[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trzeba przyznać, że twój pan Hunter jest trochę rozrzutny, ale to są twoje zarobione pieniądze.Spisałaś się naprawdę dzielnie - oznajmiła Zofia klepiąc Anię po ramieniu.- Litości! - wrzasnęła.- Zostawiłam w piecu ciastka francuskie! - I pobiegła do kuchni.Ania była bardzo zadowolona.Zofia nie należy do osób hojnie rozdzielających pochwały.Ale jak już kogoś chwaliła, wiadomo było, że robi to z przekonaniem.Spoglądając na trzymane w ręce pół korony Ania zastanawiała się, czy kelnerki często otrzymują tak dużo pieniędzy.Była bardzo przejęta, bo zupełnie się tego nie spodziewała.Mimo to wiedziała dobrze, co zrobi z tą monetą.Odłoży ją na elektryczny mikser dla Zofii.Nie miała pojęcia, skąd weźmie resztę pieniędzy, ale jakoś - sama nie wiedziała jak - Zofia dostanie ten mikser.Musi znaleźć jakiś sposób zarobienia pieniędzy, powiedziała sobie.Inni ludzie zarabiają, więc dlaczego ona nie miałaby zarobić? Ach, gdyby była starsza i mogła być naprawdę prawdziwą kelnerką, jak Shirley! Ale co z tego, kiedy Zofia i tak by jej nie pozwoliła, a zresztą po Bożym Narodzeniu będzie cały dzień spędzać w szkole.Chwilowo nie przychodził jej do głowy żaden pomysł - nic, co byłoby odpowiednie dla dziewczynki w jej wieku.Ale wymyśli coś, przysięgła sobie.Ania była bardzo uparta i wytrwała.Jeżeli raz postanowiła, że coś zrobi, nie rezygnowała mimo największych przeszkód.Przez następnych kilka dni Ania, zaraz po odrobieniu lekcji, razem z Kicią i Klocią porządkowała poddasze.Wieczorem, po skończonej pracy, przyszła do nich Zofia.- Na Boga, Klociu, co my z tym wszystkim zrobimy! - jęknęła ciągnąc po podłodze jakieś zniszczone kartony i stos bardzo zakurzonych gazet.Ania przeszukiwała dno szafy i teraz wyszła ze smugą kurzu na policzku i rękami pełnymi kawałków stłuczonej porcelany.Były jasnozielone i ślicznie błyszczały.Ania rozłożyła skorupy i starała się odgadnąć, jaką całość tworzyły, zanim się porcelana stłukła.- Lepiej daj mi to, wyrzucę do śmieci - powiedziała Klocia.- Jeszcze się pokaleczysz.- Nie mam pojęcia, co to mogło być - zastanawiała się Ania oglądając uważnie skorupki.- Filiżanka chyba nie, bo nie ma uszka.imbryk też nie, bo nie widzę pokrywki.i spójrz na to, Zofio.Wygląda jak nos.Zofia podała jej przykrywkę pudełka.- Połóż je tu, skoro tak ci na nich zależy.Zobaczę później, może mi się uda to skleić.jeżeli jakaś część nie zginęła, co jest bardzo prawdopodobne.Zofii można było wierzyć na słowo.Ania przekonała się już, że Zofia zawsze dotrzymuje swoich obietnic.Toteż pierwszą rzeczą, jaką zobaczyła po obudzeniu, była porcelanowa świnka, z zadartym ryjkiem i sterczącym kręconym ogonkiem, bardzo sympatyczna.Była seledynowa i cała w bukieciki różowych kwiatków.Ania zaczęła piszczeć z radości.Kicia to usłyszała i przybiegła z sąsiedniego pokoju.- Nazywa się Eulalia - oznajmiła obejrzawszy świnkę ze wszystkich stron.- Przecież nie możesz wiedzieć, jak się nazywa, skoro to jest moja świnka - zwróciła jej Ania uwagę.Nie chciała robić Kici przykrości, ale ta jej młodszą siostra miała irytujący zwyczaj obdarzania imionami rzeczy, które wcale do niej nie należały.- No jak ci się podoba? - spytała Zofia zaglądając do pokoju.Pracowała już w kuchni i na jej policzku było widać ślad mąki.- Och, Zofio, nigdy w życiu nie widziałam takiej ślicznej świnki! - zawołała Ania.- Dziękuję ci, że ją skleiłaś.- Ale czy ty wiesz, jakiego rodzaju jest to świnka?Ania nie miała pojęcia.- To jest świnka-skarbonka.Widzisz tę szparę na grzbiecie? Wrzuca się tam pensy i świnka je przechowuje - wyjaśniła Zofia.- Kiedy byłam mała, wszyscy mieliśmy takie skarbonki.W niedzielę urządzaliśmy specjalne zawody, żeby się przekonać, która jest najcięższa.Ustawialiśmy je obok siebie na stole w pokoju dziecinnym bawiliśmy się w Podnoszenie Świnki.- Naprawdę?Ania była zachwycona tą historią, jak resztą wszystkim, co Zofia opowiadała o swoim dzieciństwie.Obejrzała teraz dokładnie wąski otwór, przez który wrzuca się do środka pieniądze.- Mąż pani Rawlings zawsze mówi do niej ,,moja skarbonko” - rzuciła Kicia niedbale.- Kiciu, na pewno masz na myśli „mój skarbie”, a nie „moja skarbonko”! - zawołała Ania.- Słowo daję! Ta Kicia, zawsze musi wszystko pokręcić!- Pani Rawlings wie chyba, jak do niej mówi mąż.a poza tym to bardzo niegrzecznie komuś zaprzeczać - oznajmiła Kicia, strasznie czerwona na twarzy.- Och, przepraszam, Kiciu! - zawołała Ania.- I wiesz, nazwę chyba moją świnkę Eulalia.- Musisz.Przecież tak ma na imię - zaznaczyła Kicia.Na szczęście nie wydawała się już obrażona.To zdumiewające, pomyślała Ania, jak ta Kicia umie wynajdywać imiona - nawet dla stworzeń w rodzaju złotych rybek czy oswojonych myszy.Jedna złota rybka bywa tak podobna do drugiej, że znalezienie dla niej właściwego imienia jest zadaniem szalenie trudnym, o czym Ania miała okazję się przekonać, kiedy hodowała rybki w akwarium.Ale Kicia zawsze wiedziała, jak się która nazywa, i w końcu trzeba było przyznać, że ma rację.Jak z tą Eulalią
[ Pobierz całość w formacie PDF ]