[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zaniki pamięci? - spytał.- Nie - odparłem.- Co nie?- Nie - powtórzyłem.- Nazywam się Korky.Anioł uniósł brwi w wyrazie zdziwienia.- Wiem jak się nazywasz - powiedział tak na wszelki wypadek.Wskazał na rząd zielonych i czerwonych kontrolek po lewej stronie konsoli.- To jest najważniejsze - zaczął i truł przez kolejne minuty objaśniając co do czego służy.Nie wyłączyłem się tym razem i uważnie go słuchałem.Wytłumaczył na czym polega start, ruszanie z miejsca na pełnych obrotach, a potem i kierowanie pojazdem.Wreszcie skończył i usiadł w fotelu obok.Moja kobieca intuicja podpowiadała mi, że coś istotnego umknęło Aniołowi.O czymś zapomniał.O czymś bardzo istotnym.- Startuj - polecił i dostosowałem się do jego życzenia.Szarpnęło maszyną do przodu.Zgasły silniki.- Nie przejmuj się.Spróbuj raz jeszcze, tylko tym razem wolniej i nie ściskaj tak mocno dźwigni steru.Zapaliłem silniki i ruszyłem.Teraz było lepiej.Przypominało to prowadzenie samochodu i tak też się czułem kierując chewi.Różnica polegała przede wszystkim na szybkości i braku wstrząsów, których nie da się uniknąć gdy ma się do czynienia z samochodem.Jak powszechnie wiadomo samochód nie ma możliwości oderwania się od ziemi.Poruszałem się do przodu z coraz większą szybkością.Mknąłem wprost na ścianę hangaru.- Hamulce! - krzyknął Anioł.Spojrzałem szybko na niego.- Co hamulce?!- Naciśnij hamulce!- Hamulce?! Gdzie są do diabła hamulce?! - już wiedziałem co umknęło Aniołowi.Nie powiedział ani słowa o hamowaniu.Uderzyliśmy w ścianę hangaru i przebiliśmy się na zewnątrz.Chewi wbił się w ziemię i zgasły silniki.Nie wiadomo dlaczego nic nam się nie stało.Spojrzałem na Anioła.- Zapomniałem ci powiedzieć o hamulcach - powiedział cicho i dokończył instrukcji obsługi.Kobieca intuicja poklepała mnie po plecach w uspokajającym geście.Wyszliśmy z pojazdu, który był teraz tylko i wyłącznie stertą złomu.Anioł obchodził chewi kilkakrotnie, sprawdzając pewnie czy coś się da jeszcze uratować.Wreszcie podszedł do mnie i przyjaznym gestem poklepał mnie po plecach.- Niezła robota - powiedział.- Idziemy po następny pojazd.Wykorzystaliśmy dziurę w ścianie hangaru do tego, aby szybciej znaleźć się wewnątrz.W naszym kierunku szedł skrzat, który sprawiał wrażenie zmęczonego życiem.Zatrzymał nas.- Który z was był tak mądry i zniszczył chewi? - spytał spluwając na podłogę.- Słuchaj no mały.- zacząłem i Anioł zamknął mi usta dłonią.- Co?! - warknął skrzat.- Uczę go latać - tłumaczył Anioł.- Na razie popełnia dużo błędów.- Widzę - powiedział patrząc na wyrwę w ścianie.- Jak masz na imię? - spytałem skrzata gdy Anioł zabrał swoją dłoń z moich pięknych ust.- Jestem jeszcze za malutki na imię - odparł.Zabrzmiało to tajemniczo i nie zdołałem zadać już kolejnego pytania gdyż Anioł porwał mnie za sobą.Skrzat został z rozbitym chewi sam na sam.To w jaki sposób usunąć zrujnowany pojazd i jak załatać dziurę w ścianie należało do jego obowiązków.Anioł tymczasem wybrał inny pojazd i jeszcze raz wytłumaczył mi wszystko co może być przydatne podczas lotu.Szczególny nacisk położył na hamowanie.Prosta sprawa.Nie było nic trudnego w technice prowadzenia pojazdu, oczywiście wyłączając fakt, że trzeba pracować przez cały czas na wysokich obrotach i nie pozwolić sobie nawet na krótki moment dekoncentracji.Obserwował kontrolki pojazdu, światełka, wskaźniki i szybko reagował na każdą zmianę.Bardzo powoli wyleciałem z hangaru - tym razem normalną drogą, a mianowicie przez szeroko otartą bramę - i uniosłem chewi na wysokość dwustu metrów.Latanie zaczęło sprawiać mi przyjemność.Nie potrafiłem jeszcze utrzymać pojazdu podczas lotu na stałym kursie.Anioł polecił skręcić pojazdem w prawą stronę i ujrzałem, zaraz po tym gdy to zrobiłem, czerwone sygnalizatory zawieszone w powietrzu.Ustawione zostały parami i wytyczały w ten sposób trasę.Znajdowały się przede mną oddalone od chewi o jakieś dwieście metrów, ale z każdą chwilą zbliżały się do nas.Po chwili poprawiłem kurs i stwierdziłem, że to chewi zbliża się do sygnalizatorów, a nie odwrotnie.W sumie nie powinno mnie to dziwić.- Wleć pomiędzy nie i utrzymuj kurs - polecił Anioł.Łatwo powiedzieć kiedy odpowiednie umiejętności i doświadczenie pozwalają na takie manewry.Inaczej przedstawia się sytuacja w takim przypadku jak teraz, gdy jestem początkującym pilotem i tych umiejętności - nie mówiąc już nic o doświadczeniu - nie posiadam [ Pobierz całość w formacie PDF ]