[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ten gabinet omal nie wyleciał w powietrze podczas eksperymentów Wojciecha — sprawdzał wtedy działanie prądu maszyny elektrostatycznej na laskę dynamitu.— Nie lubię, jak robią ze mnie wariata — powiedział docent.— A.Kusko próbowała i wiesz, czym się skończyło.Teraz ty.Dlaczego los jest przeciw mnie, co ja takiego zrobiłem? — Po chwili dodał jakby dokonał błyskawicznego rachunku sumienia: — Owszem, Natalia.Owszem, nie chciałem przyjąć tych świnek morskich dla „Czwórki”.Poza tym nic, niewielu ludzi ma takie kryształowe serca.Więc może dlatego, że nie powiedziałem ci o kuponach… Nie, nie powiedziałem, ale i tak bym się z tobą podzielił.A świnki pokwitował wreszcie ktoś z gospodarczego i bardzo dobrze, nie moja robota.Zapadli znowu w milczenie, wpatrzeni w zwisający niemal do podłogi pasek kratkowanego papiery, targał nim słaby podmuch ciągnący od okna ku szparze w drzwiach.Tym razem ciszę przerwał magister.— Wojtek, jeżeli nie napisałeś tego ty ani nie napisałem ja, z wyjątkiem tego o Fruzi, to ktoś robi głupie kawały.— Najgłupsze, że dali taką aparaturę do was.Suprema, i to model 0/3 nie ma prawa znajdować się w takim kurniku jak wasze biuro.To jest aparatura do poważnych obliczeń.Kogo macie w Ministerstwie? A kawałów nikt nie robi.Wierzę ci, przecież ty nie jesteś prorokiem, nie mogłeś znać kombinacji.— Jakiej kombinacji?Ale Wojciech napompowywał się powoli tajemnym ładunkiem energii, oczom powracał blask, blizna biegnąca od oka do górnej wargi poróżowiała.Docent schylił się ze stęknięciem i oderwał taśmę.— Mamy więc następną informację — powiedział — inaczej być nie może.Nie zmarnuję jej tym razem.— Uważasz, że to informacja? Że to ma jakiś sens?— Musi mieć.Sygnał z przyszłości, oni przewidują przyszłość.— Po raz pierwszy docent użył zaimka „oni”, chociaż w podświadomości używał go zawsze, od chwili rozszyfrowania cyfrowej zbitki.— Musimy zabrać się do eksperymentu.Odtworzyć receptę w naturze.— Eksperymentu? — Magistrowi przypomniał się rozwścieczony właściciel prywatnej wytwórni ciastek, na parterze gmachu sąsiadującego ze szkołą nr 316.Po eksplozji w gabinecie fizycznym przybiegł oblepiony pistacjowym kremem, pokonał zagradzającego drogę pedla i wpadł do dyrektora szkoły, żądając odszkodowania.— Tylko eksperyment — potwierdził docent — nie wierzę w naukę bez eksperymentu, nawet teorię Einsteina kwestionowano, dopóki obserwacje ze sputników nie pozwoliły na doświadczenie.— Chcesz powiedzieć, że rozumiesz, co napisano na tej kartce?— Pewnie, że rozumiem.Maszyna nie posiada w układzie literowym cyfr, to są dwa niezależne mechanizmy, dlatego oni użyli cyfr łacińskich.Trzeba przygotować mieszankę i podgrzać do temperatury 60 stopni Celsjusza, to oczywiste.— I co otrzymamy? Kogiel-mogiel?— To właśnie należy sprawdzić.Niewykluczone, że nowy pierwiastek.A może lekarstwo na reumatyzm albo astmę.To warte więcej niż milion w toto-lotku.Niewykluczone też, że chodzi o ekonomiczne paliwo samochodowe.Wszystko jedno co, w każdym razie Nobla też można obskoczyć.Wiesz, ile wynosi teraz nagroda Nobla?— Nie wiem.Słuchaj, Wojtek, przecież napisano o jakiejś „ochronie z białej folii”.Więc istnieje niebezpieczeństwo, jak myślisz?— Przy badaniach naukowych, a zwłaszcza eksperymentach, zawsze istnieje niebezpieczeństwo.Musimy mu sprostać.— Przecież nie wyprodukujemy chyba bomby atomowej… Te składniki wyglądają bezpiecznie.— Bezpiecznie… Tak, braciszku.— Docent uśmiechnął się jadowicie.— Jak myślisz, czy zbliżenie do siebie dwóch bryłek uranu wyglądało dla laików niebezpiecznie?— Ciekawe, kogo utrupili — powiedział laborant do kolegi.— Jak tu jestem od czterech lat, nie widziałem starego w takim ruchu.— Może kogoś z rodziny.— Albo badylarza.Musiał być bogaty, bo_ ciągle te próby na platynę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]