[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Candra spuściła głowę.Na wszystko miał gotową odpowiedź.Z Joshuą Laurcnce’em nie sposób było wygrać.Josh nalał sobie następnego drinka i napełnił także jej szklankę.Była pewna, że zazwyczaj tyle nie pije.Co się z nim dzieje? Pociągnęła łyk i uśmiechnęła się smutno.Mogła zadać to samo pytanie sobie.Nie znosiła szkockiej.Josh przypatrywał się jej uważnie.Powoli wyciągnął rękę, wyjął szklankę z jej dłoni i nie odrywając od niej wzroku, postawił obie szklanki na biurku.Przyciągnął ją do siebie i przycisnął do swej twardej piersi.Trzymając ją mocno przy sobie, pochylił głowę i wdychał jej zapach.Oddychał głęboko, pełną piersią.Serce Candry zadrżało z radości.Wreszcie są razem.Wszystko inne wydawało się odległym snem.Wszelkie lęki i wątpliwości Candry odpłynęły gdzieś daleko i była pewna, że nie powrócą, dopóki Josh będzie ją trzymał w ramionach.Jego dłonie wolno przesunęły się po jej plecach i oparły na biodrach.Garnęła się do niego; jego dotyk upajał ją, potrzebowała go.Przytuliła głowę do jego piersi i usłyszała głośne bicie serca.- Candro, Candro - wymruczał.Musnął wargami jej twarz i szyję, wzbudzając płomień we wszystkich miejscach, których dotykał.Jego ręce pieściły ją delikatnie, a usta dotknęły jej spragnionych warg.Wszystko, co robił, podniecało ją tak, że zupełnie się zapomniała.Nawet zapach szkockiej whisky działał na nią podniecająco.Po raz pierwszy w życiu zdała sobie sprawę z tego, ile ten człowiek dla niej znaczy.Wiedziała, że nigdy nie przestanie go kochać - nie tylko jego ciało, ale także duszę, myśli, nawyki.Jego wzrok, gdy patrzył na nią z góry, sądząc, że czyta w jej myślach, sposób, w jaki odgarniał włosy do tyłu, gdy był poirytowany - kochała to wszystko miłością bez granic.Otworzyła szeroko oczy i podniosła głowę, chcąc spojrzeć mu w twarz.Ujęła dłońmi jego brodę i poczuła szorstki zarost.- Josh.? - szepnęła.Zrozumiał jej niewypowiedziane pytanie i jego oczy rozjaśniły się.Odpowiedział jej pocałunkiem.Nagła radość przyprawiła ją niemal o zawrót głowy.On także ją kocha! Kocha!- Spójrz - szepnęła.- Burza się skończyła.- Nie tutaj.Tu dopiero się zaczęła.Jego dłoń wśliznęła się pod jej sweter i odnalazła i jedną delikatną pierś.Przesunął po jej czubku koniuszkami palców.Candra miała wrażenie, że płonie jak pochodnia; od tej pieszczoty przebiegły ją dreszcze.- Nie masz pojęcia, kochanie, jaka jesteś cudowna.Nawet święty nie potrafiłby stawić czoła takiej pokusie - mruknął Josh niskim głosem i zdjął z niej sweter.Zamknął jej oczy pocałunkami, tak że niczego już nie była świadoma oprócz jego dotyku.Poddawała się chętnie wszystkiemu, co z nią robił.Podniósł, całą drżącą, i zaniósł na sofę pod oknem.Położy! ją delikatnie, jakby była figurką z porcelany.Widziała, że jej pragnął, poznawała to po napięciu jego mięśni, po szczękach, które zaciskały się mocno, gdy przesuwał po jej ciele dłońmi.Po chwili był już obok niej.Jego usta, dłonie i długie, mocne nogi dotykały jej wszędzie, kojąc rozedrgane nerwy.On również drżał, unosząc się nad nią.Gładziła go po plecach, chcąc go upewnić, że pragnie go nad życie.Była jednocześnie uwodzoną i uwodzicielką; przychodziło jej to tak naturalnie, jak oddychanie.W całym ciele czuła tępy ból i instynktownie wiedziała, że tylko Josh może ten ból ukoić.Przycisnęła się do niego mocniej, pragnąc zaspokoić pochodzącą z głębi ciała tęsknotę.Kołysał się wraz z nią, rozpalając ją coraz bardziej.- Spokojnie, kochanie.Spokojnie.To przyjdzie samo, obiecuję ci - wymruczał, całując jej ucho.Rozbierał ją powoli; jego dotyk palii ją, nie przynosząc żadnej ulgi.Ból nasilał się i coraz bardziej pragnęła się od niego uwolnić.Przerażało ją to; była zdana na łaskę Josha, a on nie miał zamiaru okazać jej miłosierdzia.Był tyranem i kochankiem, jednocześnie zadawał jej rozkosz i cierpienie.- Proszę cię.Josh.Proszę - jęknęła.W odpowiedzi pocałował ją mocno.Odsunął się na chwilę i zrzucił z siebie ubranie.Znów znalazł się przy niej, przyjął dogodną pozycję i wszedł w nią.Powoli wkraczał na nowe terytorium, nie chcąc zranić ufającej mu kobiety.Po chwili byto już po wszystkim.Jedynie lekki opór powiedział mu, że dla niej był to pierwszy raz.Candra nie wiedziała, ze miłość może być aż tak piękna, ale gdy z jej ust wydobył się jęk pochodzący z głębi ciała, Josh odpowiedział takim samym jękiem.Ich ciała splotły się ze sobą, wilgotne od potu.Dłonie Josha ani na chwilę nie odrywały się od jej ciała.Gładził ją, uspokajając po cudownym przeżyciu, o którym wiedział, że było dla niej nowe.Leżała w jego ramionach, ufna i kochająca, wciąż oszołomiona głębią uczuć, które Josh potrafił z niej wydobyć.W milczeniu wpatrywała się w niego błyszczącymi oczami [ Pobierz całość w formacie PDF ]