[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Lepiej już? - spytał czule.Asher westchnęła i kiwnęła głową.Mogła mu powiedzieć tylko jedno.- Taj, on nic dla mnie nie znaczy.Wierzysz mi?- Chciałbym.- Więc uwierz - powiedziała z mocą i przylgnęła do jego piersi.Nic innego nie mogła mu ofiarować.- Nic nie czuję do Erica.Nawet nienawiści.Nasze małżeństwo było pomyłką, udawaniem.- Czemu więc.- W moim sercu byłeś tylko ty.Zawsze.- Schowała głowę w zagłębieniu jego szyi i całowała go, płacząc.Namiętność rozpaliła ją, mimo wyczerpania.-Przestałam żyć na tak długo.- Asher zajęła się na dobre Tajem, obsypując pocałunkami jego twarz.- Potrzebuję cię.Ich usta połączyły się, słowa nie były już potrzebne.Tajowi udzieliła się jej namiętność.Żadnych pytań, żadnych odpowiedzi.Zdarła z niego koszulę, aby poczuć bliskość ciała.Ręce śpieszyły się, usta jakby na przekór igrały ze sobą.Sunęła językiem po nagim, męskim ciele, zostawiając na skórze wilgotny ślad.Miał boskie ciało - umięśnione, smukłe, jędrne.Oszołomiona nim, odkrywała wciąż nowe tajemnice.Kiedy dotknęła brzucha, oddech Taja stał się płytszy, a palce wczepiły się w jej włosy.Gdy przesunęła dłoń na wewnętrzną stronę uda, wydał niski pomruk.Wstąpiło w nią nowe życie.Pospiesznymi ruchami rozebrał ją z koszulki.Doprowadzała go do szaleństwa, jak dawniej.Nie zwrócił uwagi, że delikatna materia rozdarła się na szwie.Asher drażniła się z nim, czyniąc zwinne uniki, które nie pozwalały mu w nią wejść.To rozpalało go jeszcze bardziej.- No już - niecierpliwie chwycił ją za biodra.- Asher, ty potworze!- Nie, nie, nie.Tortura przypadła jej do gustu.Choć i jej ciało dopominało się spełnienia, chciała przedłużyć upajającą chwilę.Taj przesunął dłońmi po wilgotnej skórze i Asher wygięła się w rozkoszy.Teraz i na zawsze należała tylko do tego mężczyzny, który potrafił ją tak rozpalić.ROZDZIAŁ 8Asher podróżowała limuzynami przez całe życie.W dzieciństwie woził ją szofer George.Samochody zmieniały się często, ale on służył rodzinie przez długie lata.Kierowca lady Wickerton miał na imię Peter.Prowadził starego, lecz znakomicie utrzymanego daimlera.Zarówno Peter, jak i jego wóz byli cisi i niezawodni.Przejażdżka długą, czarną limuzyną na Wimbledon nie wzbudzała w Asher większych emocji.Gdy mijali Roehampton, obojętnie patrzyła przez szybę.Wypielęgnowane drzewa, nienagannie przycięte żywopłoty, zadbane klomby kolorowych kwiatów.Za kilka godzin będzie już na Korcie Centralnym.Zmęczona, spocona i zwycięska.Stawka była wysoka.Umocnienie pozycji, prestiż, dobre notowania w prasie.Wszystko to było na wyciągnięcie ręki.Zdarzyło się już, że Asher i Taj zdobyli mistrzostwo Wimbledonu i byli pierwszą parą na balu kończącym turniej.Ów rok był najszczęśliwszym i zarazem najokropniejszym okresem w życiu Asher.Teraz będzie grała ze swoją odwieczną rywalką, Marią Rayską.Zamierzała dać z siebie wszystko i wygrać.Dawniej sądziła, że wraz z pierwszym zwycięstwem jej życie się ułoży.Myliła się.Punktem zwrotnym będzie dzisiejszy mecz.Pojedynek na korcie, który jest symbolem tenisa, na nawierzchni, której właściwości i tajemnice znała jak mało kto.W kraju, gdzie do niedawna żyła jak w więzieniu.Wszystko się ułoży z chwilą zakończenia tego meczu.Myślała o Taju, chłopcu, który poprzysiągł sobie, że zagra na Wimbledonie i odniesie zwycięstwo.Teraz, siedząc w miękkim fotelu limuzyny, sama złożyła podobne ślubowanie.To będzie dla niej sezon zdobywania mistrzostw.Trzeba zwrócić Asher Wolfe jej prawdziwe ja”.Tylko wtedy potrafi rozmówić się z jedynym mężczyzną, jaki liczył się w jej życiu.Publiczność od dawna oczekiwała sportowców, witając każdego entuzjastycznie i hałaśliwie.Niektórzy popijali szampana, inni objadali się truskawkami z bitą śmietaną.Asher, nagabywana przez wielbicieli, poczuła się beztrosko jak za dawnych czasów.Odzyskała pewność siebie, była gotowa zmierzyć się z rywalką.Nic, pomyślała raźno, nie może popsuć takiego dnia.Czwarty lipca, niebo słoneczne, powietrze przesycone zapachem kwiatów.Przypomniała sobie dawne mecze na Wimbledonie.Tak niewiele się tu zmieniło.Jak zawsze, widzowie mieszali się z tenisistami i zewsząd dochodziły ożywione rozmowy.Panowała atmosfera kameralnego spotkania przy herbacie.Jednak dało się wyczuć napięcie.Czaiło się, ukryte pod maską wzajemnej życzliwości.Emanowało od nowicjuszy, weteranów i finalistów.Również gwiazdy kina i muzyki, bogacze i właściciele ziemscy nie pozostawali obojętni.Przed Asher przemykały twarze znane z przeszłości, zawodnicy z pokolenia jej ojca.Dla nich turniej na Wimbledonie był powrotem do młodości, do pięknych wspomnień.Obecni byli także ci, których gościła kiedyś na Grosvenor Square.Dla nich mecz był przede wszystkim wydarzeniem towarzyskim.Panowała moda na zwiewne sukienki, pastelowe kolory i kapelusze o szerokich rondach.Nie chciała uciekać przed przeszłością, więc uprzejmie pozdrawiała dawnych znajomych [ Pobierz całość w formacie PDF ]