[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Informacje do których miałem dostęp były bardzo ograniczone.Pewnie będziecie chcieli zebrać dane o wszystkich grupach terrorystycznych i poszukać powiązań z ULA.Może w tym mógłbym pomóc.–A co z twoją belferką?–Mogę to robić w wolnym czasie.W tej chwili nic mnie nie trzyma w domu, sir.–To nie jest dobra praktyka, żeby dopuszczać do dochodzenia ludzi osobiście zainteresowanych sprawą – wytknął Greer.–Tu nie FBI, sir.Ja ich nie będę szukał w terenie.Właśnie mi pan to powiedział.Wiem, że chciał mnie pan ściągnąć do CIA na stałe, panie admirale.Jeżeli naprawdę mnie pan chce, to proszę mi dać na początek coś, na czym zależy nam obu.– Jack przerwał, szukając kolejnego argumentu.– Jeżeli się do tego nadaję, to bierzmy się do roboty.–Niektórym się to nie spodoba.–To co mi się ostatnio przydarzyło, także mi się nie podoba, sir, ale muszę z tym żyć.Gdybym nie mógł im się jakoś odpłacić, to mógłbym równie dobrze zostać w domu.To jest jedyne miejsce, gdzie mogę robić coś dla obrony mojej rodziny, sir.Greer odwrócił się, by uzupełnić filiżankę kawy z ekspresu, który stał za jego biurkiem.Jack spodobał mu się niemal od pierwszego wejrzenia.Ten młody człowiek przywykł chodzić własnymi ścieżkami, ale nie był arogancki.To działało na jego korzyść, Ryan wiedział czego chciał, ale nie napierał.Nie powodowała nim ambicja, znowu punkt dla niego.I wreszcie, miał wielki samorodny talent, który można było ukształtować, wyćwiczyć i pokierować.Greer zawsze szukał ludzi utalentowanych.Admirał obrócił się w fotel.–Dobra, jesteś w zespole.Koordynacją informacji zajmuje się Marty.Będziesz pracował bezpośrednio z nim.Mam nadzieję, że nie gadasz przez sen, synu, bo dowiesz się rzeczy, o których nawet śnić ci nie było dotąd wolno.–W tej chwili śnię tylko o jednym, sir.To był bardzo pracowity miesiąc dla Dennisa Cooleya.Śmierć pewnego lorda ze Wschodniej Anglii zmusiła jego spadkobierców do spieniężenia wielkiej kolekcji książek zmarłego na pokrycie kosztów pogrzebu, a Cooley zużył niemal cały dostępny mu kapitał na zakup aż dwudziestu jeden eksponatów.Ale było warto, było między nimi unikątowe pierwsze wydanie dzieł zebranych Marlowe'a.Co więcej, świętej pamięci lord dbał bardzo o zabezpieczenie swoich skarbów.Książki przeszły kilkakrotne zamrożenie, które zabiło owady bezczeszczące te bezcenne zabytki przeszłości.Marlowe był w znakomitym stanie, jeśli nie liczyć zalanej wodą okładki, która odstraszyła kilku mniej dociekliwych konkurentów.Cooley pochylił się nad biurkiem, czytając „Żyda z Malty", kiedy zabrzmiał dzwonek,–Czy to ta, o której słyszałem? – zapytał od razu klient.–Owszem.– Cooley uśmiechem pokrył zdziwienie.Ten akurat klient nie zaglądał do niego już od dłuższego czasu i bynajmniej nie cieszył się, że znów go widzi.– Wydana w 1633 roku, czterdzieści lat po śmierci Marlowe'a.Niektóre części tekstów są oczywiście podejrzane, ale to jeden z bardzo nielicznych egzemplarzy pierwszego wydania.–Czy to na pewno oryginał?–Oczywiście – odparł Cooley, nieco dotknięty pytaniem.–i poza moją niefachową opinią, potwierdza to ekspertyza Sir Edmunda Greya z British Museum.–Nie sposób z nią dyskutować – zgodził się klient.–Niestety, jeszcze jej nie wyceniłem.– Myślał gorączkowo, co też mogło go tu sprowadzić.–Cena nie gra roli.Domyślam się, że chciałby ją pan zachować dla siebie, ale ja ją muszę mieć.– To wyjaśniło Cooley'owi przyczynę wizyty.Pochylił się, by spojrzeć znad ramienia Cooleya na książkę.– Wspaniała – powiedział, wkładając ukradkiem małą kopertę do kieszeni antykwariusza.–No, zastanowię się – obiecał Cooley.– Może za parę tygodni? – Wyjrzał za okno.Jakiś mężczyzna oglądał wystawę sklepu jubilerskiego po drugiej stronie pasażu.Po chwili wyprostował się i poszedł dalej.–A nie da się wcześniej? Proszę – nalegał klient.Cooley westchnął.–Proszę przyjść w następnym tygodniu, wtedy będziemy się mogli nad tym zastanowić.Wie pan, inni klienci też o nią pytają.–Ale mam nadzieję, że żaden z nich nie jest ode mnie ważniejszy? Cooley dwukrotnie mrugnął.–W porządku.Geoffrey Watkins pokręcił się jeszcze przez parę minut po sklepie.Wybrał sobie Keatsa, także z kolekcji zmarłego lorda i zapłacił za niego 600 funtów, po czym wyszedł.Wychodząc, zauważył młodą kobietę przy kiosku z gazetami i nie mógł wiedzieć, że druga czekała na niego z przeciwnej strony pasażu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]