[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.No i wyszło szydło z worka.- Nigdy nie wierz kobiecie - odezwała się Polly Patch.Sędzia czuł pewien rodzaj zadowolenia, że Polly jest trochę staroświecka i cierpliwie znosi seksualne aluzje, które według niego ożywiały rozmowę i wywoływały miłe iskrzenie między płciami.- Naturalnie jest to pole do popisu dla prokuratora - stwierdziła.- Tak przypuszczam - powiedział sędzia.- Obrona zamierza jednak solidnie się napracować, aby znaleźć jakiś punkt zaczepienia w oskarżeniu i odeprzeć choćby część zarzutów.- Mam nadzieję, że nie doprowadzi to do jego uwolnienia - zaniepokoiła się Polly.- Sprawia wrażenie niesympatycznego i bardzo niebezpiecznego osobnika.Sędzia wpatrywał się w ciemny otwór w jej twarzy.Mówiła bardzo niewyraźnie.Żona zapewniła go, że gdy tylko Polly zagoją się dziąsła, będzie mogła wstawić sobie sztuczne zęby na czas oczekiwania na operację plastyczną, podczas której jej szczęka zostanie zmniejszona o siedem centymetrów.Sędzia miał nieodpartą chęć, aby o tym z nią pomówić.- Czy to boli? - zadał w końcu pytanie.- Oczywiście, że boli - odpowiedziała.- Musi boleć.Wszystko, co jest coś warte, ma swoją cenę.I wniosek z tego, taki, że jeśli człowiek jest gotów odpowiednio zapłacić, to wszystko może osiągnąć.W tym wypadku płacę własnym bólem.Mała syrenka Hansa Andersena, aby zdobyć miłość księcia, chciała pozbyć się rybiego ogona.Jej życzenie się spełniło, ale nie pasujące do tułowia nogi przy każdym kroku sprawiały jej ból, jakby stąpała po ostrzach noży.A czego się spodziewała? Taka była cena, jaką przyszło jej zapłacić.Przyjmuję więc wszystko spokojnie i nie narzekam.- Czy książę ją pokochał? - spytał.- Na pewien czas - odparła.Blask ognia zamigotał w ciemnych włosach, nadając im czerwonawy odcień.Sędzia ujął jej rękę w swoją dłoń.Wydawało się, że powinna być ciepła, poczuł jednak chłód.Polly skierowała znów rozmowę na temat księgowego.- Ci najbardziej godni zaufania ludzie - powiedziała - mają najwięcej na sumieniu, grzeszą najciężej, zawodzą bowiem pokładane w nich zaufanie.- Narażeni też są na większe pokusy - odezwał się.- Sprawiedliwość zawsze musi współbrzmieć z miłosierdziem i zrozumieniem.- A jak wielkie miłosierdzie on okazał swoim klientom? - zapytała, a jej palce z zaskakującą delikatnością poruszały się wewnątrz jego stulonej dłoni.- To byli pisarze, artyści, ludzie nie umiejący zadbać o swoje interesy w tym okrutnym świecie.Sędzia, który często widywał przed sobą pisarzy w roli plagiatorów lub osobników łamiących prawo autorskie, nie był pewien, czy zasługują na tak wielkie współczucie.- Na ile go pan skaże? - chciała wiedzieć.Siedzieli teraz bliżej siebie i jego szczupłe, odziane w szarą flanelę udo przylegało ściśle do jej solidnego szerokiego boku.W każdej chwili jednak mogła wrócić z kąpieli pani Bissop.- Na rok - odparł - lub coś koło tego.- Rok lub coś koło tego! A tamtą nieszczęsną umierającą kobietę skazał pan na pełne trzy lata! Zasłużył sobie na znacznie więcej.Człowiek na stanowisku, jakie powierza się tylko wybranym, zaufanym i odpowiedzialnym osobom, z zimną krwią oszukuje, defrauduje, sprzeniewierza i do tego bezczelnie drwi sobie ze społeczeństwa, które nie uczyniło mu nic złego, a jedynie pomagało.Tym wyrokiem wywoła pan powszechne oburzenie! Nigdy nie doczeka się pan tytułu Najwyższego Sędziego, bo jest pan zbyt łagodny i wyrozumiały!- No tak, ale - zająknął się sędzia - rok dla człowieka pochodzącego z klasy średniej, nawykłego do pełnego wygód życia i wysokiej pozycji społecznej, to jak pięć lat dla kogoś innego.Jego pamięć obciąży na zawsze doznane upokorzenie, rozpad rodziny, utrata przyjaciół, zarobków, wszystkiego.- Prości ludzie - argumentowała Polly - bywają porywczy i na ogół błądzą przez przypadek.To ci z klasy średniej grzeszą świadomie.Sankcje karne wobec nich powinny być podwójne, a nie zmniejszone o połowę.Swoją drugą dłoń położył jej na ustach, aby powstrzymać ten potok słów.Uniósł się przy tym z fotela i pochylił nad nią.Kiedy miała zakryte usta, mniej był narażony na to, że pochłonie go owa czarna otchłań.Chcąc się uwolnić, odepchnęła go delikatnie i stanęła tyłem do ognia.Jej ciemna sylwetka rysowała się na tle skaczących iskier.Ogień nagle buchnął za nią wielkim płomieniem i z trzaskiem się rozpalił.- Musi pan słuchać, co mówię - napomniała go.- Jestem głosem ludu, jestem mu tak bliska, jak pan nigdy nie był.- Ależ słucham - odpowiedział.A ona stała w świetle padającego od kominka blasku niczym Statua Wolności na nowojorskim wybrzeżu czy posąg Sprawiedliwości w londyńskich sądach.Ucieleśnione prawo ujęte w solidną formę.Zauważył ścisły związek pomiędzy nią a tym, o czym mówiła.Weszła pani Bissop w granatowej frotowej podomce, której wprost nie znosił.- Maureen - syknął sędzia - idź do łóżka!Ona jednak spokojnie zapytała, czy nie mogłaby z nim pozostać przez chwilę sam na sam.Polly Patch uprzejmie opuściła pokój.- Proszę, nie rób głupstw - powiedziała.- Polly może odejść i co ja wtedy pocznę? Tak bardzo mi na niej zależy.- Moja droga - rzekł sędzia - to ja proszę, aby do mnie należała decyzja o tym, co jest dla ciebie najlepsze.Uspokojona pani Bissop poszła położyć się do łóżka, a sędzia zabrał Polly do służbówki, gdzie spędził z nią dwie godziny.Był rozsądnym mężczyzną i tylko tyle czasu w ciągu nocy mógł przeznaczyć na zabawy erotyczne, bo rano musiał być przecież świeży i wypoczęty.Polly jak zwykle okazała się wyrozumiała i nie nalegała, by został.Następnego ranka, niezmiennie stanowcza i pogodna, usługiwała podczas śniadania wycierając buzie i odnajdując zagubione sznurowadła.Pani Bissop zaś miała za sobą dobrze przespaną noc, nie zakłóconą przez mężowskie ekscesy, i jej liczne sińce, otarcia i potłuczenia miały szansę zacząć się goić.Wybrała się nawet do miasta, do fryzjera, co nieoczekiwanie podniosło ją na duchu.Sędzia, który znalazł w Polly spolegliwą w sprawach seksu partnerkę, wyzbył się poczucia winy, ba, przestało mu się wydawać, że robi coś złego.Niemal był szczęśliwy.Nawet dał większą swobodę dzieciom, które mogły się teraz bez przeszkód bawić w ogrodzie, albowiem nie drżał już nerwowo w obawie o każdy krzak i o to, że grając w piłkę połamią kwiaty.Widział, że żona z powrotem popada w stan zdziecinnienia, ale za bardzo się tym nie przejmował.Postanowił natomiast równomierniej rozplanować w miesiącu swoje sesje sądowe.Personel, początkowo speszony zmianami, szybko się przystosował do nowych zasad pracy.W nocy u boku Polly Patch sędzia spędzał godziny na ciężkich, ale przyjemnych zajęciach: przywiązywał ją za ręce i nogi do łóżka i bił starą bambusową trzepaczką.- Czy sprawiam ci ból? - pytał.- Oczywiście, że tak - uprzejmie odpowiadała.- Nie jestem sadystą - oznajmił pewnego razu.- To jedynie efekt uboczny mojej pracy.- Rozumiem - przytakiwała.- Doskonale rozumiem.Oczekuje się od pana rzeczy niemożliwych i to jest pańska odpowiedź.Prawie ją kochał! Uważał, że jest niezwykle mądra.Pani Bissop doszła do wniosku, że fiolet jest rzeczywiście zbyt jaskrawy i wymieniła wszystkie dywany na inne, z osiemdziesięcio pięcio procentowej wełny w kolorze zgaszonej czerwieni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]