[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tego dnia byliśmy umówieni w Staverley na lunch, i jeszcze wieczorem z jakimiś beznadziejnymi ludźmi na kolację, której nie mogliśmy odwołać.Powiedział więc: kochanie, weźmy go ze sobą do Bassington-ffrenchów, im to nie sprawi różnicy.Tak zrobiliśmy, a oni oczywiście nie mieli nic przeciwko temu.Przerwała, bo zabrakło jej tchu.- Czy wspominał państwu, w jakim celu przyjechał do Anglii?- Nie.A miał jakiś szczególny cel? Ach, tak, już wiem.Zdaje się, że chodziło o jego przyjaciela, tego milionera, który zginał tak tragicznie.Jakiś lekarz mu powiedział, że ma raka, więc się zabił.Co za lekarz, jak mógł coś takiego powiedzieć!Przecież mogła zajść pomyłka.Kiedyś lekarz mi wmawiał, że moja mała ma odrę, aPDF TransformPDF TransformYYYerYerB2B2B.0B.0AAClick here to buyClick here to buywwwww.wA B B YY.com.A B BYY.comokazało się, że to zwykłe potówki.Powiedziałam Hubertowi, że powinniśmy zmienićlekarza.Puszczając mimo uszu perorę na temat lekarzy, Bobby z niejakim trudem wrócił do sedna sprawy.- Czy pan Carstairs znał Bassington-ffrenchów?- Ach, nie.Ale myślę, że go polubili.W drodze powrotnej był, co prawda, jakiśdziwny i nie w humorze.Może usłyszał coś, co go zdenerwowało.To Kanadyjczyk, wie pan, jacy Kanadyjczycy są drażliwi.- Nie domyśla się pani, co go mogło zdenerwować?- Nie mam najmniejszego pojęcia.Czasami jakieś głupstwo potrafi nas wyprowadzić z równowagi, prawda?- Czy był na jakimś spacerze w okolicy? - indagował dalej.- Ależ skąd, co za pomysł.- Zaczęła mu się przyglądać.Bobby nie dawał za wygraną.- Może byli jacyś inni goście? Z sąsiedztwa?- Nie, byliśmy tylko my.Ale to ciekawe, że pana też to interesuje.- Tak? - zachęcał Bobby.- Ponieważ Carstairs strasznie się dopytywał o jakichś ludzi, którzy mieszkali gdzieś niedaleko.- Pamięta pani nazwisko?- Niestety, nie.To nikt specjalnie interesujący, chyba lekarz.- Doktor Nicholson?- Chyba tak.Chciał jak najwięcej wiedzieć o nim i jego żonie: kiedy przyjechali, wszystko.Nie wydaje mi się, żeby ich znał, a w ogóle nie należał do ciekawskich.Ale może po prostu z braku inwencji uczepił się tego tematu, żeby podtrzymaćkonwersację.To się czasem zdarza.Bobby potwierdził, że rzeczywiście, i zapytał, w jaki sposób rozmowa zeszła na Nicholsonów, ale pani Rivington w tej sprawie nie mogła mu pomóc.Była w ogrodzie z Henrym Bassington-ffrenchem, a kiedy wrócili, dyskusja o Nicholsonach już w pełnym toku.Jak dotąd przesłuchanie szło jak po maśle, Bobby prowadził ją na pasku, jak chciał, ale nagle zrobiła się czujna.- A właściwie to czemu pan się tak dopytuje o pana Carstairsa? - zapytała.- Prawdę mówiąc, potrzebny mi tylko jego adres - wyjaśnił.- Jak paniPDF TransformPDF TransformYYYerYerB2B2B.0B.0AAClick here to buyClick here to buywwwww.wA B B YY.com.A B BYY.comwiadomo, jesteśmy jego pełnomocnikami, a właśnie otrzymaliśmy ważny teleks z Nowego Jorku, rozumie pani, chodzi o te wahania kursu dolara.- Na twarzy pani Rivington odmalował się rozpaczliwy wysiłek umysłowy.-.A nie zostawił nam swojego adresu, natomiast kiedyś wspomniał o państwu jako znajomych, więc pomyśleliśmy, że być może jesteście państwo w posiadaniu jakichś wiadomości o nim.- Ach, rozumiem - pani Rivington była całkowicie usatysfakcjonowana.- Co za szkoda! Wie pan, on zawsze chodzi własnymi drogami.- Tak, z pewnością.Jeśli pani pozwoli - wstał - przeproszę ją, że zabrałem tyle cennego czasu i pożegnam się.- Ależ żaden kłopot.A poza tym to takie ciekawe, że to właśnie Doiły Maltravers naprawdę to zrobiła, jak pan powiedział.- Nic takiego nie powiedziałem - zaprzeczył Bobby.- Wiem, wiem, prawnicy zawsze są dyskretni, prawda? - zachichotała pani Rivington.A więc udało się, pomyślał Bobby, opuszczając Tite Street.Zdaje się, że na dobre zszargałem opinię tej Dolly Jakjejtam, ale na pewno sobie na to zasłużyła.Ta czarująca idiotka, pani Rivington, w życiu się nie zastanowi, dlaczego po prostu nie zadzwoniłem i nie zapytałem o adres Carstairsa.Kiedy wrócił na Brook Street, przedyskutowali z Frankie sprawę z każdej strony
[ Pobierz całość w formacie PDF ]