[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie wiedział, co bardziej go niepokoi: ta rozmowa czy zapachperfum Brenny.– Nie.Myślę, że nie jest.Ale musi przecież być jakieś wyjaśnienie tych zjawisk.– Najlepiej takie, które zdecydowanie wyklucza istnienie UFO?– O wiele łatwiej by mi się wówczas żyło.W każdym razie nie wmawiaj mi, że UFO pilotująludożercze jaszczury z planety Xenon – chyba że przedstawisz niezbite dowody.– Jakiego typu dowody masz na myśli? Fragment rozbitego UFO, zrobiony z materiałunieznanego na naszej planecie? Wspólne oświadczenie przywódców wolnego świata? Ciałokosmity? – Oderwała wzrok od szosy, by spojrzeć na niego.– A może wystarczyłoby trzydzieścizdjęć doskonałej jakości, zrobionych przez człowieka, którego obiektywność nie budzinajmniejszych wątpliwości? Czy to by cię przekonało?Kit jeszcze nigdy w życiu nie czuł się tak przyparty do muru.– Patrz na drogę, kiedy prowadzisz – mruknął ze złością.– Przepraszam.Zrozumiał, że nie przeprasza za sposób prowadzenia auta.– Słuchaj, wiem, jakie to dla ciebie trudne.Chcesz dostać prostą odpowiedź na prostepytanie: „Co sfotografowałem w nocy?” Ale prawda jest smutna: może nigdy nie dowiesz się, coto było, skąd to przyleciało, kto to zbudował i jak mogło zachowywać się w sposób naruszającyznane nam prawa fizyki.Możesz tylko mieć nadzieję, że dowiesz się, czym ten obiekt nie był.– To mi nie wystarczy.– Szkoda.Zajmuję się tym całe życie i wiem, że nie da się znaleźć pełnej odpowiedzi.– Więc dlaczego to robisz? Oczami wyobraźni ujrzała wrak samochodu ojca wyciąganyz przepaści.– Mam swoje powody – odparła cicho.Kit spodziewał się usłyszeć coś więcej, ona jednakpowiedziała:– Poczytaj sobie doniesienia z UFONetu.Są w mojej teczce.Odwrócił się i sięgnął po nią.– Kiedy je przeczytasz, wyrobisz sobie obiektywny pogląd na nocne zdarzenia.Czy mógłbyśczytać na głos? Nie zdążyłam się z nimi zapoznać.Jechałam całą noc.– Oczywiście.Zaczął czytać doniesienia tak, jak ojciec czyta dziecku bajkę na dobranoc, ale po kilkuraportach zmienił ton.Personel Brenny wysłał jej najwiarygodniejsze doniesienia, więc teksty,które Kit miał przed oczami, zrobiły na nim duże wrażenie.Jedno z doniesień wysłał profesor fizyki z Uniwersytetu Tennessee w Knoxville.Innepodpisane było przez nauczycielkę astronomii z prywatnej szkoły w Lexington w stanieKentucky oraz wszystkich dziewięciu jej uczniów.Kolejne złożył policjant stanowy z Georgii.Wszystkie doniesienia złożone były przez trzeźwych, wiarygodnych, szanowanychobywateli, którzy przeważnie byli, tak jak on sam, ogromnie zaskoczeni tym, co zobaczyli.Po dwudziestym doniesieniu Kit przerwał.Musiał zebrać myśli.– Robi wrażenie, co? – spytała Brenna.– Dziesiątki ludzi, nie mających z sobą absolutnie nicwspólnego, rozproszonych po kilku stanach, widzi identyczne zjawiska w niemal tym samymczasie.Jaskrawe światła, które mkną po niebie i zatrzymują się lub zmieniają kierunek w sposóbprzeczący znanym prawom fizyki.– Pytasz, czy potrafię to wyjaśnić? Nie, nie potrafię – przerwał jej poirytowanym tonem.Cierpliwość Brenny zaczęła się wyczerpywać.Miała już dość nieustannego pokrzykiwaniana nią.W końcu to przecież nie jej wina, że Kit zobaczył UFO.– To było retoryczne pytanie – wyjaśniła najbardziej słodkim tonem, na jaki umiała sięzdobyć.– Ale to wszystko niczego nie dowodzi! – Pomachał trzymanymi w ręce doniesieniami.– Jednak dodaje wiarygodności twoim obserwacjom.– Niezupełnie.– Zaczął przekładać kartki.– Profesor z Knoxville, kobieta z Ashvillei jeszcze kilka innych osób opisuje dużą kulę białego światła.To by odpowiadało temu, cowidziałem, kiedy to było jeszcze daleko, ale inne doniesienia opisują małe UFO w kształciespodka z kolorowymi światłami na obwodzie.To nie może być statek, który ja sfotografowałem.Oznacza to, że ponad połowa z tych doniesień nie tylko nie potwierdza moich obserwacji, alewręcz im przeczy.– Chyba że były dwa statki.– Wolnego! Póki co, nie uwierzyłem jeszcze w realność statku, który widziałem.Niezmuszaj mnie do zaakceptowania istnienia następnego.– Do niczego cię nie zmuszam.Po prostuzbieramy dane i wyciągamy z nich wnioski.– W porządku.Ale zaręczam ci, że żaden z tych wniosków nie będzie miał nic wspólnegoz jakimś drugim UFO.– Jak chcesz.I tak jego deklaracja niewiary w drugie UFO zamknęła dyskusję.Pół godziny później dotarli do skrzyżowania zapchanego samochodami wojskowymii cywilnymi [ Pobierz całość w formacie PDF ]