[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie bardzo wiem - odparł Michael.- Przypuszczam, że ma się wykreować na przywódcę i działać na rzecz pogodzenia ludzi z Sidhami, zaprowadzenia wśród nich pokoju.- Jesteś pewien, że to możliwe?- Nie.Ale wiem, że tak trzeba, bo inaczej wszyscy zginiemy.- Wysłuchuję rodzaju ludzkiego od sześćdziesięciu milionów lat, mniejsza o parę milionów w te czy wewte, wysłuchiwałem także Sidhów.Sięgałem swoją sondą w każdy zakątek świata i dalej, i śledziłem losy żyjących istot.Kiedy nasz rodzaj nie był zdolny do myśli głębszych niż planowanie następnego posiłku albo spółkowania, ja czekałem.Widziałem, jak ich snom przybywa subtelności i mocy, obserwowałem, jak usiłują się z nich wyrwać.Ziarno odrodzenia, jakie w nich posiałem, zaczynało kiełkować.Ale czas ciągle się wlókł.Żyję i jestem uwięziony w tym ciele o wiele za długo.Tak długo, że zdążyłem już tysiące razy popaść w obłęd i przetrwać każde obłąkanie.Po wielekroć osuwałem się w szpony zdziczenia, ale zawsze torowałem sobie wyjście z matni, mimo że ze zdziczeniem i obłędem było mi znacznie lepiej; wiedziałem bowiem, że nadejdzie czas.Inni magowie też to chyba wiedzieli.Ale ja, w przeciwieństwie do innych magów, nie mogłem uczestniczyć w przygotowaniach.A w chwilach przebłysków świadomości układałem sobie, co powiem, kiedy pojawi się nowy kandydat.Lunął deszcz i jezioro, smagane podmuchami wichury, zaczęło szumieć i syczeć.- Przemierzałem oceany świata, odnajdywałem w głębinach przejścia pod lądami i udawałem się do tych śródlądowych akwenów na spoczynek.Kiedyś, nie tak dawno temu, sprowadziła mnie do swego ogrodu Elme i przez jakiś czas uczyłem jej dzieci, które spłodziła z Aske, i inne, które się tam gromadziły.Kiedy Tonn panował jako Jahwe, nasze chwile spędzone w ogrodzie urosły do legendy, do której potem zakradł się fałsz, ja zaś, załamany i na powrót obłąkany, tysiące lat pływałem tylko w głębinach.Znienawidziłem wszystkie żyjące istoty.Sądziłem, że przeszłość, ta sprzed Wojny, uległa na zawsze zapomnieniu.Nawet dziś życie ludzkie wydaje mi się w przeważającej mierze tańcem ignorancji z żądzą.Jeśli tli się w nim jakiś płomyczek światła, to jest on słabiutki, a odkryty, zostaje zazwyczaj zdmuchnięty.Czy wiesz, kto go najczęściej zdmuchuje?Michael zastanawiał się przez chwilę, a krople deszczu skapywały mu z twarzy i parowały pod wpływem ciepła emitowanego przez jego ciało.- Tarax i Maln - odpowiedział w końcu.- Tak, ostatnio to oni.Czy wiesz, dlaczego ludzie musieli się zmagać z tyloma przeciwnościami losu przez minione tysiące lat?- Z powodu ingerencji Sidhów.- Owszem.Czy nienawidzisz ich za tę ingerencję?Michael znów chwilę pomyślał, po czym pokręcił głową.- To by nic dobrego nie przyniosło - powiedział.- Czyż nie najlepiej byłoby się uwolnić niszcząc wszystkich Sidhów?- Nie.Potrzebujemy ich.- A oni nas?- Jeszcze bardziej.- Znane ci są niektóre działania podejmowane przez Sidhów.Ale ich knowania sięgały głębiej, niż przypuszczasz.Kiedy pomyślisz o najświetniejszych ludzkich osiągnięciach, praktycznych i artystycznych, nazwiska same ci się nasuną.Wymień jakieś bez zastanowienia.- No.Leonardo da Vinci - zaczął Michael.- Shakespeare, Beethoven, Einstein, Newton.- Oraz setki innych, na wschodzie i zachodzie, w większości zapomnianych przez historię.Mam nadzieję, że doceniliście Bacha.nie tak dawno słuchanie jego muzyki pomogło mi odzyskać dzisiejszą klarowność umysłu.W waszej kulturze ci giganci uchodzą za wybitnych, czyż nie? Ale to jeszcze nie szczyt ludzkiego potencjału.Oni byli na tyle niegroźni, że Sidhowie zostawili ich w spokoju.Niektórych ignorowano do czasu, a kiedy nieoczekiwanie zaczynali niepokoić Sidhów, ich życia i kariery były rujnowane i znienacka się urywały.Ale najświetniejszych, najwybitniejszych - takich, których rozpoznałbym jeszcze w łonie matki, bo już tam emanuje ich geniusz - porwali Sidhowie bądź przed osiągnięciem przez nich dojrzałości, bądź zanim zdążyli doprowadzić do końca swe dzieło.Przez dziesięć tysięcy lat wykradano niemal wszystkich najświetniejszych, a my i tak dojrzewaliśmy i robiliśmy postępy.Sidhowie znów ponieśli klęskę.Ale o mały włos nas nie okaleczyli.Michael nie odzywał się; po prostu słuchał i czekał.- Teraz, przez zaledwie kilka ostatnich wieków - przez mgnienie oka - co poniektórzy Sidhowie oprzytomnieli.Nakreślono plany i starły się ze sobą poszczególne frakcje.Ty wyszedłeś z tego cało i przybyłeś tu, by mnie wysłuchać.Słuchaj więc uważnie, bo to najistotniejsza ze wszystkich informacja.Światy się łączą.Królestwo Adonny okazało się niewypałem.Zabrakło mu doskonałości poprzednich tworów.A tutaj, w naszym wszechświecie, sztuka tworzenia światów uległa już zapomnieniu.Prawdziwi mistrzowie polegli w Wojnie lub zostali przemienieni w zwierzęta i wkrótce potem umarli.Od tamtej pory ten świat - nasz świat - nie był konserwowany.Mało kto nawet pamięta, że niegdyś tworzenie światów uchodziło za najszlachetniejsze i najbardziej pożyteczne rzemiosło.- Ktoś stworzył ten świat.Ziemię? - spytał z niedowierzaniem Michael.- Jakież to logiczne! Ile wyjaśnia wątpliwości.- Nie tylko samą Ziemię.Cały wszechświat.- Ależ on jest taki olbrzymi - zauważył Michael.- Nie pojmuję jak ludzie, czy nawet Sidhowie, mogliby stworzyć coś tak ogromnego, tak zawiłego.- Zawiłość nie zawsze jest pożądana.Wielkość.owszem.Potencjał wzrostu tkwił w nim od początku.Teraz jednak wymknął się całkowicie spod kontroli.Setki twórców, dziesiątki magów dokładały starań, by uczynić go najwspanialszym ze światów.i udało im się.Ale Wojna położyła kres współpracy.Dziś już tylko ja pamiętam owe czasy.- Więc kiedyś ludzie żyli tylko we wszechświatach, które sami sobie stworzyli?- A czemuż miałoby być inaczej? - odpowiedział pytaniem Wąż.- Jesteś dzieckiem swoich czasów.Czyż nie budujecie sobie domów i nie zamieszkujecie w nich, by nie wystawać na wietrze i słocie?- Ale to niezupełnie to samo.Wydawało mi się, że Królestwo jest pewną naroślą, polipem lub czymś w tym rodzaju na naszym wszechświecie.Wąż zacharczał.Michaela znowu przeszedł dreszcz, ale po chwili zdał sobie sprawę, że stwór się śmieje.Nie spodziewał się tak ludzkiej reakcji po wyciągniętym na piasku potworze, lecz wnet uświadomił sobie, jak zagadkowa w gruncie rzeczy jest ta bestia.Wąż był bardziej ludzki niż on.Wiek i transformacja nie przesłoniły jego człowieczeństwa.- To wszystko, na co było stać Adonnę - odezwało się w końcu monstrum.- Wysiłek godny podziwu, ale nieprzemyślany.Sidhowie zniszczyli bądź poprzemieniali wszystkich magów i ludzi, którzy mogli pomóc Adonnie w odniesieniu sukcesu.Dali dowód swojej skrajnej próżności.- Jak można odzyskać kontrolę nad wszechświatem?- Wszechświata już nigdy nie da się kontrolować.Gdy zaniedba się ogród, to po jakimś czasie przestaje on być ogrodem, a staje się dzikim lasem albo dżunglą i nie można go tak po prostu uporządkować, wypielić i zagospodarować na nowo.Świat rozplenił się tak, że ponowne okiełznanie go przekracza nasze możliwości.Przemieszał się z innym światami, skrzyżował z nimi i przyswoił sobie ich właściwości.Ty widzisz tylko cząstkę tego ogromu - to my jesteśmy teraz polipem na światach stwórców pozostających poza naszym zasięgiem i zdolnościami pojmowania.Prócz tego twój lud - moje dzieci - wyewoluował w tej powstałej z ogrodu dżungli.Poznaliście część jej praw; dostroiliście się w końcu, nie bez oporów, do jej charakteru.Świat stał się dla was okrutny i surowy i uczynił z was istoty twarde, twórcze i elastyczne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]