[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Partyjny aktor nie może przecież być zbawiony!I wyszło na to, że ilekroć Tadeusz Łomnicki jako Feuerbach odpowiadał później na scenie Teatru Dramatycznego na pytanie, co u diabła robił przez aż siedem lat, było tak, jakby mówił o Teatrze Na Woli: - Pauzowałem.Pauzował.Czyli przegrał.A przecież żyło nam się w tamtych latach całkiem wesoło, jak przystało rozwydrzonym prominentom.Czyż nie świadczy o tym jedna z kartek, jakie zostawiałam na stole biegającemu ze szkoły do teatru, z teatru do KC, z KC do szkoły, ze szkoły na plan filmowy i tak w nieskończoność, prominentowi? Dwa mleka w lodówce.Tamże biały ser - państwowy, ale ponoć dobry.Mam nadzieję, że coś cię tknie i nie kupisz mleka.Jeśli cię nie tknie, to zrobię sobie kąpiel - stać nas na to.Twoja Poppea.Telefon się urywał, skrzynka pocztowa pękata od listów i tylko brak czasu Tadzia nie pozwalał widywać się ze wszystkimi, którzy o tym marzyli.Partyjnymi i bezpartyjnymi.Pierwsi być może liczyli się po prostu z władzą, czyli z członkiem KC - ale może też uważali, że jego teatr przygotuje (jak to określił ktoś w liście) spodziewany przez „humanistów rewolucyjnych” proces odnowy? Drudzy być może chcieli tylko załatwić przy pomocy Tadzia różne rzeczy, które w ówczesnym systemie były nie do załatwienia bez pomocy kogoś wpływowego - ale może też najzwyczajniej w świecie lubili go i cenili jako aktora? Nie tak łatwo odróżnić, kiedy kto gra, a kiedy jest szczery.To, że Tadeusz grał i na scenie, i w życiu najbardziej nas chyba do siebie zbliżyło.Nieczęsto można spotkać kogoś, kto usłyszawszy ni stąd ni zowąd cytat, z przyjemnością go rozpoznaje, zamiast wytrzeszczyć głupio oczy lub dzwonić po pogotowie, zapewniam.Okazało się, że obydwoje lubimy posługiwać się cytatami.I obydwoje z przyjemnością je rozpoznajemy.Okazało się, że obydwoje lubimy te same książki, sztuki teatralne, utwory muzyczne, filmy, obrazy.Co ważniejsze, obydwoje lubimy drwić z samych siebie i z własnego życia.Idealna para.Po prostu jak Tristan i Izolda.Pelleas i Melisanda.Paweł i Wirginia.Sierp i młot.Józef i jego bracia.Albo jak ta parka z dowcipu w „New Yorkerze”, siedząca na uboczu podczas jakiegoś przyjęcia; rączki w małdrzyk, plecy wyprostowane, na twarzach ten sam wyraz uprzejmego zainteresowania.I podpis: „Kto, na miłość boską, wpadł na pomysł, żeby ich ze sobą poznać?! Jedyną rzeczą, która ich łączy, jest to, że obydwoje są bardzo uważnymi słuchaczami!”Imperialistyczny „New Yorker” miał odegrać ważną rolę w socjalistycznej codzienności partyjnego aktora: jedną z moich słabostek jest bowiem opowiadanie nie zwykłych kawałów, jak to czyni każdy normalny człowiek, tylko dowcipów rysunkowych.Potrafiłam opowiadać bez końca, a Tadeusz uwielbiał słuchać.Bo naprawdę był, o czym mało kto wie, bardzo uważnym słuchaczem.Król, taki w koronie i królewskim płaszczu, z berłem w dłoni, rozumiesz, stoi na podwyższeniu, a przed nim tłum poddanych, po horyzont, głowa przy głowie, i król woła do nich: „Byliście bardzo niegrzecznym ludem i za karę pójdziecie spać bez kolacji!” Albo ten sam król i podobny tłum naiwnych, bezbronnych poddanych, tylko podpis inny: „Jest moją wolą, aby mój naród był najbardziej wykształconym narodem świata.Nakazuję przeto, żeby każdy z moich poddanych otrzymał dyplom!” I tak dalej.Albo szereg drzew, rosnących obok siebie, jak to drzewa, takich samych lub podobnych, a wszystkie pochylone w jedną stronę, zgodnie z kierunkiem wiatru, bo najwyraźniej wieje silny wiatr.Tylko jedno drzewo stoi sobie prościuteńko, jak gdyby nigdy nic, ani drgnie.Podpis: „Pochyl się, idioto!”Powinnam może napisać bardziej wprost, bez tej fałszywej skromności, że byłam najprawdziwszym Konradem Wallenrodem, w kobiecym przebraniu, który przy pomocy amerykańskich (jakże szczęśliwy wybór!) dowcipów rysunkowych osłabiał KC od środka.A przy okazji skrzętnie notował w pamięci dane o obozie przeciwnika.Niektóre z tych danych mogły naprawdę dorównać najprzedniejszym facecjom.Jak to Gierek w 1976, po wydarzeniach radomskich, niemal ze łzami w oczach prosił o organizowanie robotniczych wieców: „Towarzysze, mnie to jest potrzebne jak słońce, woda, jak powietrze!” Jak Breżniew przyjechał do Warszawy, oczywiście pijany, a wysiadłszy z pociągu zaczął odruchowo dyrygować powitalną Międzynarodówką.Jak na tym słynnym Zjeździe, kiedy to cała Polska zobaczyła, niestety, towarzysza Ł.siedzącego tuż obok Gierka, inny znany prominent - Ceausescu, gość z bratniej Rumunii - poprosił o wodę, i jak za kulisami Sali Kongresowej rozgorzała z tego powodu najprawdziwsza bijatyka między polską a rumuńską ochroną: bo chciano podać polską wodę, podczas gdy Ceausescu, słusznie chyba skądinąd obawiając się otrucia, nie ruszał się nigdzie bez wody rumuńskiej, i to takiej w specjalnym pojemniku, komisyjnie napełnianym, kapslowanym i umieszczanym w podróżnym sejfie.Jak bardzo wpływowy w swoim czasie towarzysz Karkoszka, dowiedziawszy się (przy Tadziu) o wyborze kardynała Wojtyły na papieża, odruchowo zareagował pytaniem, w którym zdrowy rozsądek zdawał się mimo wszystko brać górę nad niemiłym zaskoczeniem: „To on już tu chyba nie wróci?!”Wiele takich historyjek opowiadał później Tadeusz w szerszym gronie, bo umiał jak mało kto zabawić towarzystwo.Ale to było później.W latach, kiedy sam był członkiem KC, nie wiedzieć czemu nie skarżył się na prawo i lewo, jak mu tam jest strasznie - zwłaszcza z jego wrażliwością! Grał partyjnego? Pewnie tak, skoro zdarzało mu się jednak czasem i na zewnątrz, jak się dowiedziałam, puścić trochę farby, zazwyczaj po zbyt dużej dawce alkoholu.Może dlatego w ogóle przestał pić alkohol? Może i dlatego [ Pobierz całość w formacie PDF ]