie pragnień, antypatii
[ Pobierz całość w formacie PDF ]