[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Crokus trącił go łokciem.– Niecierpliwisz się, Skrzypek?– Nawet nie wiesz jak bardzo.– Byłeś tu podczas podboju, prawda? Kiedy Kalam walczył po drugiej stronie, pod rozkazami Siedmiu Świętych Falah’dów, T’lan Imassowie służyli cesarzowi, a.– Wystarczy.– Skrzypek skinął dłonią.– Nie musisz mi o tym przypominać.Kalamowi też nie.Wszystkie wojny są paskudne, ale ta była wyjątkowo ohydna.– Czy to prawda, że służyłeś w kompanii, która ścigała Szybkiego Bena po Świętej Pustyni Raraku, i że Kalam był waszym przewodnikiem, ale on i Szybki chcieli zdradzić was wszystkich, tylko że Sójeczka się zorientował.Skrzypek odwrócił się i przeszył Kalama wściekłym spojrzeniem.– Jedna noc spędzona w Rutu Jelba nad dzbankiem falarskiego rumu i chłopak już wie więcej niż jakikolwiek imperialny historyk, który jeszcze pozostał przy życiu.– Ponownie spojrzał na Crokusa.– Posłuchaj, synu, lepiej zapomnij o wszystkim, co opowiedział ci ten zapijaczony głąb.Przeszłość i tak już nas prześladuje i nie ma sensu ułatwiać jej zadania.Crokus przebiegł dłonią po swych długich, czarnych włosach.– Jeśli w Siedmiu Miastach jest tak niebezpiecznie, to dlaczego nie popłyniemy od razu do Quon Tali, gdzie mieszkała Apsalar? – zapytał cicho.– Mieliśmy znaleźć jej ojca.Dlaczego wybraliśmy się na inny kontynent i czemu aż tak się ukrywamy?– To nie takie proste – warknął Kalam.– Dlaczego? Myślałem, że po to jest cała ta podróż.– Crokus sięgnął po dłoń Apsalar i uścisnął ją obiema rękami, nadal jednak spoglądał na Kalama i Skrzypka z nieustępliwą miną.– Mówiliście, że jesteście jej to dłużni.Zrobiono jej krzywdę i chcieliście to naprawić.Teraz jednak myślę, że kryje się w tym coś więcej, że obaj coś zaplanowaliście, a odwiezienie Apsalar do domu to był jedynie pretekst, żebyście mogli wrócić do waszego imperium, mimo że oficjalnie jesteście wyjęci spod prawa.Nie wiem, co takiego zaplanowaliście, ale to dlatego przybyliśmy tutaj, do Siedmiu Miast, i dlatego musimy się ukrywać i bać wszystkiego, jakby ścigała nas cała malazańska armia.– Przerwał, zaczerpnął głęboko tchu i mówił dalej.– Mamy prawo poznać prawdę, bo narażacie nas na niebezpieczeństwo, a my nawet nie wiemy, co nam grozi i z jakiego powodu.No, to gadajcie.Słucham.Skrzypek oparł się o nadburcie i spojrzał na Kalania, unosząc brwi.– No, kapralu? To twoja działka.– Zrób mi listę, Skrzypek – polecił Kalam.– Cesarzowa chce zdobyć Darudżystan.– Saper spojrzał Crokusowi w oczy.– Zgadza się?Chłopak po chwili wahania skinął głową.– A jeśli czegoś chce, to na ogół prędzej czy później to dostaje – ciągnął Skrzypek.– Można powiedzieć, że świadczą o tym precedensy.Raz już próbowała zdobyć twoje miasto, prawda, Crokus? Kosztowało ją to przyboczną Lorn, dwa imperialne demony i lojalność wielkiej pięści Dujeka, nie wspominając o stracie Podpalaczy Mostów.To zabolałoby każdego.– Jasne.Ale co to ma wspólnego.– Nie przerywaj.Kapral kazał mi zrobić listę, to ją robię.Jak dotąd wszystko rozumiesz? Świetnie.Darudżystan raz już się jej wymknął, ale na pewno spróbuje po raz drugi.Jeśli będzie miała szansę.– A dlaczego miałaby nie mieć? – Crokus spojrzał na niego spode łba.– Sam mówiłeś, że jeśli czegoś chce, zwykle to dostaje.– Jesteś wierny swojemu miastu, Crokus?– Oczywiście.– To znaczy, że zrobiłbyś wszystko, żeby nie pozwolić cesarzowej go podbić?– Tak, ale.– Kapralu?Skrzypek ponownie zerknął na Kalama.Krzepki, czarnoskóry mężczyzna oderwał wzrok od fal, westchnął i skinął głową sam do siebie.Spojrzał na Crokusa.– Sprawy mają się następująco, chłopcze.Czas nadszedł.Wybieram się do niej w odwiedziny.Na twarzy młodego Daru nie widziało się zrozumienia, Skrzypek zauważył jednak, że Apsalar wybałuszyła oczy, a z jej twarzy odpłynęły kolory.Dziewczyna usiadła prosto i uśmiechnęła się półgębkiem.Na widok tego uśmiechu Skrzypka ogarnął chłód.– Nie rozumiem – powiedział Crokus [ Pobierz całość w formacie PDF ]