[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Następnie zwrócił się do Leelanda:–Księże biskupie, sala jest przygotowana, jeśli ksiądz łaskaw, proszę za mną…Bez słowa wyprzedził ich i szedł przez amfiladę nisko sklepionych sal połączonych szerokimi łukowatymi przejściami.Na ścianach wisiały oszklone gabloty jednakowo podświetlone i tylko cichy szmer sygnalizował pracę urządzenia regulującego wilgotność, niezbędnego do przechowywania starych manuskryptów.Nil rzucał przelotne spojrzenie na gabloty, obok których przechodzili: Starożytność, Średniowiecze, Renesans, Risorgimento… Po plakietach można było domyślać się nazwisk najznamienitszych świadków historii świata zachodniego, którą, jak mu się wydało, przemierzył całą na odcinku zaledwie kilkudziesięciu metrów.Rozbawiony jego zdziwieniem Leeland szepnął:–W dziale muzyki pokażę ci partytury z autografem Vivaldiego, a także Mesjasza Haendla i osiem pierwszych akordów Lacrimosy Mozarta: ostatnich nut napisanych przez niego własnoręcznie niemalże w chwili śmierci.Są tutaj…Dział muzyki mieścił się w ostatniej sali.Pośrodku, pod regulowanym oświetleniem, stał pusty stół przykryty szklaną taflą, na której na próżno szukać choćby najmniejszej drobiny kurzu.–Zostawiam panów samych.Mhm… – odezwał się Breczyński, jakby wbrew sobie.– Ale może ojciec Nil pójdzie ze mną do biura.Dam mu rękawiczki w odpowiednim rozmiarze.Przydadzą się do oglądania manuskryptów.Leeland zrobił zdziwioną minę, ale nie skomentował tej propozycji i Nil poszedł za bibliotekarzem do jego biura bezpośrednio przyległego do sali, w której się znajdowali.Breczyński starannie zamknął za nimi drzwi, potem odwrócił się w stronę Nila i spytał wyraźnie zażenowany:–Jakiego rodzaju związki łączyły ojca z Andriejem?–Byliśmy sobie bliscy, a dlaczego ksiądz o to pyta?–No boja… korespondowałem z nim.Pytał mnie czasami o zdanie w sprawie średniowiecznych inskrypcji, nad którymi pracował.–A więc… To ksiądz jest tym?…Nil przypomniał sobie teraz słowa Andrieja: „Wysłałem zdjęcie płyty z Germigny do jednego z watykańskich urzędników.Odpowiedział, że je otrzymał, ale wstrzymał się od komentarza".–Andriej mówił mi, że koresponduje z kimś z Biblioteki Watykańskiej, ale nie wiedziałem, że to ksiądznim jest.Breczyński stał ze spuszczoną głową, machinalnie przebierając rękawice w pudełku.–Prosił mnie o szczegóły techniczne, podobnie jak inni naukowcy.Nawiązaliśmy dość bliski kontakt.Pewnego dnia, porządkując zbiory koptyjskie, znalazłem fragment manuskryptu, który zdawał się pochodzić z Nag Hammadi i który nigdy nie został przełożony.Wysłałem mu go.Wydawał się bardzo wstrząśnięty tym urywkiem, ale odesłał go, nie tłumacząc.Napisałem do niego w tej sprawie i wtedy on przesłał mi faksem zdjęcie pewnej inskrypcji karolińskiej odkrytej w Germigny.Zapytywał, co o niej sądzę.–Wiem o tym, bo razem zrobiliśmy to zdjęcie.Andriej informował mnie o swoich pracach.Prawie o wszystkich.–Prawie?No tak, nie mówił mi wszystkiego i wcale tego nie ukrywał, co zawsze mnie dziwiło.–Następnie przyjechał tutaj.Zobaczyliśmy się wówczas po raz pierwszy i był to kontakt… bardzo ważny.Potem zniknął i już nigdy więcej go nie ujrzałem.O jego śmierci dowiedziałem się z gazety „La Croix", w której była wzmianka o wypadku czy samobójstwie…Breczyński był wyraźnie zakłopotany i nie patrzył Nilowi w oczy.W końcu wyjął z pudełka parę rękawiczek i podał mu je.–Nie może ojciec przebywać tu ze mną zbyt długo, trzebawrócić na salę.Jeszcze porozmawiamy, ojcze Nilu… Znajdę jakiś sposób, później.Proszę strzec się tutaj wszystkich bez wyjątku, nawet biskupa Leelanda.Nil spojrzał na niego oczami okrągłymi ze zdumienia.–Co ksiądz chce przez to powiedzieć? Tylko z nim będę się spotykał w Rzymie, a jemu ufam całkowicie.Razem studiowaliśmy i znam go dobrze od dawna.–Ale on przebywa w Watykanie od jakiegoś czasu, a to miejsce wszystkich zmienia.Po pobycie tutaj nikt już nie jest takim samym człowiekiem… Skończmy ten temat i proszę zapomnieć o tym, co mówiłem, i uważać na siebie!Tymczasem Leeland już rozłożył na stole jeden z manuskryptów.–Długo szukał tych rękawiczek! Czyżby nie wiedział, że w sali obok jest ich pełna szuflada, i to w różnych rozmiarach…Nil nie zareagował na niespokojne spojrzenie przyjaciela.Podszedł do wielkiej lupy zawieszonej nad manuskryptem i rzucił okiem na tekst.–Brak kolorowych inicjałów, a więc pochodzi niewątpliwie sprzed dziesiątego wieku.No to do roboty, Remby!* * *W południe zjedli kanapki przyniesione przez Breczyńskiego.Polak poprosił, by Nil wyjaśnił mu, na czym będzie polegać jego praca.Najpierw trzeba rozszyfrować łaciński tekst pieśni gregoriańskich, potem przetłumaczyć starohebrajskie pieśni żydowskie o zbliżonej melodii, a następnie porównać… Oczywiście ja zajmę się wyłącznie tekstem, bo reszta należy do monsignore Leelanda.–Starohebrajski jest mi zupełnie nieznany, podobnie jak pisma średniowieczne – wyjaśnił Amerykanin ze śmiechem.Kiedy wyszli z biblioteki, słońce wisiało nisko nad horyzontem.–Wracam prosto do San Girolamo – oznajmił Nil.– Od tej klimatyzacji rozbolała mnie głowa.Leeland zatrzymał go na środku placu Świętego Piotra.–Zdaje się, że wywarłeś spore wrażenie na Breczyńskim.Zazwyczaj nie wypowiada naraz więcej niż trzy zdania.Wobec tego, mój przyjacielu, muszę cię ostrzec: nie ufaj mu.Znowu to samo! Boże, gdzie ja trafiłem? Leeland nalegał z poważnym wyrazem twarzy:–Uważaj, na to, co mówisz.W rozmowie będzie chciał wyciągnąć z ciebie różne informacje.Miej się na baczności przed wszystkimi i przed każdym z osobna.Watykan jest niebezpieczny.43Kiedy Nil wszedł do swojego pokoju w San Girolamo, w jego głowie kłębiło się mnóstwo myśli.Najpierw upewnił się, czy wszystko leży na swoim miejscu w zamkniętej na klucz szafie, następnie podszedł do okna: właśnie zerwał się sirocco, straszliwy wiatr z południa, który pokrywał całe miasto cienką warstewką piasku z Sahary.Rzym, zazwyczaj taki świetlisty, teraz skąpany był w mętnej, żółtawej poświacie.Zamknął okno, żeby piach nie sypał się do pokoju.Nie uwolniło go to jednak od cierpienia wywołanego nagłym spadkiem ciśnienia, który zawsze towarzyszy sirocco i który powoduje, że ludzie dostają migreny tak silnej, że rzymski wymiar sprawiedliwości uznaje tę dolegliwość za okoliczność łagodzącą w przypadkach zbrodni popełnionych w tym czasie.Podszedł do etażerki, by na wszelki wypadek zażyć tabletkę aspiryny, i zatrzymał się, patrząc na przedmioty pozostawione na niej przez Andrieja.Odtrącony przez rodzinę od chwili wstąpienia do klasztoru, przygnębiony z powodu śmierci przyjaciela, Nil łatwo ulegał wzruszeniu.Łzy napłynęły mu do oczu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]