[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Jedziesz ze mną, Jessie, i przynajmniej ten jeden jedyny raz nie będziesz mogła zaprotestować.- Jadę z tobą dokąd?- Do Cheyenne.PrzecieŜ juŜ ci mówiłem, Ŝe bierzemy ślub.- Chase.- Mówiła cicho, choć najchętniej wrzeszczałaby wniebogłosy.—Nie moŜesz mnie zmusić do ślubu.Tę długą przejaŜdŜkę odbędziesz na darmo, a ja stracę niepotrzebnie czas.- Nie sądzę.Wyjdziesz na dwór i wsiądziesz na konia, czy mam cię zanieść?Wymaszerowała przed dom, sztywna z oburzenia.Jeśli nawet zamierzała wskoczyć na konia i ominąć Chase'a, musiała szybko.wybić sobie z głowy ten pomysł, gdyŜ Summers deptał jej po piętach.Od razu zajął się równieŜ wodzami Blackstara.Przez kilka pierwszych godzin jazdy do Cheyenne Jessie zgrzytała zębami ze złości.Po jakimś czasie odzyskała jednak zdolność logicznego myślenia i nim dotarli do miasta, zdąŜyła powziąć waŜkie decyzje.Choć zrobiło się późno, Chase pojechał prosto do kościoła.Razem zsiedli z koni, a Summers wziął Jessie na muszkę.Ona jednak wcale się nie zdziwiła.Choć cała ta sytuacja budziła w niej wesołość, dziewczyna nie dawała niczego po sobie poznać.Co za ironia losu! — myślała.PrzecieŜ sama zamierzała doprowadzić Chase'a w ten sposób do ołtarza.A teraz to on wiódłją pod bronią wzdłuŜ nawy.Milczała, gdy rozmawiał z pastorem, a takŜe później, przed ołtarzem, gdy rozpoczęła się ceremonia.Wiedziała, Ŝe kaznodzieja nie widzi lufy wymierzonej w plecy panny młodej.Nie wypowiedziała więc ani słowa, dopóki nie przyszła pora na przysięgę.Czekając, aŜ Jessie przemówi, Chase zaciskał niecierpliwie zęby.Ona jednak nadal uparcie milczała.Wbił zatem rewolwer mocniej w jej plecy, nie licząc zresztą specjalnie na efekt.W tej samej chwili padły jednak wyraźne, głośne słowa dziewczyny.Chase tak bardzo się zdziwił, Ŝe z trudem wykrztusił ślubowanie.Wzięli ślub w mgnieniu oka, po czym Jessie, nabazgrawszy pospiesznie swoje nazwisko w poprzek świadectwa ślubu, szybko wybiegła z kościoła.Ruszył za nią.- Przykro mi, Ŝe musiałem to zrobić w ten sposób.— Nie oszukuj się — odparła.— Oboje wiemy, Ŝe i tak byś mnie nie zastrzelił, a ja bym za ciebie nie wyszła, gdybym nie chciała.Nie sądź jednak, Ŝe udało ci się postawić na swoim.Nie sprzeciwiłam się jedynie temu, by nasze dziecko pochodziło z legalnego związku.Teraz moŜesz wyjechać — do Hiszpanii, jeśli taka jest twoja wola lub gdziekolwiek indziej.Ja zostanę.Od czasu do czasu moŜesz nas odwiedzać, ale nic ponadto.Nie zamierzam z tobą mieszkać, jasne?Nie czekając nawet na odpowiedź, wskoczyła na konia i pomknęła do hotelu.Chase patrzyłza nią spod zmarszczonych brwi.Jeszcze zobaczymy, pomyślał.Rozdział 36Gdy się obudził, wkładała właśnie w pośpiechu ubranie.Nic nie mówił, obserwując ją ukradkiem.Twarz Jessie zdradzała bowiem wyraźnie jej nastrój.Nie wydawała się zachwycona przebudzeniem u boku małŜonka.Nie poszedł wczoraj za nią bezpośrednio do hotelu, lecz skierował swe kroki do najbliŜszego saloonu.Nie ujrzał Ŝadnej znajomej twarzy, toteŜ pozwolił się wciągnąć do gry w siódemki.Po paru minutach został jednak rozpoznany i wieczór upłynął na wspominaniu tego, co zaszło w pokoju Srebrnej Annie.Chase zyskał sławę.Dowiedział się przy okazji, jaką rolę w tych wydarzeniach odegrała Jessie.Bardzo go to zaskoczyło.Kiedy wrócił do hotelu i stwierdził, Ŝe Jessie wpisała do księgi meldunkowej panią Summers z małŜonkiem, przeŜył kolejny szok.Radosne zdziwienie natychmiast jednak minęło, gdy wszedł do pokoju i zobaczył, Ŝe część pościeli — najwyraźniej przeznaczona dla niego — leŜy na podłodze.Rzucił ją więc z powrotem na siennik i zajął miejsce obok Ŝony.— Tak więc nikt nie ma prawa tknąć tego, co naleŜy do ciebie?Jessie odwróciła się do niego gwałtownie i otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia.Szybko jednak odzyskała panowanie nad sobą.— JuŜ wiesz?— Owszem, dotarły do mnie róŜne zabawne opowieści.— Nie wyciągaj fałszywych wniosków — mruknęła z nonszalancją.- Tego dnia dowiedziałam się o dziecku i zdecydowałam, Ŝe wyjdę za ciebie.Nic więcej.— Dlatego poszłaś do saloonu?— Tak.Oczywiście, sytuacja, w jakiej cię znalazłam, Sprawiła, Ŝe porzuciłam myśl o małŜeństwie.Nadal jednak złościło mnie to, Ŝe omal nie zginąłeś.Jesteś ojcem mojego dziecka.—Odwróciła się zawstydzona.— Twojej kochance powiedziałam to, co powiedziałam, raczej po to, by wywrzeć na niej wraŜenie, i tyle.Chase zmarszczył brwi.Nie powinien był poruszać tego tematu.— To niedobrze — powiedział cicho.— Dlaczego? — Zupełnie go nie zrozumiała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]