[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nawet o tym nie myśl!- Przepraszam.Strasznie przepraszam.- Hayley porwała sprzed nosa Luke’a miseczkę i rzuciła na stół więcej serwetek.Tymczasem chłopcy zaczęli się poszturchiwać.W tym momencie David - ucieleśnienie siły spokoju - podszedł ze zmoczoną szmatką.- Zaraz wszystko powycieramy.Ty mała chuliganko -rzucił w stronę Lily, która odpowiedziała mu rozkosznym uśmiechem.Roz, stojąc w progu, obserwowała narastający chaos z rozpromienioną twarzą.- Dzień dobry - rzuciła w końcu i wkroczyła do środka.Wszystkie głowy natychmiast zwróciły się w jej stronę.- Roz? - Stella nie posiadała się ze zdumienia.- Co ty tu robisz?- Skoro mieszkam w tym domu, postanowiłam wpaść na poranną kawę.-Pochyliła się i musnęła ustami główkę maleństwa.- Cześć, chłopaki.Lily ma niezłego cela, co? Czysty rzut za dwa punkty już w pierwszym podejściu.Koncepcja Roz wydała się chłopcom tak intrygującą, że natychmiast przestali się bić.- Zrób to jeszcze raz, Lily! - Luke zaczął ciągnąć Stellę za rękaw.- Mamo, oddaj jej grzechotkę, żeby mogła rzucić jeszcze raz!- Nie teraz.Kończcie śniadanie, bo spóźnicie się do szkoły.- Stella zerknęła na zegarek i przekonała się, że jest dobrze po ósmej.Zwykle Roz już od godziny nie było w domu.- W moich płatkach jest teraz pełno śliny Lily - poskarżył się Luke.- W takim razie zjedz muffinkę.- Ja też chcę - Gavin stanowczo odsunął od siebie talerz z płatkami.- Jeżeli on może, to ja też.- W porządku.- Ja im podam.- Hayley ruchem dłoni powstrzymała Stellę.- Przynajmniej tyle mogę zrobić.- Pachną zachwycająco.- Roz nachyliła się nad miską pełną nadziewanych jabłkami muf finek.Chwyciła jedną, po czym z kubkiem kawy w ręku oparła się o blat.- Czyż może być coś fantastyczniejszego na rozpoczęcie nowego dnia? I tylko spójrzcie na ten deszcz - roślinom przyda się porządny prysznic.Hayley natychmiast nachyliła się do ucha Stelli.- Ktoś sobie załatwił doładowanie baterii - szepnęła.Stella, chociaż z trudem się powstrzymywała, by nie parsknąć śmiechem, zwróciła się z powagą w stronę Roz.- Za minutę wszyscy znikniemy ci z oczu.- Nie ma pośpiechu.- Roz wbiła zęby w babeczkę.- Zazwyczaj wychodzisz na długo przed inwazją barbarzyńców.- Dzisiaj postanowiłam dłużej pospać.- Właśnie podano w porannych wiadomościach, że cud się stał pewnego razu.Teraz rozumiem dlaczego.- David nawet nie próbował ukryć kpiącego uśmieszku, gdy podszedł do Roz, by dolać jej kawy z dzbanka.- Widzę, że dzisiejszego ranka wprost tryskasz dowcipem.- Nie ja jeden czymś dzisiaj tryskam.A jak tam smakowały lasagne?- Doskonale.- Roz posłała mu beznamiętne spojrzenie znad kubka, zastanawiając się przy okazji, czy przypadkiem nie ma wypisane na czole: „Właśnie mnie ktoś przeleciał”.- Powinnaś częściej jadać to danie.Przywraca rumieniec twoim policzkom.- Postaram się zapamiętać.- Sama chętnie wsunęłabym talerz takich pyszności - stwierdziła Hayley.- No chodź, laleczko - wyciągnęła córeczkę z wysokiego krzesełka - trzeba się umyć.- Chłopcy, lećcie na górę po swoje rzeczy.I nie zapomnijcie o pelerynach -zarządziła Stella.- Już najwyższy czas się zbierać.Chcesz pojechać ze mną do firmy? - zwróciła się do Roz.- A wiesz, może rzeczywiście się zabiorę.Stella poczekała cierpliwie, aż wyjadą z podjazdu na szosę.Doszła do wniosku, że skoro muszą zboczyć z drogi, aby podrzucić Lily do opiekunki, będą mieć aż nadto czasu na rozmowę.- Wczoraj wieczorem bardzo podgoniliśmy malowanie.Cieszę się, że do ślubu zdołamy wykończyć także jadalnię.Gdy tylko się uporamy z najgorszą robotą, natychmiast wyprawię przyjęcie.Oprócz was zaproszę też Davida, Harpera, moich rodziców.no i oczywiście Mitcha.- To miło z twojej strony.- On teraz jest tak często wśród nas, mam na myśli Mitcha, że zaczynam go już traktować jak jednego z domowników.Roz mruknęła jedynie wymijające: „uhm” i zdesperowana Stella zerknęła we wsteczne lusterko, szukając wsparcia Hayley, która z kolei już od jakiegoś czasu ze zniecierpliwieniem przewracała oczami i gestami zachęcała Stellę do energiczniejszej indagacji.- A więc.czy ty i Mitch pracowaliście pilnie wczoraj wieczorem, czy wykorzystaliście ciszę i spokój, żeby się trochę zrelaksować?- Stello, czemu nie zapytasz wprost, czy się z nim przespałam, tylko krążysz wokół tematu niczym sęp nad dogorywającą ofiarą? Przecież wiesz, że tego nie znoszę.- Chciałam być delikatna.- Nie byłaś.- Mówiłam jej, żeby nie zawracała sobie głowy żadnymi subtelnościami -włączyła się Hayley z tylnego siedzenia.- Poza tym my i tak wiemy, że się z nim przespałaś.Widać to po twojej twarzy.- Wielkie nieba!- Oczywiście, to nie nasza sprawa - szybko wtrąciła Stella, posyłając dziewczynie gniewne spojrzenie.- Fakt.Nie wasza - gładko zgodziła się Roz.- Tak naprawdę szukałyśmy jedynie sposobu, żeby ci powiedzieć, jak bardzo się cieszymy z twojego szczęścia.Uważamy, że Mitch to fantastyczny facet i chętnie służymy wszelkim wsparciem.- Jeeezu.- Hayley wychyliła się w przód o tyle, o ile pozwalał pas bezpieczeństwa.- Stella właśnie usiłuje ci powiedzieć: „Używaj, ile wlezie!”.- Nieprawda.Chcę jedynie delikatnie dać do zrozumienia.Pieprzyć delikatność.Ostatecznie to, że ludzie mają trochę więcej lat, nie znaczy, iż nie zasługują mi wspaniały seks.- Wielkie nieba Jęknęło Roz.- Mogę tylko powtórzyć: wielkie nieba!- Jesteś piękna i seksowna - ciągnęła tymczasem Hayley.- On leż jest przystojny i seksowny.Wydaje mi się wiec, że seks jest.Ona chyba nic z te go nie rozumie? - Hayley przygryzła nerwowo wargę i zerknęła na Lily zabawiającą się własnymi paluszkami.- Gdzieś czytałam, że niemowlęta przyswajają sobie wszystkie docierające do nich bodźce - łącznie ze słowami i przechowują w zakamarkach pamięci.Gdy podrosną, wszystko do nich wraca.O, jesteśmy na miejscu.Wyskoczyła z samochodu, kuląc się przed deszczem, chwyciła torbę z pieluchami, po czym wyjęła z fotelika córeczkę i przykryła jej główkę kocykiem - Tylko nie ważcie się poruszać żadnych ciekawych tematów, póki nil wrócę! Kiedy ruszyła biegiem ku drzwiom domu opiekunki, Roz wydała z siebie przeciągłe westchnienie.- Niekiedy przy tej dziewczynie czuję się jak zgrzybiała staruszka, innym razem zaś jak nieopierzona nastolatka, która nie ma zielonego pojęcia o życiu.- Doskonale znam to uczucie.Słuchaj, Roz, pewnie ci się zdaje, że karygodnie gwałcimy twoją prywatność, ale robimy tak tylko dlatego, że.bardzo cię kochamy.Poza tym zastanawiałyśmy się, kiedy twój związek z Mitchem wejdzie w bardziej zaawansowaną fazę.- Zastanawiałyście się, powiadasz? Stella natychmiast pożałowała, że wcześniej nie ugryzła się w język.- Raz czy dwa wspomniałyśmy o tym w niezobowiązującej pogawędce.- Stello, może się umówimy, że jeżeli będę miała ochotę na niezobowiązującą pogawędkę na temat swojego życia osobistego, dam ci znać, dobrze?- Jasne.Naturalnie.Kiedy Hayley wskoczyła z powrotem do samochodu, Stella chrząknęła znacząco, po czym zdecydowanie pokręciła głową.Dziewczyna z rozczarowaną miną opadła na oparcie, Stella tymczasem ruszyła spod krawężnika i rzuciła radośnie:- Mam kilka niezłych pomysłów na efektowną ekspozycję naszej mieszanki ziemi.Roz wielokrotnie napominała się w duchu, że jej życie nie uległo żadnej zmianie tylko dlatego, że przespała się z atrakcyjnym, pociągającym mężczyzną
[ Pobierz całość w formacie PDF ]