[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W ogóle jej biżuteria miała wartość co najmniej pół miliona.Nie mogła mówić, że znalazła się w trudnym położeniu; ona na pewno nie! I nie powinna wygadywać na ojca.Kochał ją, a ona go zdradzała.I znów przed oczyma Anity stanął obraz, który ją tak często dręczył: macocha w ramionach Hansa Rolanda, wymieniająca z nim pocałunki.Ach, że też tego nie może zapomnieć! Palił ją wstyd, że pokochała mężczyznę, który kochał taką kobietę, i wszystko, co ostatnio zakiełkowało w jej sercu, zostało przyduszone głęboką goryczą.Wieczorem tego dnia Hans Roland przyszedł na kolację do Gordonów.Fritz Gordon przyprowadził go z hotelu i opowiedział mu, co napisała macocha Anity.— Jak panna Friesen znosi to wszystko? — spytał Hans.Gordon wzruszył ramionami.— Jest bardzo przybita, chociaż sam fakt, że nagle stała się biedna, przyjęła z opanowaniem.Chce pracować, zarabiać na chleb, i tylko jeszcze nie wie, jak ma to zrobić.Tym trwoży się najbardziej, jak nam wyznała.Gdybym nie wiedział, że jesteś gotów jej pomóc, bardzo bym się obawiało jej los.Zrobisz bardzo dobrze, Hans, jeśli dla jej własnego zdrowia weźmiesz ją na jakiś czas do swej szkoły życia.Nigdy nie wiadomo, co się może zdarzyć.I nie jest źle, jeśli człowiek umie się odnaleźć i w najskrom-niejszych warunkach.— Chcę ją nauczyć być szczęśliwą także w takich okolicznościach.— Uczynisz jej tym wielką przysługę.Dla niej jest rzeczą oczywistą TLRmóc wydawać pieniądze całymi garściami, nawet jeśli one służą szlachetnym altruistycznym celom.Wychowasz ją, Hans, na bardzo odpowiedzialną towarzyszkę życia, jest dobrym materiałem na żonę, naprawdę chce pracować i z pożytkiem wykorzystać swe siły.Z radością pomagała Loricie w gospodarstwie domowym, gdy jeszcze nie wiedziała, co jej grozi.A teraz szuka dla swego bólu zapomnienia w pracy, wciąż ma jej za mało.Pomóż jej w tym dążeniu do pracowitego życia.— Zrobię to na pewno, gdy tylko Anita będzie moja.Ale, mój drogi, nie mogę już dłużej znieść niepewności.Proszę, postaraj się dziś wieczór o to, żebym mógł zostać z Anitą sam na sam.Poproś swoją miłą małżonkę, żeby w tym dopomogła.Z pewnością znajdziecie jakiś pretekst, aby na pewien czas zniknąć.— Zrobione, bracie! Możesz na nas polegać.Sami palimy się do tego, żeby sprawy między wami ostatecznie się wyjaśniły.Podano do stołu.Anicie bardzo było do twarzy w żałobnej sukni z lek-kiego, powiewnego materiału.Głęboka czerń podkreślała złotobrązowy połysk jej włosów, biała szyja wyłaniała się delikatnie z wąskiego dekoltu sukni, a cudowne oczy przybrały melancholijny wyraz.Anita była milcząca i zamknięta w sobie, a jej delikatne wargi zaciskały się wciąż w cierpkim bólu.Po kolacji zajęto miejsca w pokoju pani domu.Wkrótce Lorita została wywołana przez służącego.Gdy zniknęła, Fritz pod pretekstem zapalenia papierosa wyszedł na werandę, która otaczała cały dom.Zrobił paręnaście kroków i spotkał Lori.— No, teraz są sami i miejmy nadzieję, że jeszcze dziś wieczorem wypijemy po czarce kruszonu z okazji zaręczyn.Mam akurat straszliwe pragnienie.— Zawsze je masz, Fritz.Ale ja też chętnie się napiję.Młodzi małżonkowie usiedli obok siebie na werandzie.Milcząc trzymali się za ręce i patrzyli w gwiaździste niebo.W pokoju zaś Anita ocknęła się po chwili ze swego posępnego zamyślenia, ponieważ wokół niej zrobiło się zupełnie cicho.Zbladła, kiedy zauważyła, że jest sama z Hansem Rolandem, i spojrzała na niego z niepo-TLRkojem.Opanowała się jednaki pozostała w fotelu.Przecież teraz, jak sądzi-ła, nie ma się już czego obawiać.Rolandowi na pewno przeszła ochota dalej o nią zabiegać.Spoglądał na nią uporczywie.W końcu odezwał się, przezwyciężając zdenerwowanie:— Jest mi bardzo miło, panno Anito, że przypadek obdarzył nas krótkim sam na sam.Chciałem panią powiadomić, że wkrótce zamierzam opuścić Biskrę.Anita na chwilę zamknęła oczy i stała się jeszcze bledsza.Usta jej drgnęły.Ale zaraz podniosła powieki i spojrzała na niego wzrokiem peł-nym bolesnej pogardy.— Niczego innego nie oczekiwałam, panie doktorze.Cel pańskiego pobytu tutaj przestał przecież istnieć wraz z upadkiem banku Friesena.Podjął pan daremnie tak daleką podróż — stwierdziła z goryczą, a w oczach jej pojawił się wyraz bólu.Okazało się, że jej nieufność była uzasadniona.Wyprostował się gwałtownym ruchem, ale zaraz zmusił się do spokoju i odparł z dziwnym odcieniem w głosie:— Muszę wymyślić dla pani bardzo ciężką karę za to, że mnie pani ustawicznie obraża.Czym zasłużyłem na tę krzywdzącą mnie podejrzli-wość? Uważa mnie pani za nikczemnego człowieka i dlatego pozwala pani sobie uwłaczać mojej miłości i nie chce pani o niej pamiętać.Ale jakże wielka musi być pani miłość do mnie, że mimo swej nieufności ofiarowuje mi pani swe serce! Ponieważ wiem, że ono do mnie należy.Podniosła się, jakby chciała temu zaprzeczyć.Ale potem opadła na fotel i łamiącym się głosem, który go poruszył do żywego, powiedziała z hamowanym wzburzeniem:— Jakie to ma jeszcze znaczenie, że pan wie o tym, że pana kocham?No cóż, tak, kocham pana ku swej własnej udręce.Wstydzę się tej zmar-nowanej miłości, bowiem obdarzyłam nią człowieka niegodnego.Może pan tryumfować nad głupotą istoty, która robi takie wyznanie.Nigdy by się to nie zdarzyło, gdybym pozostała bogatą dziedziczką.Ale teraz chcę to panu powiedzieć, ponieważ nie ma już żadnego niebezpieczeństwa: jestem TLRbiedna jak żebraczka i może pan bez trudu przezwyciężyć swoją rzekomo wielką miłość i bez bólu zrezygnować z dalszych starań o mnie.Rozpłomienionym wzrokiem spojrzał w jej oczy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]