[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jednak te dwa wydawały się zupełnie nieruchome.Już chciał o nie zapytać, ale drzwi się otworzyły i weszli do sali oświetlonej jarzącą się prozą.Na ścianach zawieszono gobeliny, a marmurowa podłoga lśniła, jakby przed chwilą ją wypolerowano.Ciepłe powietrze pachniało aromatycznym dymem, najprawdopodobniej dzięki stojącemu na środku sali metalowemu piecykowi wypełnionemu trzaskającym węglem.Wokół piecyka stało trzech magów.Skłonili się przybyłym.Grupa Cyrusa odpowiedziała ukłonem.Hierofanta domyślił się, że czarne szaty nosi personel stacji Avel.Pośrodku grupy stał niski, starszy mag z jasną cerą, gęstą białą brodą i siwym wieńcem włosów oplatającym lśniącą łysinę.Sądząc po plakietkach na jego rękawie, był kierownikiem stacji.Mężczyzna przedstawił się jako magister Robert DeGarn i z typowym akademickim ceremoniałem wygłosił kwieciste powitanie, po czym zaprosił Vivian i Lotannu do innego pomieszczenia.Niedługo potem służący w czerwonej spiryjskiej kamizeli przyniósł na srebrnej tacy dzbanek miętowej herbaty.Z tego, jak przyglądał się nowo przybyłym, w szczególności Francesce, Cyrus wywnioskował, że rzadko miewają tu gości.DeGarn napełnił herbatą dwie metalowe filiżanki i podał je Francesce i Cyrusowi, po czym wyszedł z sali.- To dziwne - wyszeptała Francesca, trzymając filiżankę z parującym jeszcze naparem.- Co? - spyta! stojący obok Cyrus.- Ta taca, którą niósł służący.W miejscu, gdzie dotykał jej palcami, metal był wyszczerbiony.- Może to bardzo stara taca? - zasugerował Cyrus, który tego nie zauważył.- A może cienka cyna?- Zastanowił się chwilę.- Myślisz, że stacji brakuje pieniędzy?- Możliwe, choć trudno mi to sobie wyobrazić - odparła w momencie, gdy »„magister DeGarn wrócił.- Miło mi gościć cię w naszej stacji, magistra- zwrócił się do niej.- Oczywiście zdawaliśmy sobie sprawę z obecności magakelryka w szpitalu, ale biorąc pod uwagę, że jesteś kleryczką, nie wiedzieliśmy, czy powinniśmy wychodzić z propozycją nawiązania kontaktów.Cyrus zmarszczy! brwi, widząc, jak DeGarn uważnie studiuje twarz Franceski.Nazwisko i dworne maniery mężczyzny sugerowały, że pochodzi z zachodniego Lor nu.- Jesteś bardzo uprzejmy, magistrze.- Francesca się uśmiechnęła.- Zawsze będziesz mile widziany w szpitalu.Niestety obowiązki kleryka nie zostawiają mi wiele czasu na życie towarzyskie.Cyrus zerknął na Francescę.Jeszcze nigdy nie widział, by zachowywała się tak… taktownie.DeGarn kiwnął głową.- Jeśli mogę spytać, magistra, gdzie zdobyłaś swój kaptur i laskę?- W Astrophell - odparła.- Ale jeśli zastanawiasz się nad moim wiekowym akcentem, jest to pamiątka po dzieciństwie spędzonym na Spalonych Wzgórzach.- Ach tak.- Mężczyzna się uśmiechnął.- Jak wspaniale, że szkoliłaś się w Astrophell.Sam studiowałem w Starfall, ale to nudny zaścianek w porównaniu z akademickim splendorem Astrophell, prawda?- Ależ skąd, magistrze - odpowiedziała pospiesznie Francesca.- Znam najlepszych czarodziejów, którzy szkolili się w Starfall, nie wspominając o doskonałym poziomie prowadzonych tam badań.- Jednak z pewnością nie może równać się z Astrophell, klejnotem, z którego kiedyś sprawowano rządy nad całym Imperium Neosolarnym.- Ależ nie, absolutnie - zapewniła pospiesznie, po czym spojrzała na swoją filiżankę.- Bardzo dobra herbata, magistrze.To miło z twojej strony, że pomyślałeś poczęstowaniu nas ciepłym napojem w tak zimny mokry wieczór.- Miętowa herbata to jedna z wielu rzeczy, które pokochałem w Spirii - odpowiedział DeGarn, ponownie się kłaniając.- Zaparzyłem ją osobiście.Mam niewiele okazji, by oderwać się od obowiązków w stacji, ale herbatę zawsze staram się parzyć sam.Każdego ranka wschodzie słońca kupuję na naszym targu świeżą miętę i inne drobiazgi.- Kiwnął głową w stronę drzwi rynku za nimi.- To miły sposób, by utrzymywać kontakty z analfabetami.Rozmowa toczyła się jeszcze chwilę, aż w końcu DeGarn ukłonił się i odszedł.- O co chodziło z tym Starfall i Astrophell? - zapytał Cyrus.- Między tymi ośrodkami zawsze dochodziło do napięć - wyjaśniła Francesca, krzywiąc się.- Gdy kilka lat temu wzrosły wpływy frakcji kbntrprzepowiedni, Starfall stało się punktem zbornym opozycji.Teraz animozje między nimi są silniejsze niż kiedykolwiek wcześniej.- Cieszę się, że sobie poszedł.- Vivian i Lotannu przebierają się w stroje kupców z Verdant - powiedziała Francesca, sącząc herbatę.- Mają zamieszkać w dzielnicy Świętej.Powiedziałam Vivian, że muszę odwiedzić pacjentów, a ty musisz się zająć swoimi obowiązkami.Poprosiła, żebyśmy odwiedzili ich wieczorem w gospodzie, by omówić plan śledztwa w sprawie klątwy afazji.- Postanowiłaś sprzymierzyć się z magami? - Cyrus spojrzał na Francescę, unosząc brwi.- Nie bądź tępy - żachnęła się.- Powiemy im to, co chcemy, żeby wiedzieli.Mam pewien plan.- Nie jestem tępy - prawie warknął.- Zaczynasz być tajemnicza.Myślałem, że współpracujemy ze sobą.Zamierzasz powiedzieć mi o tym planie, czy będziesz tylko raz po raz ściskać mnie za serce? - Postukał się w pierś [ Pobierz całość w formacie PDF ]