[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaczęliśmy przygotowywać się do zajęcia zapory Mukarajin położonej na północny wschód od Bagdadu.Była ona ważna nie tylko dlatego, że stanowiła spiętrzenie dla elektrowni wodnej, ale też dlatego, że gdyby spuścić z niej wodę, zalanie terenów poniżej niej mogłoby spowolnić postępy naszych wojsk na tym obszarze.Jednak nasza misja wciąż się opóźniała, a w końcu powierzono ją SEAL Team Five, kiedy pod koniec naszego pobytu w rejonie Zatoki Perskiej team ten przybył, żeby nas zmienić.(Operację przeprowadzono zgodnie z naszym podstawowym planem i zakończyła się powodzeniem).Mogliśmy zrobić dużo rzeczy.Nie mam pojęcia, jaki wpływ miałoby to na przebieg wojny.Na pewno mogliśmy ocalić paru ludzi tu czy tam, być może też o dzień albo dwa skrócić starcia w tym czy innym miejscu.Ale zamiast tego kazano nam szykować się do powrotu do kraju.Nasza zmiana dobiegła końca.Kolejne dwa tygodnie przesiedziałem znów w bazie, nie mając nic do roboty.Czułem się małym pieprzonym tchórzem: grałem w gry komputerowe i czekałem, kiedy wyjadę.Byłem wkurzony.Byłem tak wściekły, że myślałem o wystąpieniu z marynarki i nie chciałem już być SEALsem.===LUIgTCVLIA5tAm9PeUFzS3lZOkgxQitKCn0NI1M/Rozdział 5SnajperTayaKiedy Chris po raz pierwszy wrócił do kraju, miał naprawdę ogromne poczucie wstrętu.Do wszystkiego.A zwłaszcza do Ameryki.Wracając do domu samochodem, słuchaliśmy radia.Nikt nie mówił o wojnie; życie toczyło się, jakby w Iraku nic się nie działo.– Gadają o jakichś bzdurach – powiedział Chris.– My tam walczymy za ojczyznę, a tu wszyscy mają to w dupie.Kiedy wojna się zaczęła, był naprawdę rozczarowany tym, co mówiono w kraju.Kiedy był jeszcze w Kuwejcie, pewnego dnia obejrzał w telewizji jakiś poświęcony wojsku materiał o negatywnym wydźwięku.Zadzwonił do mnie i powiedział:– Wiesz co? Pieprzę ich, jeśli oni tak to widzą.Przyjechałem tu gotów oddać życie na tej wojnie, a oni wciskają takie brednie.Musiałam go przekonywać, że jest mnóstwo ludzi, którym zależy nawet nie na wojsku w ogóle, ale na nim samym.Że ma mnie, że ma przyjaciół w San Diego i w Teksasie, że ma rodzinę.Ale przystosowanie się do życia po powrocie do kraju było trudne.Chris budził się w nocy i walił na oślep pięściami.Zawsze był nerwowy, ale teraz, kiedy wstawałam w nocy, musiałam na chwilę siadać obok niego i wypowiadać jego imię, zanim kładłam się razem z nim do łóżka.W ten sposób delikatnie go budziłam, żeby mieć pewność, że nie stanę się ofiarą jego odruchu.Pewnego razu obudziłam się, bo poczułam, że ściska mi rękę.Jedną dłonią chwycił mnie za przedramię, a drugą trzymał tuż powyżej łokcia.Spał głęboko i miałam wrażenie, że za chwilę złamie mi rękę na pół.Starałam się trwać w absolutnym bezruchu i tylko powtarzałam jego imię, za każdym razem trochę głośniej: nie chciałam go wystraszyć, ale też nie mogłam dopuścić do tego, by złamał mi rękę.W końcu Chris się obudził i mnie puścił.Powoli nabieraliśmy nowych nawyków i na nowo się do siebie dopasowywaliśmy.Lęki* * *Nie odszedłem z SEALsów.Może bym to zrobił, gdybym miał przed sobą krótszy okres zakontraktowanej służby.Może powinienem był zaciągnąć się do marines.Ale nie było takiej możliwości.Miałem pewne powody do nadziei.Kiedy wraca się do kraju i team przyjeżdża ze zmiany, na szczycie dokonują się przetasowania i dostaje się nowych dowódców.Zawsze jest szansa, że nowi będą lepsi.Rozmawiałem z Tayą i mówiłem jej, jak strasznie jestem wkurzony.Oczywiście z jej punktu widzenia wyglądało to inaczej: była po prostu szczęśliwa, że żyję i że wróciłem do kraju w jednym kawałku.Tymczasem wyżsi oficerowie dostawali awansy i gratulacje za udział w wojnie.Chwała spływała na nich.Gówniana chwała.Gówniana chwała za udział w wojnie, w której nie walczyli, i za ich tchórzliwą postawę.Ich tchórzostwo kosztowało życie tych, których mogliśmy ocalić, gdyby pozwolili nam robić to, co umiemy.Ale taką mamy politykę: banda fotelowych komandosów, którzy w bezpiecznym zaciszu rozsiadają się wygodnie w kółku wzajemnej adoracji i pogrywają prawdziwym ludzkim życiem.Począwszy od tego powrotu, za każdym razem, kiedy ściągali mnie ze zmiany do kraju, przez jakiś tydzień nigdzie nie wychodziłem.Po prostu siedziałem w domu.Na ogół po rozładowaniu i uporządkowaniu sprzętu dostawaliśmy mniej więcej miesiąc wolnego.Przez pierwszy tydzień zawsze zostawałem w domu z Tayą i rezerwowałem ten czas dla siebie.Dopiero później zaczynałem spotykać się z rodziną i znajomymi.Nie chodziło o jakieś wspomnienia z bitwy czy inne równie dramatyczne przeżycia; po prostu chciałem pobyć sam.Chociaż pamiętam, że raz miałem coś w rodzaju takiego przebłysku, ale trwało to tylko parę chwil.To było po mojej pierwszej zmianie: siedziałem w pokoju, który służył nam za gabinet w naszym domu w Alpine w pobliżu San Diego.Mieliśmy zainstalowany alarm przeciwwłamaniowy i jakimś cudem Taya niechcący go uruchomiła, wracając do domu.Dźwięk alarmu przestraszył mnie tak bardzo, że niewiele brakowało, a wystrzeliłbym sobie dziurę w gaciach własnym gównem.W jednej chwili znalazłem się z powrotem w Kuwejcie.Zanurkowałem pod biurko.Myślałem, że nadlatuje scud.Teraz się z tego śmiejemy – ale przez tych parę chwil byłem naprawdę przerażony, bardziej nawet niż wtedy, kiedy w Kuwejcie scudy rzeczywiście przelatywały nam nad głowami.Z alarmem przeciwwłamaniowym miałem dużo więcej takich zabawnych przygód, ale nie wszystkie uda mi się tu opisać.Pewnego dnia wstałem dopiero po wyjściu Tai do pracy.Jak tylko wyszedłem z łóżka, włączył się alarm.System był ustawiony na tryb głosowy, więc powiadomił mnie komputerowym komunikatem:– Alarm! Intruz w domu! Alarm!Chwyciłem pistolet i poszedłem szukać przestępcy.Sukinsyn, który się do mnie włamuje, nie ma prawa chodzić po świecie i się tym przechwalać.– Intruz: salon!Ostrożnie wszedłem do salonu i sprawdziłem pomieszczenie, wykorzystując wszystkie swoje SEALsowskie umiejętności.Pusto.Sprytny złodziej.Przeszedłem w głąb korytarza.– Intruz: kuchnia!Kuchnia też była czysta.Sukinkot mi się wymykał.– Intruz: korytarz!Gdzie jesteś, sukinsynu?!Nie potrafię ocenić, po jakim czasie dotarło do mnie, że to ja jestem intruzem: system wykrywał i śledził mnie.Taya zostawiła alarm ustawiony na pusty dom, przez co włączyły się czujniki ruchu.Śmiejcie się, ile tylko chcecie.Ale ze mną, a nie ze mnie, jasne?Zawsze miałem wrażenie, że w kraju jestem bardziej podatny na obrażenia.Po każdej zmianie coś mi się przytrafiało, zazwyczaj podczas szkolenia.A to złamałem palec u nogi, a to u ręki – przydarzały mi się najrozmaitsze drobne urazy.Za granicą, podczas misji, na wojnie, byłem najwyraźniej niezwyciężony.– Za każdym razem kiedy wracasz ze zmiany, zdejmujesz swoją pelerynkę superbohatera – żartowała Taya.Po pewnym czasie zacząłem myśleć, że naprawdę tak jest.Moi rodzice bardzo się niepokoili przez cały czas, kiedy mnie nie było.Chcieli się ze mną zobaczyć natychmiast, jak tylko wróciłem do kraju, więc moja potrzeba odizolowania się na pierwszych kilka dni musiała ich boleć prawdopodobnie bardziej, niż dawali mi odczuć.Kiedy jednak w końcu się spotykaliśmy, był to bardzo szczęśliwy dzień
[ Pobierz całość w formacie PDF ]