[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale chyba jeszcze za wcześnie na taki optymizm ze strony członków zespołu, pomyślał John, powoli popijając piwo.Prawdopodobnie.Przyjęcie powoli dobiegało końca.Żołnierze Tęczy mieli za sobą długi dzień, jeden po drugim odstawiali szklanki na ladę i wychodzili z baru, który powinien zostać zamknięty parę godzin temu.Wracali do domów.Minął kolejny dzień, zakończyła się kolejna operacja.Przed nimi był też kolejny dzień, już za parę godzin obudzą się, przebiegną wyznaczony dystans i zaczną codzienne ćwiczenia.* * *– Miałeś zamiar nas opuścić? – spytał Sancheza strażnik więzienny.Jego głos ociekał ironią.– O co ci chodzi? – zapytał więzień.– Paru twoich kolegów próbowało wczoraj narozrabiać.– Przez kratę w drzwiach strażnik wrzucił do celi egzemplarz „Le Figaro”.– No, z pewnością więcej się to nie powtórzy.Na pierwszej stronie opublikowane było zdjęcie: klatka z filmu nakręconego w Parku Światowym.Beznadziejnej jakości, wystarczająco wyraźnie pokazywało jednak żołnierza w czarnym stroju oddziałów antyterrorystycznych, niosącego dziecko.Jego znaczenie wyjaśniono w pierwszym akapicie tekstu.Carlos przejrzał go, siedząc na więziennej pryczy, a potem przeczytał dokładniej.Po czym pogrążył się w rozpaczy tak wielkiej, jakiej do dziś nawet nie potrafił sobie wyobrazić.Zrozumiał, że ktoś usłyszał jego błagania, zareagował i nic z tego nie wyszło.Przez okienko do celi wpadały promienie słoneczne.W tej kamiennej trumnie przyjdzie mi spędzić resztę życia, pomyślał Szakal.Długiego, prawdopodobnie zdrowego, z całą pewnością potwornie nudnego.Skończył czytać artykuł i zgniótł gazetę.Przeklęta hiszpańska policja.Przeklęty świat.* * *– Owszem, oglądałem wczoraj wiadomości – powiedział do słuchawki, goląc się.– Powinniśmy się spotkać.Muszę coś panu pokazać – nalegał Popow.Była siódma rano.Mężczyzna zastanowił się nad jego słowami.Popow okazał się cwanym sukinsynem, wykonującym swoją robotę i nie zadającym zbyt wielu pytań.Nie łączyło ich nic na piśmie, w każdym razie nic z czym – w przypadku jakiegoś zagrożenia – nie daliby sobie rady prawnicy.Ale do tego przecież nie dojdzie.W razie czego są sposoby nawet na ludzi pokroju Popowa.– Dobrze, proszę być na miejscu o ósmej piętnaście.– Tak jest, proszę pana.– I Rosjanin odłożył słuchawkę.* * *Pete cierpiał strasznie.Killgore nie miał co do tego najmniejszych wątpliwości.Najwyższy czas, żeby go przenieść.Natychmiast wydał odpowiednie polecenia.Dwaj pielęgniarze w hermetycznych skafandrach przenieśli go na noszach do kliniki.Killgore poszedł za nimi.Klinika wyglądała niemal dokładnie tak jak sala, w której włóczędzy odpoczywali i pili sobie beztrosko w nieświadomym oczekiwaniu na pojawienie się objawów choroby.A objawy wystąpiły u wszystkich i w końcu alkohol wraz z małymi dawkami morfiny nie łagodziły już bólu.Pielęgniarze położyli Pete’a na łóżku, obok którego stało przypominające świąteczną choinkę elektroniczne urządzenie dozujące, następca tradycyjnej kroplówki.Killgore ujął jedną z jego wypustek i wbił igłę w żyłę na ręku Pete’a.Wcisnął kilka klawiszy i już po chwili chory, otrzymawszy solidną dawkę środków uśmierzających, wyraźnie się odprężył.Zamknął oczy, jego mięśnie rozluźniły się, Sziwa nie przestawał jednak rozkładać organizmu od środka.Wkrótce podłączą go do kroplówki ze składnikami odżywczymi oraz różnymi lekami – sprawdzano, czy któryś z nich przypadkiem nie zwalczy Sziwy.Dysponowali mnóstwem różnych substancji, począwszy od antybiotyków, nieskutecznych przeciw wirusom, a skończywszy na Interleukenie-2 i jego nowej odmianie 3a, która, zdaniem niektórych lekarzy, mogła okazać się skuteczna, plus specjalne przeciwciała Sziwy pobrane od zwierząt doświadczalnych.Nic z tego nie miało pomóc chorym, ale przecież trzeba się upewnić, by uniknąć niespodzianki w momencie wybuchu epidemii.Szczepionka B była prawdopodobnie skuteczna, co sprawdzano teraz na nowej grupie ludzi porwanych z barów na Manhattanie – równolegle z testowaniem szczepionki A, której zadanie nie odpowiadało bynajmniej nazwie.Nanokapsułki wyprodukowane po przeciwnej stronie budynku miały okazać się bardzo przydatne.Co znalazło swój wyraz w chwili, w której Killgore snuł powyższe rozmyślania, wpatrując się w ciało umierającego Pete’a.Obiekt K4, Mary Bannister, odczuwała dolegliwości żołądkowe, w tej chwili nieznaczne, odrobina bólu, wcale jednak o tym nie myślała.Coś takiego zdarza się od czasu do czasu, samopoczucie miała niezłe, pomoże pewnie odrobina Antacydu, a ten znalazła w apteczce, doskonale zaopatrzonej w standardowe leki.Poza tym wszystko było więcej niż w porządku.Uśmiechnęła się do swego odbicia w lustrze.Podobało się jej: młoda kobieta w różowej jedwabnej piżamie.Wyszła z pokoju pocieszona tą myślą.Włosy miała błyszczące, szła tanecznym krokiem.Chip siedział na kanapie w dużym pokoju, pogrążony w lekturze jakiegoś pisma.Usiadła tuż obok niego.– Cześć – powiedziała z uśmiechem.– Cześć.– Chip też się uśmiechnął i sięgnął po jej dłoń.* * *– Zwiększyłam dawkę Valium w śniadaniu – powiedziała siedząca w pomieszczeniu kontrolnym Barbara Archer, kierując na nią kamerę i powiększając obraz.– Tego drugiego też.– Tym drugim był antyinhibitor.* * *– Ładnie wyglądasz – stwierdził Chip.Jego słowa, wyłapane przez mikrofon kierunkowy, brzmiały niezbyt wyraźnie.– Dziękuję.– Uśmiech nie schodził z ust Mary.* * *– Wygląda na napaloną – zauważył siedzący w pomieszczeniu kontrolnym lekarz.– Jest – odparła Barbara z klinicznym spokojem.– Dostała tyle, że nawet zakonnica natychmiast zrzuciłaby habit i zabrała się do rzeczy.– A on?– Ach, on? No, sterydów od nas nie dostał.– Doktor Archer zachichotała.Chip udowodnił jej prawdomówność, pochylając się i całując Mary w usta.Oprócz nich w dużym pokoju nie było nikogo.– Barb, jak wygląda jej krew?– Naładowana przeciwciałami.Symptomy powinny wystąpić za kilka dni.– Jedzcie, pijcie i dobrze się bawcie, bo za parę tygodni nie będzie was – powiedział telewizyjnemu monitorowi lekarz.– Tak to już jest.– Barbara Archer wykazywała tyle współczucia, co kierowca na widok przejechanego psa.– Niezła figura – stwierdził mężczyzna, kiedy Mary pozbyła się góry od piżamy.– Od wieków nie widziałem filmu pornograficznego.Oczywiście cała ta scena była filmowana.Żelazny protokół eksperymentu nie dopuszczał żadnych odchyleń [ Pobierz całość w formacie PDF ]