[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jest tyle rzeczy, o których nie wiesz.Pozwól mi o nich opowiedzieć.Par rozglądał się niepewnie wokół, nie mogąc uwierzyć, że nie jest tojakiś podstęp mający uśpić jego czujność.Krypta była labiryntem cieni, któreszeptały o istotach czających się wśród nich, ukrytych i wyczekujących.Potarłmocno kamień, który dała mu Damson, żeby wzmocnić jego światło.- Ach, myślisz, że ukrywam tu kogoś w ciemności, czy tak? - szepnąłRimmer Dali.Słowa dobywały się gdzieś z głębi jego piersi i dudniły wśródciszy.- Spójrz więc!Uniósł dłofi w rękawicy, uczynił szybki ruch i komnata wypełniła sięświatłem.Parowi wyrwał się okrzyk zdumienia i cofnął się jeszcze o krok.- Czy sądzisz, Parze Ohmsfordzie, że tylko ty posiadasz władzę nadmagią? - zapytał spokojnie Rimmer Dali.- No więc, tak nie jest.Prawdępowiedziawszy, mam na swoje usługi magię o wiele potężniejszą od twojej, abyć może potężniejszą od magii dawnych druidów.Jest więcej takich jak ja.Wczterech krainach jest wielu, którzy posiadają magię starego świata, świataprzed nastaniem czterech krain i Wielkich Wojen, i samego człowieka.Par przypatrywał mu się bez słowa.- Czy teraz mnie wysłuchasz, Ohmsfordzie? Póki jeszcze możesz?Par pokręcił głową, nie w odpowiedzi na postawione mu pytanie, lecz zniedowierzania.- Jesteś szperaczem - rzekł w końcu.- Tropisz tych, którzy posługują sięmagią.Wszelkie jej stosowanie, nawet przez ciebie, jest zakazane!- Tak zadekretowała federacja.- Rimmer Dali uśmiechnął się.- Ale czy topowstrzymało cię przed stosowaniem magii, Parze? Albo twego stryjaWalkera Boha? Albo kogokolwiek, kto ją posiada? To w istocie niedorzecznydekret, którego nigdy nie uda się wprowadzić w życie, chyba że przeciwkotym, którym i tak jest to obojętne.Federacja marzy o podbojach i budowieimperium, o zjednoczeniu krain i plemion pod swoim panowaniem.RadaKoalicyjna knuje i układa plany, a jest pozostałością świata, który już raz zni-szczył sam siebie w wojnach o władzę.Uważa samą siebie za powołaną dorządzenia, ponieważ nie ma już Rad Plemion ani druidów.Zniknięcie elfówuważazabłogosławieństwo.ZajmujeprowincjęSud-landię,groziCallahornowi, dopóki ten się nie podda, i prześladuje nieuległe karły po prostudlatego, że może to robić.Uważa to wszystko za dowód swego prawa dorządzenia.Ma się za wszechwiedzącą! W ostatecznym geście arogancjiwyjmuje spod prawa magię! Ani przez chwilę nie zastanawia się nad tym,jakiemu celowi służy magia w ogólnym planie rzeczy, po prostu odmawia jejprawa do istnienia! - Ciemna postać pochyliła się do przodu, rozplatającramiona.- Prawda jest taka, że federacja to gromada głupców, nie mającychpojęcia o tym, czym jest magia, Ohmsfordzie.To magia stworzyła nasz świat,świat, w którym żyjemy, w którym federacja uważa się za najwyższą władzę.Magia stwarza wszystko, czyni wszystko możliwym.A federacja chciałabyzlekceważyć taką potęgę, jakby była pozbawiona znaczenia? - Rimmer Daliwyprostował się, potężniejąc w blasku dziwnego światła, które przywołał;ciemna postać, tylko z grubsza przypominająca człowieka.- Spójrz na mnie,Parze Ohmsfordzie - szepnął.Jego ciało zaczęło drżeć, a następnie się rozpływać.Par patrzył zprzerażeniem, jak ciemna postać wznosi się na tle cieni i słabego światła, zoczami płonącymi szkarłatnym ogniem.- Widzisz, Ohmsfordzie? - szeptał bezcielesny głos Rimmera Dalia zpełnym zadowolenia sykiem.- Ja właśnie jestem tym, co federacja chciałabyzniszczyć, a nie ma o tym najmniejszego pojęcia!Ironia tego stwierdzenia umknęła Parowi, który nie dostrzegał nicponad to, że wystawił się na największe z możliwych niebezpieczeństw.Odstąpił jeszcze krok od człowieka, który nazywał siebie Rimmerem Dallem,istoty, która naprawdę nie była człowiekiem, lecz cieniowcem.Cofnął się,gotowy do ucieczki.Lecz w tej samej chwili przypomniał sobie Miecz Shannaryi nagle, bez zastanowienia, zmienił zdanie.Gdyby zdołał się dostać do Miecza,miałby broń, którą mógłby zniszczyć Rimmera Dalia.Cieniowiec jednak wydawał się zupełnie spokojny.Powoli ciemnapostać powróciła do ciała Rimmera Dalia i głos wielkiego mężczyzny odezwałsię znowu.- Zostałeś okłamany, Ohmsfordzie.Niejeden raz.Mówiono ci, żecieniowce są złymi istotami, że są pasożytami, które wdzierają się do ciałludzi, żeby używać ich do swoich celów.Nie, nie próbuj temu zaprzeczać anipytać, skąd to wiem - rzekł szybko, przerywając krótki okrzyk zdumieniaPara.- Wiem wszystko o tobie, o twojej wyprawie do Culhaven, Wilderun,Hadeshornu i jeszcze dalej.Wiem o twoim spotkaniu z duchem Allanona.Wiem o kłamstwach, które wsączył ci do serca.Kłamstwach, ParzeOhmsfordzie, a biorą one swój początek od druidów! Mówią wam, co musiciezrobić, jeśli cieniowce mają zostać zniszczone, a świat znowu stać siębezpieczny! Ty masz szukać Miecza, Wren - elfów, a Walker Boh zaginionegoParanoru, wiem! - Koścista twarz skrzywiła się gniewnie.- Lecz posłuchajteraz, czego ci nie powiedziano! Cieniowce nie są wynaturzeniem powstałympod nieobecność druidów! Jesteśmy ich następcami! Jesteśmy tym, co po ichodejściu zrodziło się z magii! Nie jesteśmy potworami wdzierającymi się dociał ludzi, Ohmsfordzie, same jesteśmy ludźmi!Par potrząsnął głową, jakby chciał zaprzeczyć temu, co usłyszał, leczRimmer Dali szybko uniósł dłoń w rękawicy, wymierzając ją w Ohmsforda.- Magia żyje teraz w ludziach, tak jak kiedyś żyła w baśniowychistotach.W elfach, zanim stąd odeszły.Potem w druidach.- Jego głos stał sięcichy i przenikliwy.- Jestem człowiekiem jak każdy inny poza tym, żeposiadani magię.Tak jak ty, Parze.W jakiś sposób odziedziczyłem ją po moichprzodkach, którzy żyli przede mną w świecie, gdzie stosowanie magii byłopowszednim zjawiskiem.Magia sama się rozsiewała i zapuszczała korzenie,nie w ziemi, lecz w ciałach mężczyzn i kobiet należących do plemion.Zakorzeniła się i wzrosła w niektórych z nas i posiadamy teraz moc, którakiedyś była wyłącznym udziałem druidów.- Wolno skinął głową ze wzrokiemutkwionym w Parze.- Ty posiadasz moc.Nie możesz temu zaprzeczyć.Terazmusisz poznać prawdę o tym, co posiadanie tej mocy oznacza.Urwał, czekając na odpowiedź Para.Lecz młodzieńca do szpiku kościprzeniknął chłód, kiedy wyczuł, co zaraz nastąpi, i mógł jedynie bezgłośniewykrzyczeć swój protest.- Widzę po twoich oczach, że rozumiesz - rzekł Rimmer Dali jeszczecichszym głosem.- Oznacza to, Parze Ohmsfordzie, że ty również jesteścieniowcem.Coll odliczał w myślach sekundy, robiąc to najwolniej, jak mógł, ijednocześnie mając nadzieję, że Par lada chwila się pojawi.Lecz nie było aniśladu brata.Z rozpaczą potrząsnął głową.Oddalał się parę kroków od posępnejściany krypty i wracał do niej znowu [ Pobierz całość w formacie PDF ]