[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tahiri twierdziła, że yuuzhański okręt potrafi zaleczyć własną ranę, ale przecież nie otwór w kadłubie hapańskiego frachtowca.Gdyby odcięli piracki statek, jedną piątą pomieszczeń ogarnęłaby absolutna próżnia.Rzecz jasna, młodzi Jedi mogli porzucić uszkodzony statek w przestworzach, ale to oznaczałoby dużą stratę, zwłaszcza że w ładowni znajdowało się czternaście myśliwców krótkiego zasięgu.W tej chwili jednak Zekk sprawiał wrażenie, że nie przejmuje się takimi drobiazgami.- Zapowiada się fantastyczna przygoda - oznajmił, udając beztroskę.- Jeszcze nigdy nie siedziałem za sterami jednej z dwóch połączonych jednostek.Jaina stanęła za jego plecami, oparła brodę na ramieniu i objęła go w przyjacielskim uścisku, jak robiła często przez ostatnie lata.- To nie jest najgłupsza rzecz, jaką kiedykolwiek robiliśmy - powiedziała.- Kto mógłby ci zaprzeczyć? Jaina wyprostowała się i zachichotała.Odwróciła się i ruszyła na pokład yuuzhańskiegc okrętu.Zekk słyszał stopniowo cichnący stukot jej kroków.Zerknął na Tenel Ka.Ona też spojrzała na niego; jej szare oczy widziały stanowczo zbyt dużo.Skrzywił się i odwrócił głowę.- Trudno żyć pośród rycerzy Jedi - oznajmiła, rozumiejąc jego udrękę.- Ja na przykład, nie znalazłam ani chwili, żeby w samotności opłakiwać Jacena.- A ja nie mogę się martwić o Jainę, żeby nie dowiedzieli się o tym wszyscy pozostali - przyznał Zekk.- Martwić się? - powtórzyła Tenel Ka.- Ty się o nią nie martwisz.Ty się o nią boisz.Ty się jej boisz.- A nie powinienem? - zapytał łagodnie młody Jedi.- Nie jest tą samą Jainą, którą znam z czasów studiów w Akademii - stwierdziła.- Sam jednak powiedz, kto z nas nie został odmieniony przez tę wojnę?Zekk musiał jej przyznać rację.- Cóż, kiedy wcale mi się to nie podoba - dodał.- Mnie też nie - odparła rzeczowo Tenel Ka.- Bez względu na okoliczności Jaina zostałaby z czasem przywódczynią.Podczas bitwy o Myrkr musiała jednak wkroczyć na tę ścieżkę, zanim miała czas się zastanowić, dokąd może ją zaprowadzić.Kierowanie innymi wiąże się z dążeniem do kompromisów, poszukiwaniem punktów równowagi.Dla nikogo nie ma to większego znaczenia niż dla samej przywódczyni.Właśnie ona musi umieć podejmować decyzje i koncentrować się na osiąganiu wytyczonych celów bez rezygnowania z własnych zasad i przekonań.Młody Jedi spojrzał na hapańską wojowniczkę.- Dużo o tym myślałaś - zauważył.- To prawda - przyznała Tenel Ka.- Jaina radzi sobie ze stratą brata, stając na czele całej grupy.To dobry sposób, bo pozwala jej zapanować nad uczuciami.Odcinając się od bólu, traci jednak kontrolę nad metodą utrzymania równowagi.- Spochmurniała.- Widziałam, kim może stać się przywódca, który utracił równowagę.Powinniśmy uważnie ją obserwować.Zekk odwrócił głowę.- Musisz zająć się tym sama - powiedział.- Ja ci nie pomogę.- Opuścisz przyjaciółkę w potrzebie? - żachnęła się Hapanka.- A czy ty nie opuściłaś Jacena? - odciął się młody Jedi.Tenel Ka w żaden sposób nie dała poznać, jak bardzo ją to dotknęło.- Dobrze wiem, że wcale tak nie myślisz - rzekła cicho.- Wiem też, że gdyby Jacenowi groziło niebezpieczeństwo ześlizgnięcia się na ciemną stronę, zrobiłabym wszystko, co w mojej mocy, żeby go stamtąd wyciągnąć.Pierwszy raz któreś z nich wyraziło zaniepokojenie stanem umysłu Jainy.Oboje dłuższą chwilę milczeli, zastanawiając się nad ewentualnymi ponurymi konsekwencjami dalszego rozwoju sytuacji.- A co, jeżeli Jainy nie da się stamtąd wyciągnąć? - zapyta) w końcu Zekk.- Kroczyłem kiedyś tą samą ścieżką i dobrze wiem, co potrafi Ciemny Jedi.Jeśli dojdzie do najgorszego, ktoś będzie musiał ją powstrzymać.- Przy użyciu wszystkich dostępnych środków - zgodziła się z nim Tenel Ka, ponownie dając wyraz trawiącemu ich niepokojowi.- Nie mógłbym tego zrobić - zdecydował Zekk.- Niech się dzieje, co chce.Po prostu nie mógłbym.- Rozumiem.- Młoda Hapanka wbiła spojrzenie w taflę iluminatora.- W takim razie masz prawo ją opuścić.Jaina nasunęła percepcyjny kaptur na głowę i przynagliła „Zwodzicielkę” do odlotu.Okręt zadrżał, najwyraźniej zdezorientowany sytuacją, której nie rozumiał, a może także nadmiernie obciążony przyczepioną do niego bryłą metalu.Jaina zgrzytnęła zębami i jeszcze raz się zastanowiła, czy postępuje słusznie, starając się ocalić hapański frachtowiec.W takim szyku potrafiliby pewnie lecieć, a może nawet wylądować, ale gdyby groziło im jakiekolwiek niebezpieczeństwo, nie mogliby się bronić.W oddali pojawiła się trójka gwiezdnych myśliwców - tak nagle, że Jainę ogarnęło dziwne przeczucie, iż sprowadziła maszyny swoimi myślami.Ledwo widoczne, rozmyte smugi światła zmieniły się w wyraźne i szybko zbliżające się punkty.Jaina chwyciła mikrofon komunikatora, który przydźwigał Lowbacca, i przełączyła nadajnik na kanał wspólny.- Tu porucznik Jaina Solo z Eskadry Łotrów - oznajmiła.- Lecę na pokładzie yuuzhańskiej fregaty „Zwodzicielka”.Okręt znajduje się pod kontrolą Nowej Republiki.Na pokładzie nie przebywa ani jeden Yuuzhanin.Powtarzam: to nie jest nieprzyjacielska jednostka.Nie otwierajcie do nas ognia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]