[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Płynęła przez nią rzeka, szerokim rozlewiskiem przeciskająca się obecnieprzez zaporę, na której znajdowała się hydroelektrownia.Właściwie do tej doliny lepiej pasowałanazwa kanionu i dlatego tu umieszczono wyrzutnie rakietowe.Z jednej strony nie było problemuz wystrzeliwaniem rakiet startujących pionowo, z drugiej wysłane przez wroga rakietybalistyczne nie zdziałałyby nic, uderzając po prostu w okalające łańcuchy górskie.Nie byłonawet ważne, czyje byłyby to rakiety.Kanion skalny zapewniał osłonę zarówno od wschodu, jaki od zachodu.Dzięki temu o tę naturalną zaporę rozbiłyby się zarówno głowice rosyjskie, jak iamerykańskie.Wybór miejsca był w istocie doskonały — z obu stron granitowa osłona przedobcym atakiem.Każdy silos chroniony kamiennym pancerzem.* * *— Betsy! Jest już prawie w dobrym położeniu! — powiedział Scott, patrząc na ściennyzegar.— Co możemy konkretnie zobaczyć?Thank you for evaluating PDF to ePub Converter.To get full version, you need to purchase the software from: http://www.pdf-epub-converter.com/convert-to-epub-purchase.html— Nic się nie bój.Jeśli tam są, to je zobaczymy.Czytujesz najnowsze prace z dziedzinytechnologii kosmicznej?— Wiesz, że nie mogę się bez nich obejść.— W 1980 roku NASA wysłała na orbitę satelitę, którego zadaniem było przyjrzenie siędelcie Nilu, jej podziemnym korytarzom, które pompują wodę do Morza Śródziemnego.Zrobiliśmy dokładną mapę.— Podobno zastosowano tę samą technikę orbitalnej penetracji, żeby ustalić biegpodziemnych kanałów nawadniających, zbudowanych przez Majów.Coś sobie przypominam —odezwał się ekspert kolejowy.— Ale dobrze nie rozumiem, czego spodziewacie się w tymprzypadku?— Tak naprawdę, to nie była misja NASA, tylko nasza.Chcieliśmy pokazać Rosjanom,że nie uda się im ukryć rakietowych silosów przed naszym zwiadem satelitarnym.No i wreszciezrozumieli — wyjaśniała Fleming.I w tej właśnie chwili kodowany faks zaczął ćwierkać.Sygnał z KH -12 został przejętyprzez satelitę geostacjonarnego nad Oceanem Indyjskim, a stamtąd dotarł do StanówZjednoczonych.Pierwsze odczyty nie były jeszcze wzmocnione, ale chyba pozwalały na ogólnezorientowanie się.Betsy i Scott mieli w każdym razie taką nadzieję.Scott wyrwał z faksurozszyfrowany pierwszy obraz, położył go na stole pod jasną lampą, tuż obok zdjęcia tegosamego terenu.— Niech pan mi powie, co pan widzi? — spytał Scott.— No, widzę główną linię … Ooo! Nawet widać podkłady, ale nie tory… Tory są zbytmałe dla tego waszego orbitalnego oka, co?— Zgadza się — odparła Betsy kolejarzowi.Betsy odszukała bocznicę.Betonowepodkłady mogły mieć piętnaście centymetrów szerokości.Uwydatniały się wyraźnie wradarowym odbiciu.Przypominały rząd pionowych kreseczek na negatywie.— Bocznica prowadzi daleko w głąb doliny! Wreszcie możemy to zobaczyć! —wykrzyknął kolejarz z twarzą nisko pochyloną nad radarowym zdjęciem.Wytyczał trasę końcempióra.— Tak, tak i skręca, skręca… — A co to jest? — spytał wskazując na skupisko białychkropeczek.Scott przyłożył do papieru miarkę.— Berty, co o tym powiesz?— Wszystkie blisko siebie.Boże, Boże, jacy my jesteśmy sprytni, co? To ich kosztowałofortunę.— Wspaniała robota — przyznał Scott.Bocznica kolejowa skręcała w dolinie raz w lewo,raz w prawo, a co dwieście metrów znajdował się silos w odległości nie większej niż trzy metryod torów.— Ktoś to dobrze wymyślił.— O czym mówicie? — spytał kolejarz.— Tak zwane zagęszczenie — odparła pani Fleming.— W praktyce oznacza to, żejeśliby ktoś chciał puknąć rakietą w pole startowe zgromadzonych tu silosów, to już eksplozjapierwszej głowicy jądrowej wyrzuci w powietrze tyle odłamków skały, że następna lecącagłowica zostanie przez nie unicestwiona.— I oznacza to jednocześnie, że mowy nie ma o wykorzystaniu głowic nuklearnych dozaorania tego poletka.W każdym razie byłoby to piekielnie trudne — wtrącił Scott.— No więcteraz podsumujcie to wszystko dla mnie, drodzy państwo.— Bocznica prowadzi do ślepej doliny — zaczął kolejarz [ Pobierz całość w formacie PDF ]