[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Fisher strzelił, trafiając mężczyznę paralizatorem w pierś.Facet zesztywniał, dostał drgawek i po kilku sekundach spadł pod pokład.Fisher usłyszał jęk.Przechylił głowę, próbując ustalić, skąd dobiega.Ktoś znowu zajęczał.Sam obrócił się i zobaczył mężczyznę leżącego na skrzydle mostka.Z wysiłkiem sięgał ręką do barierki, próbując wstać.Fisher przeszedł obok niego, w kierunku rafy.Gdy schylał się, by przejść pod wyrzutnią rakiet na burcie, z lewej strony dobiegł go jednostajny pisk.Ukucnął i zajrzał za wyrzutnię.Przed panelem sterowania wyrzutni burtowej zobaczył mężczyznę.Wewnątrz panelu pulsowało czerwone światło.Facet gorączkowo naciskał guziki.Fisher wstał i zakradł się do niego od tyłu.- Hej! - zawołał.Mężczyzna zamarł na chwilę, po czym spojrzał przez ramię.- Co ci mówiłem o zabawach pociskami? - burknął Fisher.Mężczyzna odwrócił się do panelu i znów szybko wciskał guziki.Fisher strzelił mu w plecy.Po drabince zszedł pod pokład.Znalazł jeszcze trzech mężczyzn - dwaj przeżyli kolizję i byli mniej lub bardziej przytomni.W maszynowni ostatni członek załogi chował się w rogu za rurą parową.Fisher wycelował w niego SC-20.- Zabij mnie - mamrotał mężczyzna.- Zabij.Fisher pokręcił głową.- Przykro mi, stary, nie mogę ci pomóc.Jesteś umówiony na randkę w pokoju przesłuchań.ROZDZIAŁ 56Baza lotnictwa Al Udeid, Doha, KatarKapitan lotnictwa otworzył salę konferencyjną i gestem zaprosił Sama do środka.Fisher zdążył już zrzucić kombinezon taktyczny i przebrał się w zapasowy kombinezon spadochroniarza, trochę przyciasny w kroku, przez co dziwnie się w nim chodziło.Sala konferencyjna była pusta, stało w niej tylko dwanaście krzeseł, ściany zdobiły plakaty przedstawiające historię sił powietrznych.Wysoko u góry znajdował się ekran plazmowy.Ukazał się na nim Lambert.- Witaj, Sam.- Pułkowniku.- Nieźle wyglądasz.- Kiedy się stąd wyniesiemy?Udaremniony atak cata na grupę uderzeniową miał dramatyczne konsekwencje.Podążając za krążownikami Aegis, „Reagan” zawrócił z kursu i wypłynął z Zatoki Omańskiej.Dziewiąta Flotylla osłaniała tyły.Krążownik i fregata, które odłączyły się od grupy, by przechwycić cata, przybyły czterdzieści minut po tym, jak Fisher wylądował na pokładzie łodzi.Kiedy oddział abordażowy z fregaty wszedł na cata, Sam był na pokładzie rufowym, a wraz nim pięciu ludzi Abelzady - związanych i zakneblowanych.Teraz, dwanaście godzin później, Fisher, Redding, Bird i Sandy wciąż pozostawali incognito.Najwyraźniej ktoś za nich poręczył i zostali uznani za nietykalnych.Fisherowi nawet to odpowiadało, tyle że nikt nie chciał - i zapewne nie mógł - powiedzieć im, co się dzieje w świecie na zewnątrz.Trudno się dziwić, zważywszy na to, w jakich okolicznościach się zjawili i co ze sobą sprowadzili - kradzioną irańską łódź patrolową z dwoma pociskami Silkworm, garstkę irańskich radykałów i oburzonego byłego turkmeńskiego ministra obrony.- Bez dwóch zdań, wiesz jak zapewnić sobie efektowne wejście - uśmiechnął się Lambert.- Nie żebym tego chciał, pułkowniku.- Przecież wiem.Ale zadanie wykonałeś, a to się liczy.Fisher kiwnął głową.- No to co tam w polityce? Jak akcje? Czytałeś ostatnio coś dobrego? Toczymy wojnę z Iranem?Lambert znów się uśmiechnął.- Nie, nie jesteśmy w stanie wojny.Dokumenty z domu Abelzady i zeznania jego ludzi z cata zrobiły swoje.Co za ironia losu: tacy byli chętni, by przypisać sobie zasługę „zadania chwalebnego ciosu Wielkiemu Szatanowi”, że nie przestawali paplać, aż do wpłynięcia do portu.Fanatyzm okazał się ich największym wrogiem.Odkryte przez nas powiązania między Zhao, „Trego”, Slipstone i Abelzadą ciągnął pułkownik - wystarczyły, by przekonać prezydenta.W tej chwili Saudyjczycy nieoficjalnymi kanałami dostarczająjego przesłanie władzom w Teheranie.Można tylko zgadywać, jak Irańczycy na to zareagują, ale skoro sami nie potrafili sobie poradzić z Abelzadą to sądzę, że chętnie przystaną na wzajemne ustępstwa.Za kilka dni „Reagan” powoli wycofa się na Morze Arabskie, a Iran odwoła większość swoich jednostek marynarki wojennej do macierzystych baz.- A jak to wyjaśnimy reszcie świata?- Dobre pytanie.- Ale to już nie nasze zmartwienie, co?- No właśnie.- A co z Zhao?- Za jakąś godzinę chiński ambasador zostanie przyjęty w Gabinecie Owalnym.Przekazany mu komunikat będzie podobny do tego, jaki poszedł do Teheranu: Zhao to wasz problem.To wy pozwoliliście mu działać i to wy nic nie zrobiliście w jego sprawie.Wydajcie go nam po cichu albo świat dowie się, jak to chiński mafioso, w którego kieszeni siedzi pół Pekinu, zabił pięć tysięcy Amerykanów, obrócił miasteczko w Nowym Meksyku w radioaktywną perzynę i nieomal spowodował wybuch trzeciej wojny w Zatoce.- A jak odmówią współpracy albo Zhao zniknie?- Nie może się wiecznie chować - odparł twardo Lambert.ROZDZIAŁ 57Czterdzieści osiem godzin później, na pokładzie „Czerwonego Lwa” zero-sześć.- Sir, przekraczamy granicę - rozbrzmiał głos pilota w implancie Fishera.- Jak nam idzie?- Jak po maśle.Dla tych z ziemi jesteśmy samolotem rejsowym KAL w drodze do Moskwy.Tak naprawdę lecieli MC-130E „Szpon”.Dzięki uprzejmości CIA emitowany przez nich kod transpondera był jak najbardziej autentyczny i odpowiadał kodowi lotu pasażerskiego koreańskich linii lotniczych z Seulu według rzeczywistego rozkładu.- Jaka odległość do strefy zrzutu? - zapytał Fisher.- Nad lądem znajdziemy się za dwadzieścia minut.Zakładając, że Korea Północna nie zmieni zdania ani nie wyśle myśliwców przechwytujących, by nam się przyjrzeć, w strefie znajdziemy się za siedemdziesiąt minut.- Proszę obudzić mnie za pół godziny - odparł Fisher.Dwa dni wcześniej, gdy Stany Zjednoczone i Iran zaczęły już wycofywać swoje siły, a napięcie w regionie zelżało, prezydenckie ultimatum złożone na ręce chińskiego ambasadora wywołało w Pekinie prawdziwe trzęsienie ziemi.Osiem godzin po doręczeniu ultimatum jednocześnie zrobiono naloty na domy Zhao w Szanghaju, Nankinie i Czangszy, jak również na kryjówkę na Cezi Maji.Zhao nigdzie jednak nie było - jakby rozpłynął się w powietrzu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]