[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ale poważnie.- Mówię poważnie.Za każdym razem, kiedy się od-wróciłam, jego ręce brały się do roboty.- Bianca stuknęła łyżką o brzeg garnka i odłożyła ją.- Urodziłam czwórkę, bo za każdym razem, gdy łamaliście mi serce, znów je uzdrawialiście.Jesteście skarbami mojego życia i moim największym utrapieniem.- Pociągnęła Reenę na zaplecze i ściszyła głos.- Nie jesteś w ciąży?- Nie.Mamo!- Tylko pytam.- W ostatnich dniach chodzi mi po głowie tyle dziw-nych rzeczy, i to wszystko.Dobre pieczarki - dodała.- Mu-szę już iść.- Przyjdź w niedzielę na obiad! - zawołała za nią Bianca.- Przyprowadź swojego stolarza.Pokażę mu, jak się gotuje.- Zobaczymy, jak dziś pójdzie, wtedy może go zaproszę.Pozostał przy kurczaku, ponieważ czuł, że drób najlepiej mu się udaje.Po drodze kupił świeżego i pomyślał, żeby skręcić do piekarni po coś słodkiego.Ale tego popołudnia budował altankę dla pani Mallory, a gdy ona usłyszała o jego planach na wieczór, dała mu świeżo upieczone ciasto cytrynowe z bezą.Wciąż jeszcze się głowił, czy etycznie będzie powiedzieć, że to on sam upiekł, gdy zapukała Reena.W mieszkaniu rozbrzmiewała muzyka jazzowa Norah Jones, a wcześniej przetarł nieco kurz.Miał ambitne plany, aby bardziej dokładnie wszystko ogarnąć, ale zostały one zniweczone z powodu przedłużonej wizyty u pani M.-i słabości do jej wypieków.Ale dom wygląda ładnie - stwierdził i zmieniłpościel.Na wszelki wypadek.Gdy otworzył drzwi i spojrzał na nią, naprawdę miałnadzieję, że z niej skorzystają.- Cześć, sąsiad.Od razu zabrał się do dzieła, po co tracić czas? Objąłkibić Reeny i przycisnął usta do jej warg.Zmiękła nieco w jego ramionach.Ale tylko zwodniczą odrobinę.Zaraz odsunęła się od niego.- Niezłe jak na przystawkę - stwierdziła.- Jakie będzie główne danie? - Podała mu butelkę w wesołej srebrzystej torbie.- Mam nadzieję, że pinot grigio do tego pasuje.- Znów mamy kurczaka, więc pasuje doskonale.-Wziął ją za rękę i zaprowadził do kuchni.- Kwiaty.- Odwróciła się do stołu, podziwiając usta-wione na nim złocienie w niebieskiej butelce.- I świece.Ależ jesteś starowny!- W porywach.To wszystko po babci.Wczoraj wieczorem poświęciłem trochę czasu na szperanie w pudłach.Pobiegła oczami za jego wzrokiem i zobaczyła gablotkę.Stały tam jeszcze inne stare butelki o ciekawych kształtach, ciemnoniebieskie naczynia i kieliszki z rżniętego szkła.- Ładne.Cieszyłaby się, że to wystawiłeś.- Sam nie mam za wiele takich rzeczy.Tylko więcej pakowania przy przeprowadzkach.- Robisz to regularnie.Otworzył wino, wyjął z szafki dwa rżnięte kieliszki.- Nie da się sprzedać domu i dalej w nim mieszkać.- Nie przywiązujesz się?- Parę razy tak było.Ale wtedy oglądam nowe miejsce i myślę: Rany, co ja tu mogę zrobić? Potencjał i zyski kontra wygoda i przywiązanie.- Jesteś uwodzicielem domów.- Jestem.- Uśmiechnął się ciepło i stuknął się z nią kieliszkiem.- Siadaj.Ja tu wszystko szykuję.Usiadła na stołku przy blacie.- A nigdy nie zaczynałeś wszystkiego od początku?Kupić działkę i samemu wszystko zbudować?- Myślałem o tym.Może kiedyś.Taki dom z marzeń.Ale głównie lubię już coś widzieć i to ulepszyć albo przywrócić do życia.Gdy sprawdzał coś w piekarniku, poczuła zapach rozmarynu.Zanotowała sobie w myśli, żeby mu przynieść parę doniczek z ziołami na parapet w kuchni.Jeśli rzeczy posuną się dalej.- Powiedziałeś, że możesz zrobić w moim domu, co tylko zechcę.Czy to tylko przechwałki, czy też prawda?- Przechwałki też, ale oczywiście w granicach rozsądku.Możesz mieć bardzo wiele z tego, co zechcesz.-Pokropił olejem patelnię.- Czy mogłabym mieć kominek w sypialni?- Na drewno?- Niekoniecznie.Może być gazowy albo elektryczny.Tak byłoby nawet lepiej.Nie sądzę, żeby mi się chciało taszczyć drewno na górę.- To da się zrobić [ Pobierz całość w formacie PDF ]