[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stanęła w miejscu, gorączkowo się rozglądając na boki.Stwierdziwszy, że nie ma innej drogi ucieczki, odwróciła się do Nicka, gotowa do walki.Tak musieli wyglądać jej przodkowie w bitwie pod Culloden.Był tak blisko, że słyszał jej oddech, szybki i urywany.Wyczuwał jej lęk.Policzki jej pobladły, żołądek podszedł do gardła ze strachu.Jak długo jeszcze będzie ją ścigał? Tak długo, jak będzie musiał.Nie należał do ludzi, którzy się poddają/Nicholas Mackinnon stawał się częścią jej życia.I w głębi duszy wiedziała, że tego pragnie.- Nie - powiedziała drżącym głosem.- Dobry Boże, nie! Czemu nie zostawisz mnie w spokoju?- Wiesz dlaczego, Tibbie.I wcale nie chcesz, żebym cię zostawił.Wysunęła rękę przed siebie, tak jak rycerz wysunąłby tarczę.Spojrzała w lewo, potem w prawo.Widział, jak drżą jej usta.Wyciągnął do niej ramiona, bardziej po to, by ukoić to drżenie, niż dać upust swemu pragnieniu.Ale kiedy jej dotknął, kiedy już miał ją w objęciach, trudno mu się było opanować.Próbowała się wyrwać, lecz trzymał ją mocno.Teraz już nie tylko widział, lecz także czuł, że cała się trzęsie.Słońce schowało się za gęstą szarą chmurę.Na wodę padł mroczny, brązowy cień, wiatr stał się chłodniejszy, w powietrzu zawisła gęsta sina mżawka.Mimo to żadne z nich się nie poruszyło.Kiedy przytulił ją do siebie, już nie protestowała, nie próbowała go odpychać.Uciekła tylko wzrokiem w bok, a i ten nieznaczny wysiłek przyszedł jej z trudem.Ujął ją za podbródek i zmusił, by znów na niego spojrzała.Widział drobne kropelki wilgoci zbierające się na jej rzęsach.Czuł bicie jej serca, pulsowanie krwi, leciutki powiew jej oddechu na twarzy.Sukienka, która z daleka wyglądała na aksamitną, była uszyta z taniej szorstkiej bawełny, miała jedynie aksamitny połysk w miejscach, gdzie się wytarła.Wiedział, że mogła sobie pozwolić na lepszą.Złościło go, że tak się ubiera, bo zdawał sobie sprawę, dlaczego to robi.Ścisnął ją mocniej za ramiona.- Dlaczego mi to robisz? - szepnęła.- Bóg mi świadkiem, że chciałbym wiedzieć - odpowiedział cicho, dotykając nosem jej ucha.Usłyszał gwałtownie wciągany oddech, a potem odchyliła głowę i spojrzała na niego na pół przytomnymi, błyszczącymi oczyma.Coś ścisnęło go w piersi, kazało mu ją puścić.Chciał to zrobić, ale potrzeba bycia z nią była silniejsza, nie do pokonania.Miał nieodparte wrażenie, że ona czuje tak samo, bo widział, jak błysk protestu zapala się i gaśnie w jej oczach.Wydała z siebie zduszony szloch, kryjąc twarz w dłoniach.Wiedział, że jest jak mała łódka zagubiona na morzu, targana wiatrem, zataczająca bezradne kręgi.Ogarnęła go fala czułości.Kiedy przygarnął ją do siebie, spodziewała się, że ma zamiar ją pocałować.Pochylił głowę.i zaskoczył ją mówiąc chrapliwym, pełnym bólu głosem:- Uciekaj ode mnie, Tibbie.Uciekaj! Natychmiast! Już sama dzikość jego spojrzenia powinna ją skłonić do ucieczki, a tym bardziej ból w jego głosie.Ale tkliwość bijąca z jego oczu.nie pozwoliła jej się poruszyć.- Nie mogę - szepnęła.Przytulił ją do siebie z całych sił, ukrył twarz w miękkim zagłębieniu jej szyi, jakby chciał ją ogrzać żarem swego rozpalonego ciała.Muskając lekkimi pocałunkami gładką skórę za uchem, na karku, masował jej napięte ramiona, a potem sięgnął do miodowych włosów, uwalniając je z ciasno spiętego węzła.Rozpuszczone kosmyki, targane wiatrem, przyklejały się do ich zbliżonych do siebie twarzy.Wreszcie, słysząc jej cichy, jakby tłumiony jęk, przywarł ustami do jej ust.- Tibbie - szepnął, odrywając się od niej dla zaczerpnięcia tchu.Czuł napór jędrnych piersi, łomot jej serca, które tak jak jego serce biło szaleńczym rytmem.- Trzymając cię w ramionach, tracę głowę.Odwróciła wzrok, spoglądając w dal.- Kiedy byłam mała, miałam łódkę z wiosłami.Pewnego razu złapała mnie burza i łódka wywróciła się do góry dnem akurat w momencie, kiedy dopłynął do mnie ojciec.Woda zamknęła mi się nad głową, nic nie widziałam i miałam wrażenie, że umrę.Czułam się tak, jakbym się znalazła w jakimś nieznanym nowym miejscu, zawieszona gdzieś pomiędzy życiem a śmiercią, a mimo to się nie bałam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]