[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pojechał zatłoczonym pociągiem do stacji Komsomolskaja w północno-wschodniej części miasta.Prawie godzinę kręcił się wokół stacji, spoglądając na jej sześciokolumnowy portyk i żebrowaną kopułę z majestatyczną iglicą na szczycie.Dopiero po upływie tej godziny ruszył ku pobliskiemu Dworcowi Petersburskiemu, z którego odchodziły pociągi na północ, do Sankt Petersburga, Tallina i północnej Rosji.Sześćsetkilometrową linię kolejową z Moskwy do Sankt Petersburga zaprojektował amerykański saper, porucznik George Washington Whistler, ojciec znanego malarza, Jamesa McNeila Whistlera.Zbudowali ją katorżnicy i pańszczyźniani chłopi, zapędzani do pracy batogami.Wkrótce po rozpoczęciu prac w roku 1851 powstał Dworzec Nikołajewski, zwany obecnie Petersburskim.Jest on najstarszym dworcem kolejowym stolicy Rosji, jednym z trzech położonych przy zatłoczonym placu Komsomolskim.Po jego lewej stronie w 1904 roku wyrósł secesyjny Dworzec Jarosławski, na którym kończyły bieg pociągi Kolei Transsyberyjskiej.Z prawej mieści się Dworzec Kazański, ukończony w roku 1926, z którego odchodzą pociągi na Ural, do zachodniej Syberii i środkowej Azji.Zbliżając się do stacji, otarł rękawem pot z wysokiego czoła i odgarnął z niego włosy.Tylko spokojnie, pomyślał.Tylko spokojnie.Uśmiechnął się przyjaźnie do ludzi na ulicy, jakby podążał na spotkanie z ukochaną… Miał nadzieję, że nikt nie będzie mu się przyglądał na tyle dokładnie, by dostrzec, że jego oczy nie odbijają tej samej radości, co twarz.Spojrzał na zegar na wysokiej, oświetlanej wieży zegarowej.Było kilka minut po jedenastej.Pociągi odjeżdżają cztery razy na dobę, pierwszy o ósmej rano, ostatni o północy.Wołkow zamierzał kupić bilet na północny i korzystając z tego, że ma jeszcze szmat czasu, rozejrzeć się, czy ktoś kontroluje pasażerów.Jeżeli by tak było, miał dwa wyjścia.Mógł zacząć rozmowę z którymś z pasażerów i tak dojść do pociągu, bo agenci z reguły szukają samotnych pasażerów, albo po prostu podejść do któregoś z agentów i zapytać go o drogę na peron.Uczono go, że ktoś przemykający bokiem zwraca na siebie wagę, także tego, że w naturze ludzkiej leży ignorowanie ludzi, którzy stwarzają wrażenie, że nie mają nic do ukrycia.Kolejki przed kasami były długie, nawet o tak późnej godzinie.Andriej stanął w ogonku przed jedną z kas na środku holu kasowego.Kupił sobie gazetę i czekając czytał ją, choć nic z tego, co w niej było napisane do niego nie trafiało.Kolejka posuwała się powoli, ale w tej chwili wcale to Wołkowi, człowiekowi zwykle niecierpliwemu, nie przeszkadzało.Każda minuta, którą spędził na wolności umacniała go w przekonaniu, że mu się uda.Każda minuta tu oznaczała minutę mniej w przedziale wagonu stojącego nieruchomo na peronie, gdzie w każdej chwili ktoś mógł go rozpoznać i aresztować.Kupił bilet bez żadnych komplikacji, nikt go nie zaczepił ani o nic nie pytał, choć milicjanci wyrywkowo kontrolowali podróżnych.Uda ci się, przekonywał sam siebie po raz nie wiadomo który.Przeszedł pod ozdobnym łukiem zamykającym korytarz wiodący na perony, kierując się ku torowi, na którym stał ekspres Czerwona Strzała.Z jego dziesięciu wagonów tylko trzy były pomalowane na jaskrawoczerwony kolor, a reszta normalnie, na zielono.Grupa turystów tłoczyła się obok przedostatniego wagonu.Bagażowi zwalili na kupę ich walizki, a dwaj milicjanci sprawdzali paszporty.Pewnie mnie szukają, przemknęło mu przez myśl, gdy przechodził koło nich.Wsiadł do trzeciego wagonu od końca i usiadł na twardym siedzeniu.Dopiero teraz przyszło mu na myśl.że powinien mieć jakąś walizkę.Trochę głupio wyglądał wybierając się w daleką podróż do obcego miasta bez żadnego bagażu mogącego pomieścić choćby zmianę bielizny.Rozglądał się po wagonie, wypełniającym się stopniowo ludźmi.Jakiś mężczyzna wpychał kilka walizek na półkę nad jego głową, a potem usiadł obok, pod oknem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]