[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Wiesz, jeśli by mi się nie podobało, nie pozwoliłabym ci na to.– Przygryzła dolną wargę, kiedy ubierała myśli w słowa.–Więc dominuj nade mną w sypialni, ale pozwól mi decydować o kolacji.– Dlatego nie jesz?Skinęła głową.– Absurd, prawda?– Nie chciałem narzucać ci kolacji, Jess.Po prostu chciałem pokazać, jak bardzo dbam o ciebie.– Wiem, kochanie.Postaram się zachować rozsądnie.– Jeśli nie chcesz jeść, nie musisz.Myślałem, że lubisztortellini.Wciąż nie do końca rozumiał powód jej irytacji.Musiała do niego dotrzeć.Wiedziała, co zaczynało się dziać w ich związku, kiedy nie byli w stu procentach szczerzy.Sięgnęła przez stół i nałożyła łyżkę dyni na jego talerz.Sed nie lubił dyni, ale zamówiłją, ponieważ ona lubiła.Zmarszczył czoło.– Co robisz?– Chciałbyś bułeczkę? – spytała.– Hm, tak.Położyła bułkę na jego talerzu.– Co wolisz? Kiedy nakładam ci dynię na talerz bez pytania, czy kiedy pytam cię, czy chcesz bułkę, zanim nałożę ci ją na talerz?– Traktujesz mnie jak przedszkolaka, Jess? – zaśmiał się Sed i potarł czoło.– Okej, rozumiem.Nie chodzi o to, że nie chcesz, żebym pokazywał, że dbam o ciebie, ale o to, żebym uwzględniałtwoją opinię podczas podejmowania decyzji.– Tak! – powiedziała, podkreślając rękami wagę słowa.–Dokładnie tak.– Popracuję nad tym.– A nad czym ja powinnam popracować, żebyś byłszczęśliwy w naszym związku? Ponieważ nie ma dla mnieważniejszej rzeczy niż to, żeby nasze małżeństwo było udane, Sed.Kocham cię.– Jestem szczęśliwy.Jesteś idealna taka, jaka jesteś –powiedział.Podniosła wzrok i pokręciła głową.– Proszę cię.– Naprawdę.Nie chcę, żebyś się zmieniała… ani trochę.Ale ja spróbuję się zmienić, jeśli cię to uszczęśliwi.O nie, znowu zraniła jego uczucia.Wciąż zapominała, jaki był wrażliwy na punkcie niektórych rzeczy, ponieważ doskonale ukrywał swoją wrażliwość.Wstała i wcisnęła się na siedzenie obok niego.– Nie chcę, żebyś się zmieniał, Sed.Chcę tylko, żebyś mniej na mnie naciskał.– Lubię na ciebie naciskać – powiedział bliżej jej ucha.–Dzięki temu żar naszej namiętności płonie intensywniej.Ale dziś nie miałem zamiaru na ciebie naciskać.Chciałem, żeby ten wieczór był dla ciebie wyjątkowy.Prezent ode mnie z okazji naszego ślubu.Przez nią miał wrażenie, że wieczór nie jest wyjątkowy.Cholera.Spieprzyła wszystko.Nad tym właśnie musi popracować bez względu na to, czy Sed zdawał sobie z tego sprawę ani czy chciał się do tego przyznać.Musi ostrożniej obchodzić się z jego uczuciami.Szybciej zauważać rzeczy, które mogą go zranić, zanim będzie za późno.Dotknęła jego twarzy, rozkoszując się lekką szorstkościąświeżego zarostu na policzku.– Dzisiejszy wieczór jest wyjątkowy – szepnęła.– Dziękitobie.Uśmiechnął się, a dołeczki ozdobiły jego policzki.– Naprawdę?– Mhm.– Jej ciało poczuło bliskość jego ciała i natychmiast się rozbudziło, pragnąc pocałunku.– Pocałuj mnie.– Nasza kolacja stygnie – mruknął, zanim zamknął jej usta w namiętnym pocałunku.Płaszcz zsunął się z jej ramion, kiedy zarzuciła ręce wokółjego szyi i zatopiła się w nim.Jego duże, silne ręce objęły jej plecy, przyciągając ją coraz bliżej, jakby chciał złączyć ich ciała w jedno.Do tego jednak nie dojdzie – byli ubrani, siedzieli praktycznie obok siebie i mieli widownię.Jessica oderwała usta od Seda, ciężko oddychając, gdypróbowała odzyskać zdrowy rozsądek.Bezskutecznie.Jej umysłnigdy nie funkcjonował dobrze w jego towarzystwie i nic z tego nie będzie, dopóki jej ciało nie osiągnie orgazmu.A czasami kilku orgazmów.– Boże, pragnę cię – jęknęła.– Dostaniesz mnie po kolacji.Dreszcz rozkoszy przebiegł przez jej kark.Chciała go poczuć za sobą, jego ręce trzymające jej piersi, zęby przygryzające miejsce tuż pod linią włosów i głęboko zanurzonego fiuta.– Ale ja chcę teraz – nalegała.– Cóż, będziesz musiała zaczekać – powiedział,przedrzeźniając ją z uśmiechem.– Zimno ci, kochanie? – spytał.Jeśli było jej zimno, nie zauważyła tego przez żar płonący w cipce.– Masz twarde sutki.– Chwycił jedną z jej piersi ipomasował sztywną brodawkę kciukiem.– Nie jest mi zimno – powiedziała, drżąc z rozkoszy.–Jestem rozgrzana.Dzięki tobie.Sięgnęła po jego fiuta, ale złapał jej rękę.– Po kolacji – powiedział z władczością, z którą nie mogła dyskutować [ Pobierz całość w formacie PDF ]