[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Biney przyszedl z jakims dziennikarzem, ktorego felietony podobno ciesza sie duzym wzieciem.Nie zwracalam na niego wiekszej uwagi, ale jesli dobrze pamietam, nazywa sie Teremon 762.-Jest bardzo znany.Rodzaj podzegacza, choc nie potrafie dokladnie okreslic, w jaki rodzaj spraw sie angazuje.Duzo czasu spedza z Biney em.Szirin zanotowal sobie w pamieci, zeby zadzwonic do mlodego astronoma, jak tylko sie rozpakuje.Juz od blisko roku Biney mieszkal z jego siostrzenica Raissa 717 i Szirin amatorsko interesujacy sie astronomia zaprzyjaznil sie z nim, o ile bylo to mozliwe biorac pod uwage dzielaca ich roznice ponad dwudziestu lat.Athor znow zajal sie praca teoretyczna! Kto by przypuszczal! Ale czego wlasciwie mogla ona dotyczyc? Czyzby jakis parweniusz opublikowal dzielko atakujace prawo powszechnego ciazenia? Nie, nikt by sie nie odwazyl.-A ty? - zapytal Szirin.- Nie powiedzialas mi dotad ani slowa o tym, co robilas przez ten czas, gdy mnie nie bylo.-Jak myslisz? Moze skakalam na lotni w gorach? Uczestniczylam w spotkaniach Apostolow Plomieni? A moze zapisalam sie na kurs nauk politycznych? Czytalam ksiazki.Wykladalam.Prowadzilam eksperymenty.Czekalam, az wrocisz.Myslalam, jaki obiad ugotowac na twoje powitanie.Czy aby na pewno nie jestes na diecie?-Oczywiscie, ze nie.- Na moment dotknal jej reki z czuloscia.- Przez caly czas myslalem tylko o tobie, Liliat.-Jestem tego pewna.-I nie moge sie juz doczekac obiadu.-Przynajmniej to nie ulega watpliwosci.Nagle zaczelo padac jeszcze mocniej.Deszcz fala przeslonil przednia szybe samochodu.Liliat musiala calkowicie skupic uwage, by nie zjechac z drogi.Mijali Panteon, wspaniala Katedre Wszystkich Bogow.Nie robila jednak94wspanialego wrazenia teraz, gdy strumienie deszczu splywaly po jej ceglanej fasadzie.Ulewa wciaz przybierala na sile, niebo pociemnialo jeszcze bardziej.Szirin skulil sie ze strachu przed mrokiem i szukajac ukojenia skierowal wzrok ku jasno swiecacym na desce rozdzielczej swiatelkom kontrolnym.Nie czul sie dobrze w zamknietej przestrzeni samochodu.Pragnal wyjsc na zewnatrz, w bezkresne pola, bez wzgledu na pogode.Istne szalenstwo.Przeciez w mgnieniu oka przemoklby do suchej nitki."Mysl o czyms wesolym - powtarzal sobie.- Mysl o czyms cieplym i pogodnym.Mysl o sloncach, o zlotym blasku Onosa, cieplym swietle Patru i Treya, a nawet o chlodnych promieniach Sithy i Tano czy slabych czerwonych Dovima.Mysl o dzisiejszym obiedzie.Liliat przygotowala prawdziwa uczte na powitanie.Jest wspaniala kucharka." Zdal sobie sprawe, ze wcale nie odczuwal glodu.Nie moglo byc inaczej w ten okropny, szary dzien.taki szary.taki szary.Liliat byla bardzo czula na punkcie swoich umiejetnosci kulinarnych, szczegolnie gdy gotowala dla niego.Zdecydowal, ze zje wszystko, cokolwiek przed nim postawi, nawet gdyby musial sie do tego zmusic.Smieszna sprawa, on, Szirin, wielki lakomczuch, mysli o zmuszaniu sie do jedzenia!Rozesmial sie glosno.-Co cie tak smieszy? - zapytala Liliat.-Ach.hm.myslalem o tym, ze Athor powrocil do pracy naukowej - odpowiedzial pospiesznie.- Po wielu latach zadowalania sie pozycja Jego Wysokosci Cesarza Astronomii i zajmowania sie sprawami czysto administracyjnymi.Bede musial zaraz zadzwonic do Bineya.Co takiego, u licha, dzieje sie w obserwatorium?9512Dla Siferry 89 byl to trzeci dzien po powrocie na Uniwersytet Saryjski.Wciaz padalo.Jakze mila odmiana po suchym, pustynnym klimacie polwyspu Sagikan.Od tak dawna nie widziala deszczu, ze niemal oslupiala ze zdumienia, iz woda moze spadac z nieba.Na Sagikanie kazda kropla wody byla niezmiernie cenna.Z najwieksza dokladnoscia wyliczano jej zuzycie, a potem odzyskiwano wszystko, co sie dalo odzyskac.A tutaj lala sie z niebios niczym z olbrzymiego zbiornika, ktory nigdy nie wyschnie.Siferra miala wielka ochote rozebrac sie do naga i biegac po wspanialych trawnikach miedzy gmachami uniwersytetu, pozwalajac, by deszcz splywal po jej ciele nie konczacym sie cudownym strumieniem i wreszcie zmyl z niej przeklety kurz pustyni.Z pewnoscia wszyscy chcieliby to zobaczyc.Ta chlodna, niedostepna, pozbawiona uczuc Siferra 89 biega nago w strugach deszczu! Warto byloby tak pobiegac, chocby po to jedynie, by doznac radosci na widok ich zdumionych twarzy wyzierajacych z kazdego okna uniwersytetu."Co za glupoty przychodza mi do glowy - pomyslala Siferra.- Zupelnie nie w moim stylu".Miala duzo do zrobienia.Nie tracila czasu, od razu zabrala sie do pracy.Wiekszosc probek, ktore pobrala z wykopalisk na terenie Beklimotu, plynelo statkiem handlowym [ Pobierz całość w formacie PDF ]